- Mieliśmy dużo sytuacji, ale bramka była jak zaczarowana. Nie udało nam się wywieźć stąd trzy punkty, choć byliśmy zespołem kontrolującym przebieg gry i to boli najbardziej - krótko skomentował mecz Pawłowski.
- Można powiedzieć, że nasze szczęście się wyrównało, bo w ostatnim meczu, przeciwko Pogoni, Matusowi udało się obronić rzut karny. Dziś fart był po stronie Lechii, ale czujemy się zwycięzcami, bo praca z trenerem Bjelicą nie idzie na marne. Z dnia na dzień nasza gra wygląda coraz lepiej i to zaprocentuje w następnych spotkaniach. Za trzy dni mamy kolejne spotkanie (Ruch w Pucharze Polski -przyp. red), skupiamy się już wyłącznie na nim i tam udowodnimy swoją wartość. - zapowiada 29-latek.
- Agresja miała być dzisiaj naszą mocną stroną i mam nadzieję, że dzięki temu daliśmy swoim kibicom powód do optymizmu. Wracamy do domu z zerowym dorobkiem punktowym, ale zdobyliśmy doświadczenie. Jest ono bardzo cenne pod kątem przyszłych spotkań, w których naszym celem są tylko zwycięstwa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?