1 liga. Sensacja Znicza! Górnik przegrywa z "czerwoną latarnią" ligi

SK, Sebastian Gładysz
Znicz górą w Zabrzu. Górnik przegrywa z "czerwoną latarnią" I ligi, 0:1.
Znicz górą w Zabrzu. Górnik przegrywa z "czerwoną latarnią" I ligi, 0:1. Marzena Bugala- Azarko / Polska Press
1 liga. Miało być lekko, łatwo i przyjemnie. Miał być upragniony krok w kierunku górnej części tabeli i trochę radości dla kibiców. No bo kiedy, jak nie w meczu ostatnią drużyną I ligi? Cytując klasyka - miało być tak pięknie... A wyszło dramatycznie. Górnik, grając od 39 minuty w "10" po jak najbardziej zasłużonej czerwonej kartce Kopacza, robił wprawdzie co mógł, by wywalczyć komplet punktów, ale to jednak goście, dzięki pierwszemu w sezonie trafieniu Przemysława Kity, sensacyjnie zgarnęli pełną pulę i przynajmniej na chwilę wygramolili się z dna ligowej tabeli.

Dziwne było to spotkanie przy Roosevelta. Do Zabrza przyjechała czerwona latarnia 1 ligi, co prawda grająca lepiej pod batutą nowego trenera, ale wciąż będąca kopciuszkiem w starciu z Górnikiem, niepokonanym od ośmiu spotkań. Obraz gry pierwszego kwadransa nie wskazywał jednak na dużą różnicę między tymi zespołami. Mało tego, to goście częściej atakowali i więcej roboty miał Grzegorz Kasprzik. Pierwszy raz musiał interweniować w 14 minucie po przebojowym rajdzie Banaszewskiego i uderzeniu z ostrego kąta. Minutę później nie miałby już jednak nic do powiedzenia, kiedy to po uderzeniu jednego z zawodników Znicza głową po rzucie rożnym piłka uderzyła w słupek.

Ta sytuacja podziałała pobudzająco na podopiecznych Marcina Brosza. W kolejnych dziesięciu minutach zrobiło nam się prawdziwe „meczycho” – a to Angulo uderzył minimalnie niecelnie głową, a w odpowiedzi Machalski zmusił Kasprzika do rozpaczliwego piąstkowania. Z tego natomiast urodziła się akcja, po której Cerimagić niemal zaskoczył Misztala strzałem z ostrego kąta, kiedy wszyscy spodziewali się dośrodkowania. Głowy kibiców obracały się jak w tenisie, raz w jedną, raz w drugą stronę. W ofensywie gości brylowali Banaszewski i Jagiełło, a defensywę Znicza w największym stopniu próbował rozmontować Cerimagić.

Czym dalej w mecz, tym bardziej do głosu dochodzili zabrzanie. Gdy minęła trzydziesta minuta spotkania, Górnik w pełni przejął inicjatywę i zamknął rywali na własnej połowie boiska. Z przewagi gospodarzy nie wynikało wiele sytuacji pod bramką Znicza, ale dało się to wyczuć, że z tej mąki może być chleb, że za moment któryś z zawodników gospodarzy ukąsi Misztala. Wtedy jednak z kontrą wyszli goście, piłkę w okolicach środka pola otrzymał Kita i został brutalnie sfaulowany przez Kopacza od tyłu. Stoper Górnika został ukarany czerwoną kartką, prawdopodobnie ze względu na agresję w jego wejściu. Tym samym osłabił swój zespół i znacznie utrudnił zadanie strzelenia zwycięskiej bramki.

Na drugą połowę oba zespoły wyszły z zamiarem zwycięstwa. Częściej, pomimo osłabienia atakowali gospodarze, ale goście za sprawą Jagiełły potrafili sprawić zagrożenie pod bramką Kasprzika. To właśnie ten piłkarz miał odegrać kluczową rolę w tym spotkaniu. Najpierw jednak były ataki Górnika, raz groźniejsze, innym razem zupełnie nieudane. Wciąż jednak coś działo się pod bramką Misztala. Aż w końcu nadeszła 65 minuta i kolejna dobra akcja Cerimagicia. Bośniak utrzymał się z piłką w polu karnym Znicza, zagrał do Grendela a ten został sfaulowany przez obrońcę gości. Sędzia wskazał na „wapno”. W tym momencie mogły zniknąć wszelkie problemy zabrzan, z uzyskanym prowadzeniem grałoby się im na pewno lepiej. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Angulo i uderzył w prawy róg bramki Misztala. Bramkarz Znicza znalazł się w dokładnie tym samym miejscu i obronił strzał Hiszpana!

Po tym zdarzeniu z piłkarzy Górnika jakby zeszło powietrze. Choć nadal atakowali, to bez większego przekonania, bez werwy i bez tempa. Groźniejsze były ataki Znicza, który w ostatnim momencie trochę przycisnął, wyczuwając słabość rywali. Wystarczył jeden dobry atak, aby zakończyć serię spotkań Górnika bez porażki. Dobre podanie z głębi pola do Jagiełły, do skrzydłowego nie zdążył z interwencją Danch. Na wrzutkę idealnie ustawiony czekał już Kita. Jego uderzenie głową było nienajlepsze, ale padający deszcz tym razem pomógł napastnikowi. Futbolówka wturlała się za linię pod pachą Kasprzika.

Nad Zabrzem rozpętała się prawdziwa ulewa, ale suszarka w szatni od trenera Brosza będzie dla piłkarzy jeszcze gorsza. Po pierwsze, dla Kopacza za bezsensowny, brutalny faul. Po drugie dla Angulo, za zmarnowanego karnego. Po trzecie dla Kurzawy, któremu Jagiełło uciekał w drugiej połowie niezliczoną ilość razy. Jeśli ktoś myślał, że Górnik jest na dobrej drodze i włączy się do walki o awans, to został dzisiaj oblany wiadrem zimnej wody.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24