Tak źle już dawno nie było, choć Odra od kilku lat balansuje na krawędzi. Czyżby 13. sezon w ekstraklasie okazał się pechowy?
Nie jest to jedynie wina piłkarzy. Od kilku miesięcy trwa wojna między polskimi a czeskimi akcjonariuszami. Obie strony uparcie walczą o władzę. Wzajemne przepychanki, oskarżanie się, zwalania winy jeden na drugiego powodują, że w klubie nie ma dobrej atmosfery. I nie będzie, póki obie strony nie dojdą do porozumienia i wspólnie nie pociągną wózka na którym jadą.
Drużynę w 17 meczach prowadziło aż czterech trenerów. Za przygotowania odpowiedzialny był Ryszard Wieczorek, którego nie uratowało nawet zwycięstwo nad Legię Warszawa. Szkoleniowiec pożegnał się z zespołem po 8. kolejce. Niektórzy twierdzą, że za późno.
Tylko w jednym meczu na ławce rezerwowych zasiadł Martin Pulpit. Czech, który pracował w klubie jako dyrektor sportowy, nie ukrywał, że bardziej interesuje posada trenera niż fotel w gabinecie. Odra przegrała jednak z Ruchem 1:3 i Pulpit musiał się pożegnać ze swoimi marzeniami. - Taka była między nami umowa - tłumaczył prezes Ireneusz Serowtka.
Kolejnym trenerem, który próbował ratować Odrę był Robert Moskal. Jego nominacja znowu wywołała wojnę między czeskimi i polskimi udziałowcami. W końcu debiutujący w ekstraklasie szkoleniowiec dostał szansę. Nie na długo. Zrezygnowano z niego po porażce z Wisłę Kraków. Jego zmiany głośno domagał się szef firmy Rovina Zdenek Zlamal.
- Trzeba szybko działać, w grze zespołu nie widać żadnego pomysłu - twierdził jeden z głównych udziałowców.
W dwóch ostatnich meczach Odrę prowadził Marcin Brosz (Czesi znowu nie chcieli go zaakceptować) i zdobył dwa punkty. Gdyby nie pechowy rzut karny w meczu z Jagiellonią mogło być ich więcej. Ale i tak Brosz tchnął otuchę i dał nadzieję na uratowanie Odry przed spadkiem.
Runda jesienna w ocenie kapitana drużyny
Marcin Malinowski
Na pewno nie tak miała wyglądać ta runda w naszym wykonaniu. Przed sezonem liczyliśmy, że będziemy walczyć wśród zespołów środka tabeli. Dwie pierwsze porażki jeszcze tego nie przekreślały, zwłaszcza, że potem wygraliśmy dwa mecze i mieliśmy sześć punktów. Niestety, nastąpiła seria porażek, po których nie potrafiliśmy się otrząsnąć. Z meczu na mecz było gorzej, nie pomogły nawet nasze rozmowy w szatni. Również zmiany trenerów nie potrafiły przełamać naszej fatalnej passy. W dużej mierze wina leży też po naszej stronie. Mam nadzieję, że wiosną będzie lepiej. W dwóch meczach tej rundy granych awansem nie przegraliśmy, i to napawa nas optymizmem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?