Bąk: Błędy trzeba eliminować, a nie rozpamiętywać

Paweł Stankiewicz
- Chcemy od początku udowodnić kibicom, że w tym roku Lechia będzie u siebie nie do pokonania i będzie grała bardzo dobre mecze. Zrobimy wszystko, żeby od pierwszego meczu w Gdańsku tak się właśnie stało - mówi Krzysztof Bąk, obrońca Lechii Gdańsk.

Czy jesteś zadowolony ze swojej gry w meczach otwierających sezon?
Nigdy nie jest tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej. Punktów jednak nie mamy, to nie mogę być zadowolony.

Jaką ocenę byś wystawił sam sobie za te występy?
Ja się nigdy w to nie bawiłem. Wiem, że na pewno jest kilka rzeczy do poprawienia, ale na jaką ocenę zagrałem, to nie wiem. Nie mi wystawiać noty.

Czujesz się winny utraty drugiego gola w Białymstoku?
Tam był zbieg kilku sytuacji, poszczególne osoby mogły zachować się inaczej. Ta akcja nie miałaby początku, ale widzieliśmy, jaki był jej koniec. Nie chodzi mi jednak o to, że nie czuję się winny. Jak patrzę na mecz, najpierw rozliczam siebie. Była nie tylko ta sytuacja, ale i inne, które wymagają poprawy.

Co mogłeś zrobić, aby zapobiec tej sytuacji?
Mogłem być bliżej bramki, ale wtedy Frankowski mógłby się zatrzymać na 11 metrze i być tam sam. Mogłem też być bliżej niego. Jednak piłkarz z takim doświadczeniem inaczej mógłby tę sytuację zakończyć. Może gdybym był bliżej pierwszego słupka, byłoby inaczej i piłka ode mnie by się odbiła.

Trener Tomasz Kafarski powiedział, że jest zadowolony z Twojej współpracy z Luką Vućko, więc o miejsce w składzie na razie raczej obawiać się nie musisz.
To nie jest tak. Wszyscy muszą walczyć o miejsce, bo kadra jest szeroka. To, że zacząłem sezon z Luką, to nie znaczy, że w kolejnym meczu nie zagrają Sergejs Kożans i Rafał Janicki. Trener mówi, że musimy udowadniać jemu i sobie, żeby to na nas postawił. Nie czuję wcale, że mogę być spokojny o miejsce w "11". Rywalizacja jest duża, ale to dobra rzecz, bo podnosi poziom zespołu.

Dlaczego Lechia przegrała dwa mecze?
Było kilka sytuacji, w których mogliśmy zachować się inaczej. Sytuacje mogłyby się skończyć odmiennie. Przegraliśmy, bo strzeliliśmy o jedną bramkę mniej. Tak można to, może najgłupiej, ale i najprościej wytłumaczyć. Na pewno nie było lekceważenia, chęci i braku walki choćby przez sekundę. Głównie zadecydowały sytuacje podbramkowe, które stworzyliśmy w obu meczach, a ich nie wykorzystaliśmy.

Gracie o europejskie puchary, bo taki zarząd postawił cel. To paraliżuje?
W poprzednim sezonie do przedostatniej kolejki byliśmy w czołówce i jak równy z równym walczyliśmy w ekstraklasie. Skład się nie zmienił, a został uzupełniony. Nie można mówić, że cel nas paraliżuje. Graliśmy z silnymi drużynami, które będą odbierały punkty najlepszym. Błędy trzeba eliminować, ale nie rozpamiętywać tego, co było, bo to nie jest dobre.

Cieszycie się na myśl o inauguracji na PGE Arenie?
Na pewno. Chcemy w obu meczach przed naszą publicznością zdobyć punkty i pokazać, że jesteśmy dobrym zespołem, dobrze przygotowanym i potrafiącym grać w piłkę.

Musicie grać skuteczniej i wygrywać, żeby zapełnić ten piękny stadion...
To jest to, czego oczekujemy sami od siebie. To jest podstawa, żeby wygrywać w domu. Chcemy od początku udowodnić kibicom, że w tym roku Lechia będzie u siebie nie do pokonania i będzie grała bardzo dobre mecze. Zrobimy wszystko, żeby od pierwszego meczu w Gdańsku tak się właśnie stało i żeby wszyscy mówili, że Lechia to siła w polskim futbolu.

Rozmawiał Paweł Stankiewicz / Dziennik Bałtycki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24