Bez goli w meczu Lechii z Lechem. "Kolejorz" traci fotel lidera

Kamil Kusier
25. tysięcy widzów obeszło się smakiem. Na PGE Arenie Lechia Gdańsk podzieliła się punktami z Lechem Poznań. Okazji było sporo, jednak obu stronom zabrakło skuteczności. "Kolejorz" traci fotel lidera na rzecz Śląska Wrocław

Miał być hit, a wyszedł kit. Tak można w skrócie podsumować spotkanie 11. kolejki T-Mobile Ekstraklasy pomiędzy Lechią Gdańsk, a poznańskim Lechem. Mimo dogodnych sytuacji strzeleckich, żadna z drużyn nie potrafiła pokusić się o chociażby jedno trafienie w związku z czym Lech, który do Gdańska przyjeżdżał jaki lider tabeli, do Poznania wrócił już bez „żółtej koszulki”, która przypadła drużynie Śląska Wrocław po zwycięstwie piłkarzy Oresta Lenczyka nad Podbeskidziem Bielsko-Biała 1-0.

Mecz doskonale rozpoczął się dla piłkarzy z Gdańska. Już w 6. minucie meczu do dogodnej sytuacji strzeleckiej doszedł Fred Benson, jednak atakującego napastnika Lechii skutecznym wślizgiem powstrzymał powracający do defensywy Hubert Wołąkiewicz. Kilka minut później ponownie dogłosu doszli gospodarze. Akcję lewą stroną boiska zainicjował Vytautas Adriuskevicius. Reprezentant młodzieżowy Litwy posłał piłkę w pole karne, za ustawiony przed linią bramową Razack Traore, zamiast wpakować piłkę do siatki, minął się z futbolówką wzbudzając na trybunach jedynie głośny jęk zawodu.

Po aktywnym początku meczu w wykonaniu Lechistów do głosu doszli podopieczni Jose Mari Bakero. W 23. minucie meczu bardzo dobrym prostopadłym podaniem popisał się Semir Stilić. Adresatem podania nie mógł być nikt inny jak bombardier z Łotwy – Artiom Rudniew. Na szczęście dla broniącego bramki Lechii – Wojciecha Pawłowskiego napastnik Lecha zamiast do siatki trafił w słupek dając jednocześnie sygnał, że Kolejorz w starciu z Lechią zamierza powalczyć o komplet punków.

To co nie udało się liderowi klasyfikacji strzelców T-Mobile Ekstraklasy, mogło wyjść Razackowi Traore. W 25. minucie meczu rzut wolny z okolicy trzydziestego metra wykonywał Lewon Airapetian. Do dogranej piłki doszedł wprawdzie Traore, jednak strzał reprezentanta Burkina Faso był o tyle mało precyzyjny, że zastępujący w bramce Krzysztofa Kotorowskiego – Burić nie miał większych problemów z obroną strzału ofensywnie grającego zawodnika Lechii.

Kiedy wydawało się, że w końcu jedna z drużyn pokusi się o zdobycie bramki „do głosu” doszły usterki techniczne. Podczas inicjowania akcji ofensywnej przez piłkarzy trenera Tomasza Kafarskiego w obrębie pola karnego Lecha Poznań niespodziewanie uruchomiły się zraszacze, które zatrzymały bieg spotkania na blisko pięć minut.

Uśpiona najwyraźniej ubywającą wodą Lechia mogła szybko zapłacić za swoją zbytnią nonszalancję w grze defensywnej. Stratę w środkowej strefie boiska zanotował Marcin Pietrowski. Do piłki doszedł Mateusz Możdżeń, podał do Artioma Rudniewa, a ten minąwszy Sergejsa Kożansa uderzył na bramkę Lechii miląc się o zaledwie kilka centymetrów.

Do końca pierwszej części spotkania warta odnotowania była jeszcze akcja Grzegorza Wojtkowiaka, który wykorzystując nieporozumienie pomiędzy Wojciechem Pawłowskim, a Vytautasem Andriuskrviciusem bliski był zdobycia bramki dającej prowadzenie swojemu zespołowi.

Druga połowa meczu rozpoczęła się od śmielszych ataków gości z Poznania. Już w 56. minucie meczu Artiom Rudniew odegrał piłkę do Semira Stilicia. Pomocnik reprezentacji Bośni i Hercegowiny mając przy sobie trzech obrońców Lechii zdołał oddać strzał, jednak naprzeciw jemu stanął będący w rewelacyjnej formie 18-letni bramkarz Lechii Gdańsk pochodzący z Koszalina.

Nie udało się Rudniewowi, uda się mi – musiał dwie minuty później pomyśleć Razack Traore. Grający jako najbardziej wysunięty piłkarz biało-zielonych znalazł się w sytuacji sam na sam z Jasminem Buriciem, jednak w starciu z golkiperem Lecha pomocnik, bądź napastnik Lechii był bez szans w związku z czym stracił futbolówkę.

W 68. minucie meczu po raz kolejny przypomniał o sobie najlepszy w zespole Lecha – Sergiej Kriwiec. Napastnik rodem z Białorusi opanował piłkę w polu karnym Lechii, jednak choć sama akcja mogła się podobać – to strzał, był daleki od ideału, w związku z czym piłka po rykoszecie padła łupem Wojciecha Pawłowskiego.

Dwie minuty później w pierwszoplanowej roli ponownie wystąpił bramkarz Lechii, który skracając pole gry Artiomowi Rudniewowi uratował swój zespół przed utratą bramki. Na kolejną ofensywną akcję zgromadzeni kibice na jednej z czterech polskich aren UEFA Euro 2012 – PGE Arenie w Gdańsku musieli czekać do 83. minuty meczu. Rzut rożny z lewej strony boiska wykonywał Jakub Wilk, w polu karnym najwyżej wyskoczył Marcin Kamiński, którego strzał pewnie wychwycił bramkarz gdańskiej Lechii – Wojciech Pawłowski.

Minutę później powinno być już 1-0 dla gości z Poznania. Błąd na piątym metrze popełnił Wojciech Pawłowski. Golkiper Lechii minął się z piłką, jednak uderzenie Jakuba Wilka trafiło w biało-zieloną poprzeczkę. Kilka sekund później przed kolejną szansą stanęli gracze Lecha. Do piłki w polu karnym doszedł Sergiej Kriwiec, jednak pomocnik Kolejorza zamiast do siatki uderzył wprost w golkipera drużyny gospodarzy.

Do końca spotkania oprócz drugiej żółtej, a w konsekwencji czerwonej kartki dla Dimitrije Injaca nic ciekawego się nie wydarzyło i Lechia Gdańsk podzieliła się punktami z Lechem Poznań, remisując po dziewięćdziesięciu minutach gry 0-0.

OCENY PIŁKARZY:
Lechia Gdańsk: Pawłowski (8) – Janicki (5), Vućko (6), Kożans (5), Adriuskevicius (6) – Surma (4), Airapetian (5), Nowak (5), Pietrowski (3) – Benson (3), Traore (5). Piłkarze rezerwowi: Bąk (5), Tadić (*), Dawidowski (*).

Lech Poznań: Burić (7) – Wojtowiak (6), Wołąkiewicz (7), Kamiński (5), Henriquez (5) – Injac (3), Możdżeń (4), Kriwiec (7,5), Murawski (5), Stilić (2) – Rudnew (4). Piłkarze rezerwowi: Drygas (4), Tonev (5), Wilk (*).

* - piłkarz grał za krótko, aby ocenić jego grę.

Lechia Gdańsk - Lech Poznań 0:0

Żółta kartka - Lechia Gdańsk: Rafał Janicki, Abdou Traore, Tomasz Dawidowski. Lech Poznań: Dimitrije Injac. Czerwona kartka za drugą żółtą - Lech Poznań: Dimitrije Injac (88).

Sędzia: Sebastian Jarzębak (Bytom). Widzów 24 997.

Lechia: Wojciech Pawłowski - Rafał Janicki, Luka Vucko, Sergejs Kożans, Vytautas Andriuskevicius - Marcin Pietrowski (64. Krzysztof Bąk), Łukasz Surma, Paweł Nowak (83. Josip Tadic), Lewon Hajrapetjan - Fred Benson, Abdou Traore (89. Tomasz Dawidowski).

Lech: Jasmin Buric - Grzegorz Wojtkowiak, Hubert Wołąkiewicz, Marcin Kamiński, Luis Henriquez - Mateusz Możdżeń (57. Kamil Drygas), Dimitrije Injac, Rafał Murawski, Semir Stilic (80. Jakub Wilk), Siergiej Kriwiec (70. Aleksander Tonew) - Artjom Rudniew.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24