10 powodów dla których warto obejrzeć 186. derby Krakowa

Konrad Kryczka
W 8. kolejce T-Mobile Ekstraklasy czeka nas arcyciekawe spotkanie pomiędzy Wisłą a Cracovią, czyli Derby Krakowa. Gdy ktoś nie był zdecydowany, czy ten mecz obejrzeć, to podajemy 10 powodów, dla których warto wybrać się dziś na stadion albo zasiąść przed telewizorem.

Steblecki i Chrapek przed derbami: Chcemy grać w piłkę, ale nie może zabraknąć walki

1. Bo nie mieliśmy przyjemności podziwiania krakowskich derbów od ponad roku. Ostatni raz Wisła z Cracovia zmierzyły się 30 kwietnia 2012 roku, wtedy to "Biała Gwiazda" wygrała na własnym stadionie 1:0 po bramce Meliksona, przypieczętowując przy tym spadek "Pasów" do 1. ligi. Jako że obie drużyny w poprzednim sezonie grały w różnych klasach rozgrywkowych, to fani na starcie ligowe nie mieli co liczyć, ale pozostawała nadzieja, że krakowskie zespoły trafią na siebie w Pucharze Polski... i być może by się tak stało, gdyby Cracovia zdołała odprawić w 1/8 finału Flotę Świnoujście. A jak wiemy, tak się nie stało.

2. Bo trenerzy, czyli Wojciech Stawowy, który jest miłośnikiem wymiany miliona podań na boisku, przeciwko Franciszkowi Smudzie, który chce, żeby jego drużyna grała ładnie i skutecznie, czyli krakowską piłkę. Trener Cracovii pracował tylko na krajowym podwórku, z kolei "Franz" miał także okazję wykazać się za granicą. Cracovia pod wodzą Stawowego walczyła już w Derbach Krakowa, natomiast Wisła Smudy nigdy w "Świętej Wojnie" nie brała udziału. No to jak? Bujny wąs czy jego brak? Tiki-taka a la Stawowy, czy może pomysł na "Białą Gwiazdę" byłego selekcjonera reprezentacji Polski? Najprościej, Wojciech Stawowy czy Franciszek Smuda?

3. Bo grają drużyny z dwóch różnych części tabeli. Dzisiejszy mecz będzie ciekawy, bowiem zagra Cracovia, która w tamtym sezonie występowała w 1. lidze, oraz Wisła, która rozgrywkach Ekstraklasy 2012/2013 grała jak pierwszoligowiec. Teraz "Biała Gwiazda" pod okiem Franciszka Smudy zanotowała niesamowity progres - w tym sezonie nie dała się pokonać ani razu, w lidze wygrywając trzykrotnie i notując cztery remisy. Zupełnie inaczej jest z Cracovią, która co prawda nie przegrywa masowo spotkań, jednak i tak jej wyniki w tym sezonie na kolana nie powalają. Ekipa Stawowego zdołała uciułać 7 punktów w 7 kolejkach, aż cztery razy przegrywając, dwa razy pokonując rywali oraz raz dzieląc się punktami. Przed tą kolejką Wisła ma prawie dwa razy tyle oczek co Cracovia, tyle że wcale nie musi to oznaczać, że w "Świętej Wojnie" będą zespołem dwa razy lepszym.

4. Bo gra defensywna. Wisła ma najlepszą obronę w lidze. Jakby tak przypomnieć sobie, co defensorzy "Białej Gwiazdy" odwalali pod swoją bramką w tamtym sezonie, to ciężko uwierzyć, że w siedmiu meczach ekstraklasy w tym sezonie ten zespół stracił tylko trzy bramki. Największa w tym zasługa Arkadiusza Głowackiego. "Głowa" wrócił do poziomu, jaki prezentował lata temu. Znów jest zawodnikiem, który potrafi zatrzymać każdego piłkarza naszej ligi, obrońcą, który jest zmorą każdego napastnika naszej ekstraklasy, prawdziwym kapitanem, który potrafi pokierować drużyną. A nie jak w zeszłym sezonie - tylko cieniem świetnego gracza. Gratulacje należą się też kolegom Głowackiego, bo przecież sam bloku obronnego nie tworzy. I tak na środku obrony "Głowie" partneruje Jovanović, który w barwach Wisły gra w końcu tak, jak się od niego oczekuje. Na bokach nadspodziewanie dobrze prezentują się Burliga i Bunoza, którym przybycie do Krakowa Smudy było najwyraźniej bardzo potrzebne.

A że w Derbach Krakowa potrzebny jest kontrast, to w przeciwieństwie do obrony Wisły defensywa Cracovii to istny kabaret. Najłagodniej rzecz ujmując. Co prawda zespół Stawowego nie traci największej ilości bramek w lidze, ale i tak utrata 11 goli w siedmiu meczach chluby nie przynosi, choć z drugiej strony, patrząc na "popisy" obrońców Cracovii we własnym polu karnym, mamy nieodparte wrażenie, że te 11 straconych bramek to i tak dobry wynik. Kto więc tworzy ten istny "monolit" w defensywie Cracovii? Najbardziej zawodzi Mateusz Żytko, który miał być filarem defensywy "Pasów". Pamiętamy go jeszcze z Polonii Bytom, gdzie może wirtuozem nie był, ale spokojnie mogliśmy o nim powiedzieć, że w realiach ekstraklasy jest obrońcą solidnym, takim, który nie popełnia głupich błędów. A teraz na boisku zachowuje się nieco inaczej. Niestety. Napisaliśmy niestety, choć Wojciech Stawowy uważa Żytkę za najlepszego środkowego obrońcę, z jakim pracował. Oczywiście, teksty ludzi związanych z Cracovią odnośnie zawodników tego klubu traktujemy z przymrużeniem oka. Kiedyś bodaj Janusz Filipiak powiedział, że para stoperów Polczak - Wasiluk to najlepszy czy tam jeden z najlepszych duetów środkowych obrońców w naszej lidze...Czepiamy się tego Żytki, ale on w obronie nie gra sam. I tak, do pomocy będzie miał Kosanovicia, którego bardziej obawiają się bramkarze rywali, kiedy wykonuje rzut wolny, niż napastnicy, którzy mają przeciwko niemu grać. Na bokach natomiast zobaczymy pewnie Jaroszyńskiego, który niedawno zadebiutował w ekstraklasie, oraz Marciniaka, który chyba wygląda najsolidniej z tej całej zbieraniny defensorów, nazywanej niekiedy linią obrony Cracovii.

5. Bo Małecki i Ntibazonkiza. Kto nie pamięta tego słynnego starcia tych dwóch panów? W mediach zawrzało. Bo jak to "Mały" mógł się tak zachować? No, nie dość, że cham, to jeszcze rasista. Oczywiście z Małeckiego taki rasista, jak z Boguskiego napastnik klasy światowej, więc wkrótce po całym zajściu trzeba było odwoływać, że zawodnik Wisły rzucił jakikolwiek rasistowski tekst w stronę Ntibazonkizy. Jasne, "Mały" święty nie jest, swoje za uszami ma i na pewno nie pytał Saidiego o godzinę, ale żeby od razu przy jego starciu z czarnoskórym piłkarzem wyskakiwać ze słowem: rasizm?

Dziś jest duża szansa, że na boisku znów się spotkają. Małecki wyjdzie pewnie w podstawowym składzie Wisły, natomiast Ntibazonkiza w tym sezonie zaczyna spotkania przeważnie na ławce i myślimy, że podczas derbów może być podobnie.

6. Bo snajperzy obu drużyn. Obaj szybcy, potrafiący odnaleźć się w polu karnym, wiedzący, w którym momencie ruszyć do piłki. I obaj uważani bardzo długo za młode talenty. Pierwszy tak do 27, ewentualnie 28 roku życia, drugi do momentu, kiedy postanowił nie włączać się w walkę o miejsce w ataku Polonii Warszawa, wypowiadając podpisany wcześniej kontrakt z "Czarnymi Koszulami". Mowa oczywiście o Pawle Brożku i Dawidzie Nowaku. Ci dwaj napastnicy mogą być dziś kluczowymi zawodnikami swoich zespołów, a przypomnijmy, że jeszcze do niedawna ich transfery do odpowiednio Wisły i Cracovii traktowano jako dość ryzykowne. Brożek miał za sobą przecież nieudaną przygodę (albo lepiej dwuipółletnią wycieczkę) za granicą, natomiast Nowak ostatnimi czasy nie pokazywał nic ciekawego w polskiej lidze. W tym sezonie odwdzięczają się jednak za zaufanie, jakim obdarzyły ich władze krakowskich klubów i bramki zdobywają. Podczas derbów też im się uda?

7. Bo młode talenty. Dawno temu, w odległej galaktyce, był sobie ktoś, kto miał brata, którego znajomy był kiedyś w Polsce i znał kogoś z okolic Krakowa, kto miał rodzinę w Grodzie Kraka i ta rodzina znała kogoś, kto widział jakiś młody talent w którymś z krakowskich zespołów. Niestety o utalentowanych piłkarzach z Krakowa słyszało się do niedawna niewiele, chodziły nawet słuchy, że jest to już gatunek wymarły, a tu proszę, ostatnimi czasy pojawiło się kilku chłopaków, których można tym mianem określić. Chłopaków, którzy zamiast grać na PlayStation wolą wyjść na murawę i tam pokopać piłkę. I dziś kilku takich młodych może zagrać. W Cracovii o miejsce w jedenastce nie powinni się martwić Steblecki, który potrafi zakręcić rywalami tak, że aż miło się patrzy, Danielewicz, który w środku pola jest "Pasom" niezbędny, oraz Jaroszyński, który chyba już się zadomowił na boku obrony. O miejsce w wyjściowym składzie powalczy też reprezentant kadry do lat 21, Damian Dąbrowski, a swoją szansę może dostanie Łukasz Zejdler. Jeżeli chodzi o Wisłę, to na myśl przychodzą nam cztery nazwiska. Po pierwsze Chrapek, który w tym sezonie sprawia wrażenie jednego z najbardziej ogarniętych i kreatywnych środkowych pomocników w naszej lidze. Po drugie, Nalepa, czyli piłkarz, który zawsze był stoperem, by za Smudy stać się defensywnym pomocnikiem. On najpewniej zacznie mecz na ławce, bo nie wydaje nam się, by mógł wygryźć z podstawowego składu Ostoję Stjepanovicia. Po trzecie, Fryc, który zamienił Świnoujście na Kraków, ale w nowym klubie jest tylko rezerwowym. Po czwarte, uchodzący za największy talent, jaki miał przyjemność grać w Wiśle od dawien dawna, Paweł Stolarski. Ale chłopak, który przebojem wdarł się do składu Wisły, na chwilę obecna ma u trenera Smudy niższe notowania niż Łukasz Burliga.

8. Bo kibice. Mecz co prawda na stadionie Cracovii, ale szaleństwem derbów ogarnięte jest całe miasto. Dziś około godziny dwudziestej będzie wiadomo, kto do następnej "Świętej Wojny" będzie chodził po Krakowie z podniesioną głową, a kto będzie popłakiwał po kątach. Atmosfera, jak to przy derbach, powinna być świetna, mamy tylko nadzieję, że wszyscy fani sprzętu kuchennego dziś wieczór zostaną w domach, tam śledząc mecz, ewentualnie oglądając "kuchenne rewolucje" czy inny program związany z kulinariami.

9. Bo do Derbów Krakowa idealnie pasuje hasło: "impossible is nothing". Po powrocie do ekstraklasy Cracovia zdołała wygrać "Świętą Wojnę" jedynie dwukrotnie. Ugrała także kilka remisów. Przypomnijmy tylko, że wygrana z 2011 roku przyczyniła się do zwolnienia trenera Wisły - Roberta Maaskanta (inna sprawa, czy przesądził o tym tylko wynik derbów czy też postawa zespołu w lidze od początku sezonu). Natomiast ciekawszy był mecz zakończony remisem 1:1 w 2010 roku, kiedy to Wisła walczyła o mistrzostwo i na dosłownie kilka chwil przed ostatnim gwizdkiem sędziego prowadziła, by ostatecznie stracić bramkę i co za tym idzie dwa punkty przez... samobójcze trafienie Mariusza Jopa. W ostatnich derbach, tj. w 2012 roku, "Biała Gwiazda" odprawiła Cracovię 1:0, tym samym zrzucając "Pasy" do 1.ligi. Wtedy wynik ten nie był wielkim zaskoczeniem, bo Cracovia grała tak, że... powiedzmy, że zasłużyła na spadek. Może podczas dzisiejszych derbów wydarzy się również coś ciekawego?

10. Bo tak. Jest to najbardziej irytująca odpowiedź, którą słyszymy, gdy ktoś zaczyna pytanie od "dlaczego", ale jednak bardzo pasująca do dzisiejszych derbów. "Święta Wojna" to jedno z najbardziej ekscytujących starć derbowych w Polsce i po prostu szkoda byłoby je przegapić, bo w tym sezonie obejrzymy tylko dwa takie pojedynki. Jeśli więc nie musicie wyprowadzić psa, ugotować kolacji czy zająć się innymi pracami domowymi, to rzućcie okiem na dzisiejsze Derby Krakowa. Mamy nadzieję, że nie pożałujecie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24