Niezależnie od wyniku, po końcowym gwizdku nie brakowało sugestii, że w porównaniu do ostatnich spotkań w grze podopiecznych Franciszka Smudy było widać zauważalną poprawę. – Pod względem wyniku na pewno jest gorzej – argumentował Dudka. W trakcie spotkania wiślacy gościli pod bramką Grzegorza Sandomierskiego na tyle często, że na drodze do zdobycia bramki stawała tylko poprzeczka albo obrońca wybijający piłkę z samej linii bramkowej, zupełnie jak po próbach Semir Štilicia i Wilde-Donalda Guerriera. – Na całokształt naszej formy składa się i pech, i brak koncentracji pod bramką rywala - jest dużo czynników, które na to wpływają – potwierdzał "Dudi".
– Pozytyw jest taki, że w drugim czy trzecim meczu z rzędu stworzyliśmy dużo sytuacji - nasza bolączka to fakt, że ich nie wykorzystujemy – kontynuował. W sobotę najszybciej cierpliwość stracili kibice - schodzących z boiska piłkarzy "Białej Gwiazdy" żegnały głównie gwizdy, a trener Franciszek Smuda nasłuchał się epitetów z trybun. – Nie tylko dzisiaj tak reagowali, bo robili to już po meczu w Bełchatowie – odpowiadał Dudka na pytania o krewkich fanów. – Musimy wytrzymać to ciśnienie, wrócić do formy i przede wszystkim wygrać kolejny mecz. Terminarz nam nie sprzyja, ale jesteśmy profesjonalistami – obiecał na koniec.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?