Arka - Termalica 0:1. Jeden celny strzał i zwycięstwo lidera w Gdyni

Andrzej Rukść
Arka Gdynia - Termalica Bruk-Bet Nieciecza
Arka Gdynia - Termalica Bruk-Bet Nieciecza jarmulowicz.com/Piotr Jarmułowicz
Termalica Bruk-Bet Nieciecza ograła 1:0 Arkę Gdynia. Ponad 4000 kibiców oglądało przeciętne widowisko, w którym Termalica oddała jeden celny strzał i wygrała.

Czy jeden celny strzał może zagwarantować zwycięstwo? Okazuję się, że tak. Właśnie taki scenariusz mogliśmy śledzić w Gdyni, gdzie miejscowa Arka przegrała z Termalicą Bruk-Bet Nieciecza 0:1. Gola na wagę 3 punktów zdobył w 60. minucie młodzieżowiec - Szymon Sobczak.

Arka przystępowała do tego spotkania podbudowana zdobyciem cennego punktu na trudnym terenie w Bydgoszczy. Mimo remisu trener gdynian Paweł Sikora nie był do końca zadowolony z gry swoich podopieczny. I nie ma się co dziwić, bo bardziej niż dzięki swojej grze Arkowcy zawdzięczają ten punkt sędziemu, który dwukrotnie swoimi decyzjami skrzywdził Zawiszę. Najpierw nie uznał prawidłowo zdobytej bramki Mąki, a później nie gwizdnął ewidentnego karnego po faulu Jarzębowskiego na Wójcickim.

W związku z nie najlepszą grą trener Arki szukał dzisiaj nowych rozwiązań. Do składu po absencji spowodowanej urazem wrócił Damian Krajanowski, który ponownie założył kapitańską opaskę. Dziś żółto-niebiescy zagrali w ustawieniu 4-3-2-1, jednak Grzelak został ustawiony jako ofensywny środkowy pomocnik, a na prawe skrzydło powędrował Kuklis. Dzięki tej roszadzie Grzelak miał być częściej przy piłce, próbować prostopadłych zagrań do linii ataku oraz częściej decydować się na strzały z dystansu. Posunięcie to nie do końca się sprawdziło. Grzelak dwukrotnie w tym meczu znajdował się w dogodnych sytuacjach do strzału, zamiast tego szukał kolegów, bądź wdawał się w drybling i tracił piłkę. Nie miał również zbyt wielu otwierających podań.

Pierwsza połowa toczyła się pod dyktando gospodarzy. Arka grała piłką, atakowała i była bliżej zdobycia bramki. Już w 4. minucie przed okazją po podaniu Radzewicza stanął Kuklis, jednak uderzył bardzo niecelnie. Zamiast strzelać powinien odgrywać do lepiej ustawionych kolegów. Na kolejną groźną akcję czekaliśmy do 22. minuty, kiedy to świetną mocną, płaską piłkę w pole karne posłał Radzewicz. Wydawało się, że przetnie ją któryś z nabiegających zawodników Arki, jednak ani da Silva, ani Kuklis, jadąc na wślizgu nie zdołali sięgnąć piłki. Najbliżej wyjścia na prowadzenie Arka była w 40. minucie spotkania, kiedy da Silva z prawego skrzydła obsłużył kapitalnym podaniem Kuklisa, ten jednak trafił tylko w słupek. Tym samym do przerwy było 0:0, a obie ekipy nie oddały ani jednego celnego strzału. Najlepszy na boisku był Marcin Radzewicz, do czego zdążył nas już przyzwyczaić w tej rundzie.

W drugiej odsłonie oglądaliśmy wyrównane spotkanie. Nie dało się nie odnieść wrażenia, że ten mecz był kopią spotkania obu drużyn sprzed roku, kiedy to długo utrzymywał się rezultat bezbramkowy. Wtedy wejście smoka zaliczył Patryk Jędrzejowski, w swoim debiucie zdobył bramkę zaraz po wejściu na boisko i 3 punkty zostały w Gdyni. Podobnie było i tym razem, z tą różnicą, że gola zdobyli goście. Co prawda najpierw w 55. minucie groźnie zaatakowali gdynianie, a mocno zza pola karnego uderzył da Silva i kilku centymetrów wzrostu zabrakło Radzewiczowi do dobitki do pustej bramki.

Jednak 5 minut później to goście cieszyli się z prowadzenia. Dobre podanie z głębi pola wykonał wprowadzony tuż po przerwie Jarecki, Miszczuk nie wyszedł do piłki i strzałem pomiędzy nogami pokonał go Szymon Sobczak. Nie bez winy przy utracie bramki był również Jarzębowski, który dał się ograć młodzieżowcowi w ekipie Termalki. Niestety po stracie bramki Arkowcy nie zareagowali pozytywnie i mimo ofensywnych zmian i postawienia wszystkiego na jedną kartę (w drugiej połowie weszli Surdykowski, Szwoch i Zwoliński), Arce nie udało się zdobyć bramki. W 80. minucie czerwona kartką ukarany został Jarecki, który dał dobrą zmianę i asystę. Przy walce o górną piłkę Jarecki kopnął w głowę da Silvę i arbiter tego spotkania musiał pokazać czerwony kartonik.

Wydawało się, że Arka ruszy na rywala ze wściekłością. Nic takiego nie miało miejsca i o to kibice Arki mogą mieć największe pretensje do swoich ulubieńców. Nie było przysłowiowego "gryzienia trawy", mało tego to grająca w "10" Termalica była lepszym zespołem w końcówce spotkania. Przy odrobieni szczęścia mogło być jednak 1:1. W 88. minucie świetnym passem ze środka pola w pole karne popisał się "Jarza", Radzewicz zgrał głową do Zwolińskiego, a ten będąc na 5. metrze zamiast uderzać lewą nogą, utrudnił sobie zadanie składając się do "szczupaka". Uderzył mocno niecelnie i pozbawił swoją drużynę szansy na zdobycie 1. punktu.

Tym samym Arka ma aktualnie ujemny bilans spotkań na własnym boisku (5-1-6) i nie odniosła żadnego zwycięstwa z drużynami z czołówki. Termalica ma za to powody do radości. Wraca z Gdyni z bardzo cennymi trzema punktami i jeśli wierzyć słowom Kaziemiarza Moskala na pomeczowej konferencji, naprawdę chce awansować do Ekstraklasy. Mimo wszystko jakoś trudno sobie wyobrazić klub z Niecieczy grający w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Polub nas na Facebooku! Już prawie 40 tysięcy fanów dyskutuje z nami na naszym fan-page'u. Tam dzieje się jeszcze więcej!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24