Mielczanie pokonali "Białą Gwiazdę" na jej terenie 1:0, a zwycięską bramkę zdobył ten, który nie wykorzystał karnego w 90. minucie w spotkaniu z Górnikiem Zabrze, Grzegorz Tomasiewicz.
Trener Adam Majewski rozpoczął konferencję od gratulacji dla swojej drużyny, ale zaraz potem przekazał smutną informację.
- Jest już po meczu, to mogę powiedzieć. Wczoraj całą drużyną udaliśmy się na pogrzeb taty naszego zawodnika Mateusza Matrasa – mówi Majewski.
- Wygraliśmy z Wisłą zasłużenie i to właśnie Mateuszowi i jego tacie dedykujemy to zwycięstwo. Mecz nie był wielkim widowiskiem, ale z przebiegu, to Wisła nie stworzyła jednej dogodnej sytuacji. Wiedzieliśmy, że Wisła będzie w tym meczu pod presją, bo jej sytuacja nie jest dobra i kluczem do wygranej była wiara w swoje umiejętności i pewność siebie. Myślę, że to było widać. Wszyscy zagrali na równym, dobrym poziomie. Wiemy, że nie mamy w drużynie gwiazd, ale kiedy wszyscy są w dobrej dyspozycji, mimo braków kadrowych, to możemy wygrać. Dziś nie mieliśmy środkowego napastnika, ale udało się to zatuszować. Poszukujemy intensywnie takiego gracza i mam nadzieję, że go znajdziemy. Cieszymy się z punktów, bo wiemy, że przybliżają nas one do tego, żeby się utrzymać.
- Generalnie, mimo że jesteśmy tylko i aż Stalą Mielec, to dążymy do tego, żeby grać według własnych zasad. Nie chcemy się przystosowywać do gry przeciwnika, dlatego skupiliśmy się na sobie, żeby utrzymywać się przy piłce, mamy zawodników niewysokich, mobilnych i to było widać. Wiadomo, że nie będziemy wygrywać pojedynków główkowych, że trzeba liczyć na te drugie piłki. Wszystko się sprawdziło, utrzymywaliśmy się przy piłce. Być może mogliśmy jedną czy dwie akcje lepiej rozegrać i pokusić się o zdobycie drugiej bramki.
Znacznie mniej do powiedzenia miał po tym spotkaniu Adrian Gula. Trener Wisły Kraków na konferencji prasowej miał nietęgą minę, a dodatkowo musiał mierzyć się z niewygodnymi pytaniami dziennikarzy, którzy nie szczędzili gorzkich słów pod adresem poziomu gry "wiślaków".
- Pierwsze dziesięć minut w wykonaniu naszych graczy nie było złe, ale po straceniu bramki, dostaliśmy paraliżu. Po bramce wyglądało to bardzo źle. Nie pomogły zmiany, wsparcie z ławki, nie stwarzaliśmy sobie okazji bramkowych i rywal to wykorzystał - mówi trener Wisły. - Bardzo słabo wyglądaliśmy i wygląda nasza sytuacja. Maksymalna odpowiedzialność spada jednak na mnie. Na pewno musimy coś zmienić, potrzebne jest wsparcie klubu i my musimy dać wsparcie, żeby drużyna szła do góry.
Dziennikarze domagali się od trenera jasnej deklaracji. Co chce powiedzieć kibicom? Czy może ich zapewnić, że Wisła będzie grać lepiej?
- Na pewno nie pokazaliśmy im tego, czego oczekiwali przed meczem. Nie daliśmy kibicom powodu do wspierania nas, choć od nich takie wsparcie dostaliśmy. Na pewno musimy coś zmienić - miotał się w odpowiedziach słowacki szkoleniowiec.
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?