2. runda Pucharu Polski: Farsa zamiast prestiżowych rozgrywek

Marcin Puka/Kurier Lubelski
LZPN wprowadził chaos w rozgrywki 2. rundy Pucharu Polski
LZPN wprowadził chaos w rozgrywki 2. rundy Pucharu Polski Filip Trubalski
Trzy mecze oddane walkowerem, zespoły grające w osłabionych składach, występ nieuprawnionego zawodnika, czyli trenera Lewartu Lubartów Grzegorza Białka, czy bramkarz grający w polu. Tak wyglądała 2. runda Pucharu Polski na szczeblu Lubelskiego Związku Piłki Nożnej. A to jeszcze nie wszystko.

Puchar “tysiąca drużyn" miał mieć z roku na rok coraz większy prestiż. Jednak jest zupełnie odwrotnie, rozgrywki PP kluby z niższych lig traktują po macoszemu. I trudno się im dziwić, skoro to amatorzy, a LZPN ustala termin gier na środę na dodatek na godzinę 14. Tłumaczenia, że wcześniej zapada zmrok, a przecież możliwe były dogrywki i rzuty karne, tylko w jakimś sensie usprawiedliwiają farsę, do jakiej doszło w środę.

- Chcieliśmy grać, ale do Krzemienia mamy 160 kilometrów i musielibyśmy wyjechać tam rano - mówi Paweł Warda, trener Ruchu Ryki. - A
przecież większość piłkarzy pracuje i studiuje, więc nie miałem ludzi. Dlatego nie było wyjścia i musieliśmy mecz z Iskrą oddać walkowerem.

Identyczne argumenty przytacza Michał Kuś, trener Opolanina. Jak więc rozwiązać ten problem? - Można było grać wcześniej, kiedy dzień jest krótszy. Przyspieszyć rozgrywki. Albo tuż przed inauguracją, którejś z rund, zamiast sparingów grać pucharowe mecze - mówią zgodnie wszyscy trenerzy.

Także Lewart chciał oddać mecz z Niemcami bez walki. - Miałem do dyspozycji dziesięciu zawodników. Szkoda mi było piłkarzy z Niemiec, którzy zwolnili się z pracy. Dlatego zagraliśmy, chociaż ja też miałem problemy, żeby zwolnić się z pracy. Taki termin gry to kompromitacja. Chcieliśmy grać o 15, ale związek nie wyraził na to zgody - mówi Białek. W szeregach gości z powodu problemów kadrowych w polu musiał zagrać bramkarz Karol Herda. Tak czy siak, Lewart ukarany zostanie walkowerem 0:3, ponieważ Białek nie był zgłoszony do rozgrywek.

Dużą niespodziankę sprawili piłkarze lidera lubelskiej klasy okręgowej KS Dąbrowicy, którzy pod wodzą nowego trenera Roberta Chmury ograli czwartoligową Stal Poniatowa 1:0. Goście jednak zagrali z kilkoma... juniorami w składzie. - Mimo wszystko pokonaliśmy zespół z wyższej klasy rozgrywkowej. Ale ten mecz bardziej przypominał sparing, a nie Puchar Polski. Nie było kibiców, bo przecież ludzie o tej porze pracują - mówi Chmura.

Kurier Lubelski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24