Arka wygrywa, Arka świętuje!

Kamil Kusier
Była groźna kontuzja, było setne zwycięstwo, była debiutancka bramka. Gdzie? Podczas meczu 10. kolejki Ekstrklasy, w którym to Arka Gdynia pokonała przed własną publicznością GKS Bełchatów 1-0.

Wróćmy jednak do samego meczu, a raczej do tego co działo się przed jego rozpoczęciem. Tuż przed pierwszym gwizdkiem krakowskiego arbitra, trybuny Narodowego Stadionu Rugby w Gdyni zamilkły na minutę. Spowodowane to było uczczeniem zmarłej legendy kibiców Arki - Pani Czesi. Na pochwałę z tej strony zasługują przede wszystkim kibice, którzy poza stadionem utworzyli z rac ogromny czerwony krzyż.

Po jakże pięknym momencie oczy wszystkich obecnych na spotkaniu ponownie zostały skierowane na murawę, na której prawde mówiąc w początkowym okresie spotkania niewiele się działo. Pierwsi bramkę zdobyć mogli jednak gospodarze. Rzut rożny w 9. minucie meczu wykonywał Filip Burkhardt, do piłki posłanej w pole karne najwyżej wyskoczył Emil Noll, jednak strzał obrońcy Arki przeszedł minimalnie obok słupka bramki Łukasza Sapeli.

Co nie udało się żółto-niebieskim po stałym fragmencie gry, powinno wyjść Marcinowi Budzińskiemu, który w 15. minucie spotkania zmarnował jedną z najlepszych akcji swojego zespołu. Młody pomocnik gdyńskiego klubu niczym burza przedostał się w pole bramkowe zespołu GKS-u, jednak mając do wyboru strzał, lub podanie do Denisa Glaviny, czy też Mirko Ivanovskiego postanowił podać futbolówkę wprost pod nogi Grzegorza Fonfary, który momentalnie wyprowadził kontratak.

Na szczęście Budzińskiego, a na nieszczęście Marcusa Da Silvy dobrze w bramce Arki zachował się Norbert Witkowski, który wybronił strzał brazyliskiego pomocnika, tym samym naprawiając błąd swojego młodszego kolegi z pola. Dziesięć minut później do głosu ponownie doszli piłkarze trenera Dariusza Pasieki. Dosyć niefortunnie piłkę z pola karnego wybijał Mate Lacić, ta trafiła wprost pod nogi Glaviny, którego strzał zamiast do siatki, ocierając się o słupek bełchatowian wyszedł poza boisko.

W 35. minucie meczu Narodowy Stadion Rugby w Gdyni ponownie zamilkł. A wszystko to za sprawą duetu Marcus Da Silva i Denis Glavina, którzy starli się w powietrzu głowami walcząc o piłkę. Pech chciał, że pomocnik drużyny z Bełchatowa zamiast w piłkę trafił w głowę pomocnika Arki, co z kolei skutkowało złamaniem kości jarzmowej oraz złamaniem szczęki z przemieszczeniem (we wtorek zawodnik ma przejść operację red.). Na placu gry Chorwata, który karetką udał się do szpitala zastąpił Tadas Labukas.

Kontuzja kolegi z drużyny podziałała mobilizująco na piłkarzy Arki, którzy za sprawą Mirko Ivanovskiego w 40. minucie gry strzelili bramkę, która jak się później okazało była na wagę zwycięstwa. Do końca pierwszej części spotkania gospodarze mogli zdobyć jeszcze jedną bramkę, jednak w starciu Ivanovskiego z Sapelą sędzia niesłusznie dopatrzył się pozycji spalony.

Druga część spotkania, to przede wszystkim walka w środku boiska. Najlepszą okazję do wyrównania w 50. minucie meczu zmarnowali sami piłkarze Arki, którzy dwukrotnie mogli pokonać własnego bramkarza. Najpierw Maciej Szmatiuk głową minimalnie uderzał obok Norberta Witkowskiego. Zaś dziesięć minut później, również za sprawą obrońców, Noll i Bruma ostrzeliwali także głową poprzeczkę oraz słupek własnej bramki.

GKS stworzył sobie jedną dogodną sytuację bramkową, jednak w starciu z Witkowskim Dawid Nowak był bez szans. Zawodnik Arki udowodnił, że potrafi stanowić o sile defensywy swojego zespołu i nawet w obliczu nienajlepszej dyspozycji swoich kolegów trener Pasieka może na niego liczyć.

Arka pokonała GKS 1-0 i tym samym odniosło swoje setne zwycięstwo w historii występów na boiskach Ekstraklasy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24