Dania - Portugalia LIVE! Portugalczycy obudzili się z koszmaru. Varela strzela na 3:2

Patryk Kurkowski / Dziennik Bałtycki
Czy ziści się wielkie marzenie małego narodu, pragnącego wzniecić futbolową rewolucję na szczycie? Dokładnie dwie dekady temu Duńczycy - w trybie awaryjnym zastąpili Jugosławię - wstrząsnęli całym kontynentem, wznosząc trofeum dla mistrza Europy. Wtenczas przeczołgiwali się przez kolejne szczeble, teraz rozpoczęli od "rozdeptania tulipanów", tkając realną ścieżkę do ćwierćfinału Euro 2012 z tzw. grupy śmierci.

Jeśli drużyna Mortena Olsena ocaleje najazd też cierpiących na niedosyt sukcesów Portugalczyków, znajdzie się u bram spełnienia. Początek spotkania w Kijowie dziś o godz. 18.

Jeszcze kilka dni przed turniejem defetyzm dopadł nawet ich mentora (pracuje w reprezentacji od 2000 roku!). Olsen wprowadził do kadry i wychował niemal wszystkich zawodników, lecz zrozpaczony rodzimej prasie tuż przed odlotem do Polski wyznał gorzką prawdę. - Popełniamy dużo błędów, gramy mało precyzyjnie i co najgorsze nie wykorzystujemy okazji do zdobycia bramek. Zabrakło nam jeszcze jednego spotkania. W sobotę mamy pierwszy mecz turnieju z Holendrami. Jeśli zagramy tak, jak z Brazylią i Australią, to kto wie, czy nie będziemy musieli się od razu pakować - powiedział 62-letni duński szkoleniowiec.

Gang Olsena, jak określają swoją drużynę narodową potomkowie Wikingów, dopadła całkowita metamorfoza. W turniejowym wyzwaniu - rzuconym już na wstępie przez wicemistrzów świata Holendrów, przed meczem faworytów mistrzostw - zagrali dojrzale, wyróżniali się doskonałym zorganizowaniem taktycznym i funkcjonującą bez najdrobniejszych zgrzytów pracą zespołową. Zepchnięci na własną połowę wciąż trzymali się w ryzach i inteligentnie szukali sposobu na ukłucie drużyny Berta van Marwijka. I - ku zdumieniu wszystkich kibiców - znaleźli.

- To był cud, oni stworzyli sobie pół sytuacji i strzelili gola! - niedowierzał skonfundowany John Heitinga, obrońca holenderskiego zespołu.
Oranje rachunek za niefrasobliwość, dziurawy blok defensywny wystawił 29-letni napastnik Michael Krohn-Dehli. To była zemsta za zmarnowane lata, niedocenienie jego talentu. Krohn-Dehli wielokrotnie próbował swoich sił w Eredivisie, ale więcej czasu spędzał na ławce niż na boisku, co zmusiło go do powrotu.

- Zrobiłem błąd nie powołując Michaela do reprezentacji już dwa lata temu. Ale teraz jest w lepszej formie i odpowiednim wieku, by być napastnikiem duńskiego zespołu w następnych latach - przyznał Olsen.
Dania na oczach milionów widzów "zdeptała tulipany", ocalała i wykonała pierwszy krok w stronę zachwiania futbolowego porządku, bo w tzw. grupie śmierci wyrosła na faworyta.

- Mówiłem wcześniej, że aby pokonać którąś z tych drużyn, cały zespół musi zagrać dobrze. Oni mieli swoje szanse, ale to my strzeliliśmy bramkę. Najważniejsze jest to, że wciąż wierzyliśmy w naszą filozofię futbolu - tłumaczył trener czerwono-białych.

Portugalczycy są pełni paradoksów i nienasyceni od wielu dekad. Ledwie raz w historii doskoczyli finału wielkiego czempionatu - przed ośmioma laty na własnych ziemiach przegrali walkę o złoto, jeszcze bardziej rozochocając naród. Ale ostatnio zespół tylko cierpiał, tak jakby był niezdolny i niegodny wznoszenia trofeów - w 2006 roku na mistrzostwach świata w Niemczech wylądował tuż za podium, w 2008 roku w Austrii i Szwajcarii dobrnął tylko do ćwierćfinału, wreszcie przygodę z mundialem w Republice Południowej Afryki przed dwoma laty zakończył na 1/16 finału.
Nieszczęścia wyniszczą ich od wewnątrz. Cristiano Ronaldo, gwiazda nad gwiazdami w reprezentacji, tak często ubolewał nad klęskami, że wreszcie podporządkował się grupowej misji. Mimo to, doniosłego zwycięstwa Portugalczycy nie zasmakowali. Na inaugurację przegrali z niemiecką armią (0:1), choć wykazali się i znakomitym przygotowaniem fizycznym, i doskonałym ułożeniem taktycznym. Podopieczni Paulo Bento kilkakrotnie sforsowali blok defensywy Die Mannschaft, ale przemycić piłkę dalej niż za linię (po uderzeniu Pepe) nie zdołali. Znowuż polegli.

- Nie jestem zadowolony z końcowego wyniku, ale pocieszające jest to, że stworzyliśmy wiele dogodnych okazji do strzelenia bramki. Musimy zrobić wszystko, żeby zregenerować piłkarzy przed meczem z Danią - zakomunikował niespełna 53-letni Bento, który urodziny będzie obchodzić dokładnie za tydzień. Jeśli jego drużyna nie wepchnie się do ćwierćfinału, powody do świętowania same znikną. To może być najgorszy występ Portugalczyków na kontynentalnym turnieju od... dwudziestu lat, kiedy w ogóle nie zakwalifikowali się do finałów Euro.

To dopiero będzie klęska. Zwłaszcza że Paulo Bento zlepił reprezentację z najlepszych elementów. Uczucie zadowolenia nie było mu przy tym obce, zwłaszcza gdy składał obronę i pomoc. Właściwie tylko w ataku natknął się na opór - mimo przesiewu nie znalazł żadnego rasowego superstrzelca. Bo za takowego nie uchodzi 29-letni Helder Postiga, tułający się po przeciętnych europejskich klubach, w których zresztą od dawna nie błysnął, nie wyszedł przed szereg.

Wpadka na Euro 2012 może doprawdy rozsadzić tę kadrę, pełną piłkarzy wysokiego formatu, za których kluby są gotowe płacić ogromne pieniądze. Toteż dziś z Gangiem Olsena zagrają o przetrwanie. A przecież wtedy instynkty są najczulsze.

- Dania jest w lepszej sytuacji od nas, ale nic na to nie poradzimy. Musimy się jedynie skupić na kolejnym meczu. Przyjechaliśmy tu awansować do ćwierćfinału. Wielu uważało Danię za najsłabszy zespół w naszej grupie. My nigdy tak nie myśleliśmy. Nie dziwi nas, że pokonali Holandię - powiedział selekcjoner portugalskiej reprezentacji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24