Bednarz: Założenie jest takie, żeby wiosną Wisła była silniejsza

Bartosz Karcz/Gazeta Krakowska
Jacek Bednarz, prezes Wisły Kraków
Jacek Bednarz, prezes Wisły Kraków Andrzej Banaś / Gazeta Krakowska
- Transfer trenera Franciszka Smudy bardzo mocno drużynę wzmocnił. Jego pomysł na grę, na przygotowania sprawił, że dzisiaj mamy dużo punktów. Musimy jednak być uczciwi wobec siebie i szczerze sobie powiedzieć, że to jest ciągle bardzo trudna dla nas runda - mówi Jacek Bednarz, prezes Wisły Kraków.

Pana też zaskoczył wynik, jaki Wisła osiągnęła w pierwszej rundzie sezonu zasadniczego.
Zaskoczył mnie bardzo in plus.

Przed sezonem sporo było głosów, że możecie się nawet bronić przed spadkiem z ekstraklasy. Tymczasem jesteście na trzecim miejscu, a biorąc pod uwagę regulamin rozgrywek, to przy spełnieniu pewnych warunków można nawet zastanawiać się czy nie włączycie się w walkę o mistrzostwo Polski.
Można snuć takie plany, jeśli ktoś jest optymistą. Pamiętajmy jednak, że te przedsezonowe obawy nie były nieuzasadnione. Dobrze mieliśmy w pamięci dwa poprzednie sezony. Przystępowaliśmy tymczasem do rozgrywek z teoretycznie najsłabszym składem, jeśli porównamy obecną kadrę do tej z dwóch poprzednich sezonów. Okazało się jednak, że transfer trenera Franciszka Smudy bardzo mocno tą drużynę wzmocnił. Jego pomysł na grę, na przygotowania sprawił, że dzisiaj mamy dużo punktów. Musimy jednak być uczciwi wobec siebie i szczerze sobie powiedzieć, że to jest ciągle bardzo trudna dla nas runda. Mieliśmy sporo dobrych momentów, udanych meczów, ale ciągle o każdy punkt trzeba walczyć z całych sił. Jesteśmy dopiero w środku sezony zasadniczego, a dla nas te najbliższe kolejki będą kluczowe, żeby odpowiedzieć sobie na pytanie czy stać nas będzie na walkę o mistrzostwo, czy pozostanie nam jedynie spokojne, bezpieczne miejsce w tabeli. Wolałbym się się w zimie martwić co zrobić, żeby realnie o to mistrzostwo powalczyć. Te 28 punktów, które mamy to nie może być jednak sygnał do samouspokojenia. Dla mnie na pewno nie jest.

Siatkówka. Reprezentacja Polski zagra w Kraków Arenie?

Jest ktoś w drużynie kto szczególnie pozytywnie Pana zaskoczył?
Źródło odrobiny komfortu, jaki mamy w tym momencie, to zasługa całego zespołu. Pojawiła się bardzo silna nić porozumienia między trenerem i grupą ludzi, która pracowała mocno w okresie przygotowawczym. Oni mieli w sobie duże pokłady przekonania, że mają sobie i wszystkim dookoła coś do udowodnienia. Oczywiście cały czas mamy problemy, ale to generalnie jest sukces drużyny. Nie powinienem może kogoś specjalnie wyróżniać, ale zrobię dwa może trzy wyjątki. Są dwa przypadki, które zaskoczyły mnie szczególnie na plus. Nie spodziewałem się, że w tych przypadkach będzie tak dobrze, bo zdrowy rozsądek podpowiadał mi, że będzie o to trudno. Mam na myśli Pawła Brożka i Wilde Donalda Guerriera. Co do pozostałych, to np. Arek Głowacki nie zaskoczył mnie swoją grą, bo już w okresie przygotowawczym było widać, że będzie grał dobrze. Paweł Brożek wszedł jednak późno do drużyny, praktycznie bez przygotowań i do razu nam bardzo pomógł. To samo dotyczy Donalda, który późno podpisał kontrakt. A miał jeszcze trudniej niż Paweł, bo doszły do tego sprawy aklimatyzacji w nowym kraju czy bariera językowa. Żeby tę listę zamknąć, muszę powiedzieć kilka ciepłych słów o Michale Miśkiewiczu. On jest ilustracją pewnej oczywistej prawdy, która mówi, że jeśli ktoś ma talent i chce ciężko pracować, to warto na niego stawiać.

Czy to oznacza, że Michał Miśkiewicz stanie się bramkarzem Wisły na lata?
Cieszę się, że tak dobrze mu idzie, bo to oznacza, że nie pomyliliśmy się co do niego. Okazuje się, że można znaleźć Polaka, chłopaka z Krakowa o dużym potencjale, który może bronić w Wiśle. Czy będzie bramkarzem na lata? Pamiętajmy, że dla niego to jest pierwszy sezon, w którym ma zupełnie inny status niż wcześniej. Dzisiaj jest bramkarzem, który pomaga drużynie wtedy, gdy ona tego potrzebuje. Z hurraoptymizmem jeszcze poczekajmy, ale na pewno Michał jest na najlepszej drodze, żeby przebojem wywalczyć sobie taką pozycję, żeby bronić tutaj długo. Czeka nas jeszcze przedłużenie umowy, ale my tego chcemy, on tego chce, więc liczę, że zanim rozjedziemy się na Święta Bożego Narodzenia, sprawa będzie załatwiona.

Eksperci mówią, że ta drużna jest na dobrej drodze, ale jest jeszcze parę warunków do spełnienia, żeby stała się klasowym zespołem. Po pierwsze jest spore grono, jedenastu piłkarzy, którym kończą się kontrakty. Po drugie Wisła wymaga wzmocnień. Czy wy dzisiaj już wiecie kogo będziecie chcieli zatrzymać i na jakie pozycje będziecie szukać zawodników w pierwszym rzędzie?
Co do przedłużenia kontraktów, to jest kilka znaków zapytania, ale kilka już zniknęło. Parę decyzji już zostało podjętych i kwestie nowych umów będziemy starali się załatwić jeszcze w tym roku. W paru innych przypadkach z decyzjami poczekamy do wiosny. A co do ekspertów to zgadzam się z nimi. Nie ma w nas pychy i nikt tutaj nie uważa, że mamy już drużynę, która będzie w stanie z powodzeniem podjąć walkę o mistrzostwo. Mamy fragmenty bardzo dobrej gry, ale jest też wiele mankamentów do poprawienia. Są pomysły, jak sobie z tym poradzić. Pozostaje pytanie, jakie będziemy mieli możliwości finansowe. Zakładam też scenariusz, że mogą pojawić się oferty dla naszych zawodników i trzeba będzie zastanowić się nad transferami. Założenie jednak jest proste – wiosną Wisła Kraków ma mieć silniejszy zespół niż obecnie.

Wzmocnień będziecie szukać przede wszystkim do przednich formacji?
Bardzo ogólnie można powiedzieć, że najmniej zmian należy spodziewać się w linii obrony. To jednak, że mamy mało straconych bramek, nie oznacza że już potrafimy się świetnie bronić. Wypowiedź na ten temat pozostawiam przede wszystkim trenerowi, ale zmiany będziemy chcieli robić w tym kierunku, żeby drużyna prezentowała się lepiej we wszystkich elementach gry. Mam wrażenie, że mamy za dużo momentów, kiedy nie potrafimy się jako drużyna pozbierać w trudnych chwilach meczów. To trzeba poprawić w pierwszym rzędzie i takich zawodników będziemy szukać, którzy nie tylko będą potrafili strzelać gole, ale też będą potrafili poprzez swoją grę odciążyć defensywę w trudnych momentach.

Gordan Bunoza, któremu latem kończy się wysoki kontrakt, jest piłkarzem, którego będziecie chcieli sprzedać zimą i zarobić na nim w ostatnim momencie?
Nie wykluczamy transferu Gordana. Podchody pod niego robiły już kluby latem. On ma zielone światło na transfer, a jego sytuacja zmieniła się o tyle, że gra teraz o wiele lepiej niż wcześniej. Kilka miesięcy temu ewentualny nabywca mógł mieć problem, żeby przypisać go do konkretnej pozycji. Teraz Gordan ma za sobą bardzo udaną rundę na lewej obronie. To rzeczywiście może być argument, który ułatwi jego transfer. Na razie mamy zapytania w jego sprawie, ale na konkrety przyjedzie pewnie poczekać. On zresztą miał już propozycje latem z Izraela i Rosji. Uznaliśmy jednak, że będzie nam potrzebny, a sam nie palił się do zmiany otoczenia, bo zaczął grać bardzo dobrze u trenera Smudy.

Zabezpieczyliście się jednak już na ewentualność odejścia Bunozy, sprowadzając Piotra Brożka.
Nie ukrywam, że uznaliśmy, że prócz sprowadzenia Guerriera, który okazał się lepszym skrzydłowym niż obrońcą, sprowadzenie Piotrka Brożka, zabezpieczy nam lewą stronę obrony na wypadek odejścia Gordana. Liczyliśmy się również z tym, że Gordan czasami będzie musiał grać na środku obrony przy kontuzjach Marko Jovanovicia czy Osmana Chaveza.

Żeby myśleć o poważnych transferach, trzeba mieć pieniądze. Jaka jest obecnie sytuacja finansowa klubu? Udało się znacząco zmniejszyć zadłużenie?
Na pewno sytuacja jest znacznie lepsza niż pół roku czy rok temu. To co znacząco się zmniejszyło, to nasze bieżące koszty, czyli kwoty wydawane na pierwszy zespół. Jeśli uda nam się utrzymać ten poziom wydatków, to będziemy w domu. Jeśli dołożymy do tego zmianę stawek wydawanych na korzystanie ze stadionu, to rok 2014 zapowiada się o wiele lepiej pod względem finansowym. Ciągle jednak wisi nad nami bagaż przeszłości. Dopóki nie doprowadzimy do sytuacji, w której będziemy mieć stuprocentową płynność finansową, to będzie nam to komplikowało inwestowanie w drużynę. Tych zaległości jest na szczęście coraz mniej. Porozumieliśmy się, poza dwoma przypadkami, ze wszystkimi zawodnikami. To że spłacimy wszystkie długi, to jest pewne. Potrzebujemy jednak jeszcze trochę cierpliwości naszych wierzycieli. Żeby mocno stanąć na nogi potrzebujemy jeszcze roku. Wtedy nie będzie już kotwicy długów, która ciągnie nas w dół. Wierzę, że na koniec 2014 roku będziemy mogli w pełni skoncentrować się na bieżącej działalności.

Jak wygląda sprawa umowy w sprawie stadionu? Miała ona być podpisana do końca 2013 roku. Nie zostało zatem wiele czasu.
Negocjujemy. Mniej ważny jest czas, jaki mamy na dojście do porozumienia. Mam wrażenie, że jesteśmy w stanie zrobić to szybko, jeśli druga strona zrozumie, że fakt wypowiedzenia obecnej umowy wynika tylko z jednego powodu. Takiego, że ponoszenie kosztów utrzymania na obecnym poziomie spowoduje, że nasza spółka upadnie. To jest dla nas sprawa życia i śmierci. Reymonta 22 to jest nasz dom, ale nie możemy w nim umrzeć z głodu. Jeśli osoby reprezentujące Kraków będą chciały to zrozumieć, to jest to sprawa do załatwienia jeszcze w trakcie rozgrywek. Wtedy będziemy mieli przed świętami dwie ważne informacje. Po pierwsze, że zostajemy tu, gdzie jest nasz dom i po drugie, że będziemy grać na nowoczesnym obiekcie, na który nas stać. Po drugiej stronie miasto będzie miał kluczowego partnera do utrzymania tego stadionu. Takiego, który i tak będzie płacił najwięcej. Mamy limit wydatków, które możemy wydać na stadion. Chcemy być uczciwi i chcemy za to, co tutaj dostaniemy, zapłacić uczciwą cenę.

Czytaj cały wywiad w serwisie GazetaKrakowska.pl!

Gazeta Krakowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24