Cabaj: Z różnych względów nie mogłem teraz wrócić do Cracovii

Daniel Weimer/Gazeta Krakowska
Marcin Cabaj wybrał ofertę z Nowego Sącza
Marcin Cabaj wybrał ofertę z Nowego Sącza Tomasz Łaszcz (Ekstraklasa.net)
- Sandecja to uznana w Polsce marka, klub z tradycjami, a jego kibice cieszą się dobrą opinią. Na dodatek przyjaźnią się z fanami Cracovii, która już na zawsze pozostanie w moim sercu - mówi Marcin Cabaj, nowy bramkarz Sandecji Nowy Sącz.

Zdążył pan już pospacerować po Nowym Sączu?
Jakoś nie było ku temu okazji. Ale miasto nie jest mi obce. Wiele razy w nim już przebywałem.

A to z jakiej okazji?
W nieodległej Przydonicy mieszka moja babcia. Gdy ją odwiedzałem, zahaczałem o nowosądecki rynek. Jest naprawdę uroczy. Wypada sprawdzić, czy ratusz jeszcze na nim stoi.

Pańskie przenosiny do Sandecji były wynikiem spontanicznej decyzji, czy też długiego zastanawiania nad wyborem nowego klubu? Na brak propozycji z innych drużyn nie musiał pan chyba narzekać?
Wszystko odbyło się bardzo szybko. Zatelefonował do mnie trener Jarosław Araszkiewicz, spytał, czy nie zechciałbym poćwiczyć pod jego okiem. Nie byłem związany z żadnym klubem i długo się nie zastanawiałem. Sandecja to uznana w Polsce marka, klub z tradycjami, a jego kibice cieszą się dobrą opinią. Na dodatek przyjaźnią się z fanami Cracovii, która już na zawsze pozostanie w moim sercu. Powiedziałem więc "tak" sądeczanom, odmawiając jednocześnie trenerowi "Pasów" Wojciechowi Stawowemu. Z różnych względów nie mogłem teraz do Cracovii wrócić. Ale, jak powtarzam, pozostaję jej wiernym kibicem.

Podczas spotkań Sandecji z krakowskim klubem serce będzie więc miał pan rozdarte?
Na pewno łatwo nie będzie. W każdym meczu chcę się jednak z jak najlepszej strony zaprezentować tutejszej publiczności. Niech Cracovia powróci do ekstraklasy, wygrywając swoje wszystkie mecze. Z wyjątkiem dwóch - tych z Sandecją. A już idealnie byłoby, żeby awans wywalczyły Cracovia i Sandecja (śmiech).

Zastał pan w Nowym Sączu swych kolegów z zespołu "Pasów". Sławek Olszewski, Piotrek Bania, Marcin Makuch...
Rzeczywiście, z wszystkimi łaczą mnie miłe wspomnienia. Ze Sławkiem długo rywalizowałem o miejsce w bramce Cracovii. Później był moim trenerem i wiele się od niego nauczyłem. Z "Olszą" spotkałem się podczas niedawnego sparingu ze Stalą Rzeszów, ale na razie ograniczyliśmy się do podania ręki. Wkrótce trzeba będzie odświeżyć znajomość. Piotrek należał do najgroźniejszych i najskuteczniejszych napastników w ekstraklasie. Karierę zawodniczą zakończył w Sandecji i zapewnia mnie, że świetnie się w niej czuje. Także z Marcinem wybiegaliśmy wspólnie na boisko w biało-czerwonych barwach. Teraz znów przyjdzie nam walczyć z napastnikami rywali. Piotrek i Marcin bardzo mi w nowym miejscu pomogli. Chodzi o sprawy prozaiczne: gdzie mam usiąść w szatni, do kogo zwrócić się po obuwie itd.

Po odejściu z Cracovii przez pół roku występował pan w izraelskim klubie Hapoel Beer Shewa. Dlaczego ta przygoda trwała tak krótko?
Wszystko rozegrało się poza boiskiem. Z Hapoelem miałem podpisany trzyletni kontrakt i działacze chcieli, abym go wypełnił. Żona i dzieciaki nie chcieli jednak żyć w ciągłym strachu. Miasto, w którym mieszkaliśmy, położone jest niedaleko Strefy Gazy. W nocy nie pozwalały nam spać ciągłe alarmy, odgłosy strzelaniny, w dzień wciąż zerkaliśmy w niebo, czy nie nadlatują jakieś samoloty. Doszło do tego, że na miesiąc całą drużynę wywieziono do Tel Awiwu. Słowem, nie czuliśmy się bezpieczni. Nie mam nic do Izraela, ale życie w rejonie Strefy Gazy jest naprawdę trudne.

Po powrocie wylądował pan w pierwszoligowej Polonii Bytom, której nie udało się jednak uniknąć degradacji.
O wszystkim zadecydował mecz z Dolcanem Ząbki, który, zamiast wygrać 3:0, zremisowaliśmy 1:1. Straty z rundy jesiennej okazały się nie do odrobienia.

Jak się pan czuje w Sandecji?
Uważam, że to nowy zawodnik powinien starać się, by został zaakceptowany. To do mnie należy wykonanie gestów, które zyskają mi sympatię. A kibiców mogę jedynie zapewnić, że uczynię wszystko, żeby każda sobota, gdy Sandecja gra u siebie, była dla nich świętem.

Gazeta Krakowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24