19. kolejka Ekstraklasy okiem Czesława Michniewicza [TYLKO U NAS]

Sebastian Kuśpik
Czesław Michniewicz ocenił 19. kolejkę Ekstraklasy
Czesław Michniewicz ocenił 19. kolejkę Ekstraklasy Polskapresse
W podsumowaniu 19. kolejki trener Czesław Michniewicz mówi m.in. o zwolnionym z Pogoni Arturze Skowronku, o słabej formie Piotra Grzelczaka z Polonii, o przywróconym do drużyny GKS-u Bełchatów Dawidzie Nowaku i pozyskanym przez Piasta Marcinie Robaku. Zapraszamy!

Już bodaj trzeci raz pisało się o możliwym zwolnieniu Tomasza Hajty i piłkarze Jagiellonii kolejny raz w takiej sytuacji wygrywają. To tylko dobrze świadczy o zawodnikach, że te prasowe doniesienia nie mają potwierdzenia w życiu, bo gdyby przegrali to mówiono by z pewnością, że zrobili to specjalnie. Tymczasem zawodnicy wygrywają, cieszą się z trzech punktów, a Hajto dalej pracuje.

FRANEK ŁOWCA BRAMEK, RADOŚĆ PO 150 BRAMCE W EKSTRAKLASIE

O TOMASZU FRANKOWSKIM

Franek ma pazerność na gole. Wypracował w sobie tę cechę przez lata i każdy napastnik powinien ją posiadać w swojej charakterystyce. Wiemy jednak, że nie każdy w polskiej lidze ją ma. Frankowski cały czas uczestniczy w meczu myślami – przewiduje gdzie może spaść piłka, kto może popełnić błąd, jak może zagrać obrońca. Tomek często w ten sposób podchodzi do boiskowych wydarzeń i skrzętnie z tego korzysta, bo zdobywa przecież nadal wiele bramek mimo upływających lat. Przypomnę choćby ostatni mecz Jagiellonii w Warszawie z Legią – też strzelił po błędzie defensywy. To się nazywa cwaniactwo. To jest cały urok Franka. Mam tylko nadzieję, że młodzi napastnicy będą go podglądać na boisku tak długo, jak tylko się będzie dało, bo prezentuje on cechy, które każdy napastnik bezwzględnie powinien posiadać.

Polonia Warszawa-Wisła Kraków

O PIOTRZE GRZELCZAKU

Problem Grzelczaka jest taki, że oczekiwania w stosunku do niego są duże. On przyszedł do Polonii teoretycznie zastąpić Dwaliszwilego czy Teodorczyka, którzy bramki na Konwiktorskiej strzelali, a to jest zupełnie inny typ zawodnika i będzie grał zdecydowanie inaczej od nich. Poza tym przyszedł do drużyny później i widać gołym okiem, że ta gra mu się nie układa. Myślę jednak, że patrząc na obecne możliwości Polonii trudno wyobrazić sobie, że sprowadzą nagle zdecydowanie lepszego napastnika od Grzelczaka. Jestem przekonany, że kilka bramek do końca sezonu strzeli o ile będzie oczywiście grał. Miałem go w Widzewie w sezonie 2010/2011 i doceniałem u niego przede wszystkim ogromną pracowitość i dążenie do wywalczenia sobie sytuacji bramkowych. Poza tym, gdy już znalazł się w dogodnej okazji, potrafił ją wykorzystać - w Łodzi strzelił wtedy 8 goli, co było przecież nienajgorszym wynikiem. Ciekawi mnie czy teraz będzie sobie w stanie poradzić ze wszystkimi problemami.

Początkowo podobał mi się zespół Górnika, bo prowadził z Legią równorzędną grę, starał się wysoko atakować rywala i nie pozwolił mu na swobodne rozgrywanie piłki. Piłkarze Janka Urbana w końcu wykorzystali jednak swoje atuty, doświadczenie i wygrała zdecydowanie zasłużenie. Mało tego, to zwycięstwo mogło i powinno być jeszcze bardziej okazałe. Co ważne, gole strzelili ci, którzy w ostatnim czasie byli mocno krytykowani, a więc Ljuboja i Dwaliszwili, od których tych bramek się w Warszawie wymaga. Myślę, że całej trójce napastników będzie teraz łatwiej, bo nikt im minut bez gola liczył nie będzie.

Wojskowi trafili na Górnik, który gdzieś się zablokował i po pierwszej wiosennej wygranej z Piastem przyszła jedna porażka, druga, teraz trzecia… Z pewnością mieli w Zabrzu inne oczekiwania w stosunku do siebie i tego początku rundy. Nie wiem do końca na ile warto chwalić Legię, a na ile warto skupić się na Górniku, który przegrywa trzeci mecz z rzędu! Z pewnością w klubie zastanawiają się skąd się to wzięło, bo terminarz mieli idealny (trzy mecze u siebie), żeby nawet w przypadku porażki na Łazienkowskiej być w czubie tabeli, a tymczasem jest spory problem.

Legia, po mocno przeciętnym początku, łapie drugi oddech i to zwycięstwo może być przełomowe w tej rundzie. Wojskowi zaczęli małą serię dwóch zwycięstw, ale przed nimi derbowe spotkanie z Polonią – zobaczymy jak sobie poradzą. Nie mogą jednak zagrać jak z GKS-em Bełchatów jeśli chcą na Łazienkowską wrócić z kompletem punktów.

Legia Warszawa-Górnik Zabrze

O IVICY VRDOLJAKU

Image zmienił, kudłaty się troszkę zrobił (śmiech). Powiem tak: w grze Vrdoljaka brakuje mi ciągle asyst i otwierających podań. Goli tak bardzo nie oczekuję, bo przyzwyczaił nas raczej do tego, że zbyt często do siatki rywali nie trafia, choć oczywiście z pozycji defensywnego pomocnika również można bramki zdobywać. Mądrze gra w defensywie i wie jak się ustawić na boisku. Nie robi nic, czego wcześniej by nie robił. Gra na swoim poziomie i tyle, żadnego skoku jakościowego w tym nie ma, jak np. w przypadku Radovicia. On przychodząc do Polski był innym piłkarzem. Dziś jest dojrzałym zawodnikiem, piłka mu nie przeszkadza i jego gra ogólnie może się podobać. U Ivicy tego nie widać. Może ma inne cechy, które dostrzega u niego trener i za które go ceni.

Bardzo dużo złego sprzysięgło się przeciwko Ruchowi. Kontuzja Jankowskiego na rozgrzewce, kontuzja Zieńczuka w 5. minucie, do tego ten karny… Ja oceniam to w ten sposób: Ruch nie ma za dużo do ugrania w lidze i te cztery mecze, które ostatnio zagrali, bo przecież walczyli o półfinał Pucharu Polski, odcisnęły jakieś piętno na zespole. Niektórzy zawodnicy są delikatnie podmęczeni i chyba m.in. z tego wynikał brak zwycięstwa w tym meczu, bo o 3 punkty spokojnie mogli się chorzowianie pokusić.

Korona nie zagrała jakiegoś super meczu. Dużo walki, spięć – w swoim stylu. Wielkiej piłki w tym nie było. Ruch mógł pokusić się o coś więcej w tym spotkaniu. Oczywiście sędzia w pewnym momencie przeszkodził, ale nie możemy wszystkich niepowodzeń kierować zawsze w stronę sędziego, bo każdy klub po każdej kolejce mógłby się w ten sposób tłumaczyć.

O DEFENSYWIE KORONY

Oglądałem Koronę w Gdańsku, gdy grając w „10” i potrafiła zepchnąć Lechię do defensywy i muszę przyznać, że ten zespół bardzo mi się wtedy podobał. Był bliski wywalczenia punktów mimo końcowego wyniku (3:1 dla Lechii, przyp. red.). W sobotę trafili na słabszy dzień i nie mam co do tego wątpliwości, bo nic nie grało na odpowiednim poziomie w tej kieleckiej układance. Nie widziałem żadnego elementu, który przypomniałby mi zespół widziany w Gdańsku. W tym spotkaniu najważniejsze było jednak zwycięstwo. Po czterech kolejkach rundy jesiennej Korona miała na koncie jeden punkt za remis z Ruchem, a dziś po rewanżach ma na koncie aż 7, więc spokojnie można powiedzieć, że jest to jak na razie runda dla Korony. W klubie wszyscy mogą być zadowoleni z takiego obrotu sprawy, bo utrzymanie zostało praktycznie przyklepane.

Nie oczekujmy od Korony, że będzie dominować piłkarsko nad rywalami, bo tam nie ma stworzonych do tego piłkarzy. Zwłaszcza, że Vuković ciągle nie gra.

Ciężko się oglądało to spotkanie. Nie było tu widać żadnej determinacji w zawodnikach. Ani Widzew, ani Zagłębie nie zrobiło wszystkiego, żeby ten mecz wygrać. Miałem wrażenie, że oba zespoły myślą przede wszystkim o zabezpieczeniu swojej bramki i liczą na jakiś łut szczęścia pod polem karnym rywala. Tak to niestety wyglądało i trzeba sobie wprost powiedzieć, że był to jeden z najsłabszych meczów w tej rundzie. Charakterystyczne było to, że w końcówce meczu ktoś z piłkarzy Zagłębia biegł po piłkę, żeby szybko wznowić grę, a ktoś inny krzyczał mu, żeby zwolnił. Wszystkich zadowalał remis i tyle. Nie ma co za długo o tym meczu opowiadać, bo nie ma nawet jakiegoś punktu zaczepienia, żeby cokolwiek o tym „widowisku” powiedzieć.

Patrząc na mecze z Polonią i GKS-em widać, że Lech stwarza sobie sytuacje. Oddaje mnóstwo strzałów na bramkę, ale tej zimnej krwi w drużynie brakuje. W sobotę tych sytuacji było bardzo dużo, bo mieliśmy uderzenia z dystansu, zamieszania po stałych fragmentach gry, poprzeczki… Zabrakło Lechowi spokoju i zimnej krwi, żeby strzelić tę pierwszą bramkę i rozwiązać worek.

GKS imponuje. Gra o utrzymanie, ale w dalszym ciągu jest ono mało realne. Piłkarze doskonale o tym wiedzą, grają bez presji i chcą się pokazać, bo za pół roku otworzy się okienko transferowe i pojawi się szansa gry w ekstraklasie. Właśnie po takich meczach jak ten Poznaniu dwóch-trzech zawodników może swoją osobą zainteresować inne kluby. To jest dla nich najlepsza motywacja i w dużej mierze tutaj wypatrywałbym przyczyn ich dobrej gry na wiosnę. Nie w tym, że chcą krew przelać za GKS i za utrzymanie ekstraklasy w Bełchatowie, tylko właśnie w tym, żeby się pokazać na przyszłość. A jak uda się wywalczyć utrzymanie, to się uda i tyle.

To jest o tyle łatwa sytuacja dla trenera Kieresia, że nie musi dodatkowo motywować swoich zawodników. Chwała mu jednak za to, że podczas ostatnich zimowych przygotować zdołał przekonać ich to takiej gry, bo przecież na Lechu zawodnicy z Bełchatowa nie bronili się całym zespołem. Mieli przecież w Poznaniu ze dwie-trzy takie sytuacje, po których mogli spokojnie strzelić bramkę. Bełchatów robi wrażenie, ale cały czas pokutuje to, że w lipcu zostali w blokach.

GKS Bełchatów - Polonia Warszawa 3:2

O DAWIDZIE NOWAKU

Cieszę się, że przywrócony został Nowak, ale nie rozumiem zachowania zarządu. Jeśli tliła się jeszcze jakakolwiek nadzieja na utrzymanie to dlaczego odsyła się jedynego zawodnika, który potrafi w tym klubie strzelać bramki? Śmiem twierdzić, że Dawid w tych czterech meczach potrafiłby przynajmniej dwie sytuacje wykorzystać i tabela mogłaby wyglądać zdecydowanie lepiej dla GKS-u. Trzymali chłopaka „w zajezdni” i dopiero jak zwietrzyli szansę to go wzięli, a Nowak, o ile jest zdrowy, jest jednym z najlepszych napastników w tej lidze. Nie mogę zrozumieć postępowania zarządu klubu. Najpierw zwolnienie Kieresia, później niedotrzymanie słowa przez osobę zatrudniającą Michała Probierza, później całe zamieszanie z przesuwaniem zawodników do Młodej Ekstraklasy… Jeśli będzie spadek GKS-u i piłka w Bełchatowie przez lata nie wróci do ekstraklasy to w dużej mierze winę poniosą za to ludzie zarządzający tym klubem, a nie Kiereś czy jego piłkarze.

Śląsk nie pokazał w tym meczu zbyt wiele jakości nawet na tle Podbeskidzia, które jest tam gdzie jest. Ten mecz był dość wyrównany i na szczęście Mila nie strzelił tego karnego, bo błąd arbitra był ewidentny. Wydawało się momentami, że spadające z ligi Podbeskidzie, grając na stadionie aktualnego przecież mistrza Polski, sprawia lepsze wrażenie - chętniej biega do zagrać, atakuje w bardziej urozmaicony sposób, mądrze się broni.

Znowu coś nie tak funkcjonuje w tym Śląsku. Nie wiem, co się tam dzieje – był Lenczyk było źle, przyszedł nowy trener i miało być fajnie, a dalej jest tak sobie. Patrząc na grę Śląska absolutnie nie powiedziałbym, że wygląda to lepiej niż za Lenczyka. Wrocławianie mają na pewno trochę więcej szczęścia, bo szczęśliwie wygrali z Widzewem, również szczęśliwie zremisowali z Koroną, a ten mecz powinni po prostu przegrać i nie ma nawet o czym dyskutować. Gdyby nie czysty fart to ten początek wiosny i ćwierćfinał Pucharu Polski mogłyby zupełnie inaczej wyglądać.

Śląsk gra piłkę bardzo przewidywalną i jeśli Mila nie wymyśli czegoś ze stałego fragmentu gry albo prostopadłego podania, to wszystko inne jest do bólu schematyczne i łatwe do rozszyfrowania dla rywali. Wrocławianie nadal są dla mnie jednym z faworytów do gry w europejskich pucharach, bo liga jest taka, że każdy może swoje w niej ugrać, ale spodziewałem się lepszej gry tego zespołu. Absolutnie nie trafia do mnie teoria, że problemy własnościowe w klubie mogą przekładać się na wyniki zespołu.

Śląsk Wrocław - Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:1

O ŁUKASZU GIKIEWICZU

Mam wrażenie, że Gikiewicz gra swój mecz. On wychodzi na boisko i myśli przede wszystkim o tym, żeby strzelić bramkę i się pokazać, bo otoczka wokół niego jest taka, a nie inna i nie ma chyba dla niego przyszłości we Wrocławiu. Chyba symptomatyczny był obraz cieszącego się po golu Gikiewicza i Moulounguiego, który nie wie, co się w Śląsku wydarzyło. Niby Sebastian Mila mówił, że wszystko sobie wyjaśnili, że pójdą na kolację wszyscy razem, ale akurat w tym momencie tego nie było widać. Gdyby inny zawodnik strzelił tę bramkę, to jestem przekonany, że cały zespół łącznie z bramkarzem cieszyliby się z punktu po słabym meczu.

Wisła wychodzi z piekła. Nie jest jeszcze w niebie, daleko jej do tego, ale po długim siedzeniu w piekle w końcu wychodzi na powierzchnię. Awansowała do półfinału Pucharu Polski i wygrała dwa ostatnie ligowe mecze – wszystko działa dzisiaj na korzyść Wisły. W tym zespole w końcu widać spójność. Może potrzebne było odejście kilku zawodników, żeby tą drużynę scementować. Wiosną kilku piłkarzy sprawiało wrażenie sfochowanych, a dzisiaj czegoś takiego nie ma. Jest spójność w drużynie i widać gołym okiem, że każdy chce pracować na wyniki. Wisła absolutnie ma szansę dołączyć do czołówki, bo meczów pozostało dużo, a Wisła zaczyna płynąć bardzo wartkim nurtem. Przyjście Patryka Małeckiego też zrobiło dużo dobrego. On ma w sobie jeszcze sporo tego wariactwa boiskowego i bardzo podoba mi się wiosną jego gra.

GKS Katowice - Ruch Radzionków 1:1

O ARTURZE SKOWRONKU

Jeśli ktoś zatrudnia trenera, mnie czy kogokolwiek innego, to musi być do tego w 100%-ach przekonany. Nie może być tak, że klub kieruje się impulsem typu „bierzemy tego, bo jest wolny”. Wtedy lepiej na jakiegoś szkoleniowca poczekać i przy okazji przeczekać trudny moment. Zdecydowali się w Szczecinie na młodego Skowronka, który uczy się tej ekstraklasy. Wiedziałem, że będą takie momenty, że wszystko układać się będzie znakomicie, a mecze praktycznie same będą się wygrywały, bo tak jest zawsze w tym zawodzie. Przychodzą też jednak gorsze momenty i wtedy wychodzą prawdziwe intencje tych, którzy danego trenera zatrudnili – czy chcą mu pomóc czy znaleźć kozła ofiarnego. Pogoń nie udzieliła wsparcia Skowronkowi i nie było to dobre, bo sytuacja w tabeli nie wymagała nerwowych ruchów, a przez 2-tygodniową przerwę na mecze reprezentacji można kilka rzeczy poprawić. Dla mnie jest to decyzja niezrozumiała. Nie wiem co jest prawdziwą przyczyną, ale jak zatrudnia się młodego trenera, daje mu się czas, a później zwalnia się go przy pierwszym niepowodzeniu, to nie jest dla mnie normalna sytuacja.

Najkrócej można by powiedzieć, że Lechia grała, a Piast wygrał. Nie zgodzę się jednak z przewijającym się w mediach stwierdzeniem, że Piast gra jakąś toporną piłkę, bo tak nie jest. Gliwiczanie zawsze starają się grać swój futbol i czasami mówiliśmy, że przegrywają po ładnej grze. W poniedziałek wygrali bardzo ważny mecz i myślę, że w obozie Piasta mogą być bardzo zadowoleni z tych rozgrywek, bo nie przypominam sobie beniaminka, który na tym etapie sezonu był tak wysoko w tabeli. Musielibyśmy wrócić się chyba aż do czasów Korony i Cracovii.
Paradoksalnie Lechia grała w Gliwicach ładną piłkę i był to moim zdaniem ich najlepszy mecz w rundzie. Coś w tej drużynie drzemie i zobaczymy jak to Bobo Kaczmarek wszystko rozwinie.

Marcin Robak

O MARCINIE ROBAKU

Jest to jeden z atutów Piasta i dziwię się, że zespoły szukające rozpaczliwie napastnika, typu Lechia Gdańsk, Wisła Kraków czy Widzew, potraktowały tego Robaka jako zło konieczne. Bardzo łatwo kluby odpuściły temat i myślę, że był to spory błąd. Robak ma w sobie regularność, bo strzelał te bramki praktycznie wszędzie gdzie był. Inna sprawa czy gdyby zdrowy był Kędziora to w Gliwicach w ogóle rozważaliby zatrudnienie Marcina, ale nie ma to w tej chwili znaczenia. Jeszcze raz mówię: dziwię się, że tak do tego wszyscy podeszli i myślę, że Piast może na tej decyzji sporo wygrać.

Rozmawiał: Sebastian Kuśpik / Ekstraklasa.net

Twitter

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24