Białas o transferze Radovicia do Chin: Na jego miejscu w ogóle bym się nie zastanawiał

Jacek Czaplewski
Klub z Chin chce ściągnąć do siebie Miroslava Radovicia z Legii Warszawa i na stół kładzie duże pieniądze. Według byłego trenera Stefana Białasa mistrzowie Polski i sam zainteresowany powinni przystać na ofertę.

Według „Przeglądu Sportowego” Miroslav Radović otrzymał ofertę z chińskiego Hebei China Fortune. Myśli pan, że transfer dojdzie do skutku, biorąc pod uwagę, że to drugoligowiec?
O tej sprawie dowiaduję się od pana. Wiem, że Radović przedłużył ostatnio kontrakt z Legią do 2018 roku i być może właśnie po to, by zostać drożej sprzedanym. Wiele temu klubowi zawdzięcza, więc to byłaby jakaś forma podziękowania.

Radović miesiąc temu skończył 31 lat. To już dla niego czas na emeryturę? Z Chin raczej nie wróciłby do Europy. Przynajmniej nie do drużyny pokroju Legii, która ma wielkie aspiracje.
Rzeczywiście, na tym poziomie pogra jeszcze maksymalnie trzy lata. Pieniądze nie śmierdzą. Trudno jemu się dziwić. Ile miałby rocznie zarabiać w Chinach?

Ponoć 1,5 mln euro.
To nad czym my się w ogóle zastanawiamy… W Legii tego nie dostanie. Taki kontrakt ustawiłby go do końca życia, gdyby część kwoty odłożył na procent w banku lub w jakiś sposób zainwestował.

Dla Legii to ostatnia szansa, żeby zarobić niezłą sumę? Mówi się o milionie euro.
Zdecydowanie, choć w przypadku Chin taka kwota nie robi wrażenia. Azjaci mają duże możliwości finansowe. Nie bez powodu trafiają tam wielcy piłkarze, jak choćby dwa lata temu Nicolas Anelka. Skoro Legia chce milion euro, to kalkuluje. A kalkulować musi, bo przez błąd administracyjny wypuściła z rąk 60 mln złotych, które czekały na nią w Lidze Mistrzów. Dziwne dla mnie jest to, że informacja o Radoviciu wypływa w przeddzień ważnego spotkania z Ajaksem Amsterdam. Moim zdaniem jest okazja, by dłużej pograć w Lidze Europy. Ale wszystkie siły i myśli muszą być nad tym skoncentrowane. Mówienie o przenosinach Radovicia tę jedność rozprasza.

Zdziwiło pana w kontekście jutrzejszego pojedynku z Ajaksem, że trener Henning Berg w meczu z Jagiellonią Białystok (1:3) wystawił rezerwowy skład?
Byłem zaskoczony. W cztery dni naprawdę da się zregenerować. Choć każdy medal ma dwie strony. Ten też ma. PSG w lidze francuskiej zagrało w pełnym składzie przeciwko piętnastemu w tabeli Caen, mimo że trzy dni później w planach był ciężki mecz z Chelsea w Lidze Mistrzów. PSG to pierwsze spotkanie obkupiło kontuzją czterech zawodników. Berg chyba czegoś takiego się właśnie obawiał. Uważam jednak, ze powinien był na Jagiellonię wystawić pierwszą jedenastkę. Jeśli dalej będzie tak ostro rotować, to może sobie nawet przechlapać obronę tytułu mistrzowskiego. Legia na tę chwilę ma przecież tylko dwa punkty przewagi i perspektywę podzielenia wszystkich zgromadzonych punktów przez dwa.

I ewentualne odejście Radovicia?
Plus uraz Ondreja Dudy, który jest najlepszym piłkarzem Legii. Wierzę jednak w rozsądek prezesa Bogusława Leśnodorskiego, który do tej pory wykonywał solidną pracę, co potwierdzają sukcesy na arenie krajowej i międzynarodowej. Ja mu ufam. Myślę, że ściągnięcie Michała Masłowskiego należy potraktować jako ubezpieczenie się na wypadek transferu Radovicia lub Dudy. Nie po to wzięto Masłowskiego już teraz, żeby siedział na ławce.

Twierdzi pan, że Ajax jest do przejścia. Skąd ta pewność?
Bo Berg wystawi zupełnie inny skład niż na Jagiellonię. Inny, czyli mocniejszy. Pamiętajmy, że ci piłkarze wywalczyli awans do 1/16 finału. Szkoda tylko, że nie dostali przetarcia w lidze. Mecz pucharowy ze Śląskiem Wrocław to trochę mało.

Rozmawiał Jacek Czaplewski / Ekstraklasa.net

Obserwuj

@JacekCzaplewski

Lechia Gdańsk

@LechiaNews

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24