Dla "Dawida" pokonanie swojego byłego klubu mogło mieć wyjątkowy wymiar.
- Nie cieszyłem się jakoś specjalnie po tej bramce strzelonej Wiśle - normalnie, jak po każdej. Wygraliśmy, bo byliśmy zespołem lepszym. W Wiśle bardzo było widać brak dwójki środkowych obrońców. Krakowianie z nimi w składzie byliby zdecydowanie lepszą ekipą - uważa napastnik.
- Kilka naszych akcji mogło się podobać. Gra z pierwszej piłki i wyjście na pozycję było bardzo ważne w tym meczu. Futbolówka chodziła bardzo szybko. Tak padły dwie bramki, moja i Ivansa Lukjanovsa. Każde kolejne spotkanie jest dla nas priorytetem. W piątek gramy z Legią i będziemy się starali pokazać z jak najlepszej strony i zdobyć trzy punkty - zapowiada Dawidowski.
Dawidowski cały czas ma żal do byłego klubu. Twierdzi, że wiślacki sztab medyczny i szkoleniowy mógł lepiej się nim zająć po kolejnych kontuzjach, jakich się nabawiał. - Cieszę się, że wracam do formy i że gra w piłkę znowu sprawia mi radość. W Lechii się naprawdę mną zaopiekowali. Trener przygotowania fizycznego, Robert Dominiak poświęcił mi siedem tygodni, których w Wiśle nikt mi nie poświęcił przez pięć lat i praktycznie nikt się mną nie zajmował.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?