Szkoleniowiec żółto-niebieskich zaskoczył wszystkich zebranych na Narodowym Stadionie Rugby w Gdyni, a przede wszystkim zawodników Bałtyku. Arka zagrała młodzieżowym składem z dwoma debiutantami (Maciej Kozakowski, Jonathan Pasieka), a najbardziej doświadczeni byli Tadeusz Socha oraz Patrik Lomski.
Obie ekipy podeszły do meczu bardzo skoncentrowane, a pierwsza połowa przypominała bardziej partię szachów niż piłkę nożną. Kibice byli świadkami bardzo taktycznej gry obu drużyn i bardzo szybko zareagowali na to gwizdami. W pierwszej połowie to jednak młodzieńcza fantazja była górą. Żółto-niebiescy od początku narzucili swój styl gry, przeważali w środku pola i częściej zagrażali bramce Marcina Matysiaka.
Biało-niebiescy mieli natomiast problem ze sforsowaniem bloków defensywnych rywala. W 17. minucie Patrik Lomski starał się zaskoczyć golkipera gospodarzy, ale uderzył lekko i w środek bramki, a bramkarz Bałtyku pewnie złapał piłkę. W 38. minucie sprzed pola karnego Matysiaka starał się zaskoczyć Czapłygin, ale jego strzał poleciał nad poprzeczką. Do przerwy nie padła żadna bramka, ale przewaga należała do młodzieży z Arki.
Po zmianie stron do głosu zaczęli dochodzić podopieczni Marcina Martyniuka. W 54. minucie na boisku pojawił się Jakub Zejglic, a już 60 sekund później wpisał się na listę strzelców. Pomocnik Bałtyku dobiegł do bezpańskiej futbolówki na dwudziestym metrze i fantastycznym uderzeniem umieścił ją w "widłach" bramki Kamila Kotkowskiego. Żółto-niebiescy starali się odrobić straty m.in. za sprawą Lomskiego i Stepnowskiego, ale to gospodarze podwyższyli wynik meczu. Błąd środkowych obrońców wykorzystał młody pomocnik biało-niebieskich - Dominik Klecha, po raz trzeci wpisując się na listę strzelców w rundzie wiosennej.
Po drugim straconym golu zawodnikom Arki wyraźnie zabrakło już motywacji, a szkoleniowiec żółto-niebieskich zaczął rotować składem. Podopieczni Marcina Martyniuka swobodnie rozgrywali piłkę zarówno na własnej połowie, jak i na środku boiska, a aktywni skrzydłowi raz po raz stwarzali zagrożenie bramce bronionej przez Kamila Kotkowskiego. W 93. minucie defensorzy Bałtyku faulowali na 20. metrze jednego z napastników Arki. Do futbolówki podszedł Maksymilian Hebel i fantastycznym uderzeniem umieścił ją w samym okienku bramki Marcina Matysiaka. Co prawda golkiper biało-niebieskich bliski był skutecznej interwencji, ale mocno uderzona piłka przełamała jego dłonie. Do końca meczu nie padła już żadna bramka.
Dzięki zdobytym trzem punktom zawodnicy Bałtyku awansowali na drugie miejsce w tabeli i zbliżyli się na odległość jednego "oczka" do lidera z Przodkowa. Rezerwy Arki są już w bardzo nieciekawej sytuacji, a ich szanse na utrzymanie w III lidze są już tylko iluzoryczne. Bałtyk w małych derbach Gdyni jest już niepokonany od 11 meczów, ośmiokrotnie wygrywając i trzykrotnie remisując z rywalem zza miedzy.
Bałtyk Gdynia - Arka Gdynia 2:1 (0:0)
Bramki: Zejglic 56', Klecha 71' - Hebel 90'
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?