Gimnazjaliści za darmo na Lechu. Czyli świetna lokata na przyszłość (KOMENTARZ)

Szymon Jaroszyk
7 tys. gimnazjalistów w piątek zasiadło na trybunach stadionu przy Bułgarskiej, dzięki czemu frekwencja podskoczyła do blisko 19 tys. widzów. Ile zarobił na tym Lech? Póki co nic, bo działacze wszystkich wpuścili za darmo. Po za tym same… zyski. Ale jakie, skoro w kasie bez zmian? Ano entuzjazm młodych, rozbawionych i często zafascynowanych atmosferą stadionu. Za kilka, kilkanaście lat część z nich wróci, już z własnymi portfelami…

Frekwencja – to słowo przeraża wielu marketingowców klubów ekstraklasy. No bo, co by tu nie zrobić, rzadko kiedy trybuny wypełniają się w ponad połowie, o lepszych wynikach nawet nie mówiąc. No chyba, że od święta (szlagieru, derbów). Akcje marketingowe przynoszą skutek na krótką metę, inna sprawa, że tych eventów zbyt wiele też nie ma. Zniżki dla studentów to już standard, czy akcje typu „studencki październik”. Czasem jacyś marketingowcy wyślą piłkarzy na miasto, do szkół albo - co oryginalniejsi - posadzą za kółko taksówki (Jagiellonia). Kręci się też filmiki promocyjne, wynajmuje bilbordy. Wszystko fajnie, widać znaczny postęp w stosunku do tego co było choćby przed dekadą w kwestii PR, ale kiedy porównamy to do marketingu klubów zachodnich… Przepaść często jest bliska tej piłkarskiej. Kasa misiu, kasa. Ale czy tylko wszystko, cała różnica? Nie można dobrym pomysłem nadrobić czasem, jak na boisku, ambicją i zaangażowaniem?

Okazuje się, że można. Marketing sprowadza się w głównej mierze do pozyskiwania od kibiców pieniędzy na coraz większa skalę, niejako w dwóch sektorach: z gadżetów (w co wchodzą i usługi) oraz biletów, marketing ma prowadzić do wzrostu ich sprzedaży. Wiele jeszcze lat upłynie, zanim wpływy z tych pierwszych przewyższą kwoty z wejściówek i karnetów. Słowem dobra frekwencja na stadionie to kilkanaście procent budżetu klubu w Polsce, jeśli nie więcej. Co zrobić, gdy stosuje się wszystkie możliwe - jak na swój zazwyczaj skromny budżet - chwyty, aby zwabić kibiców na stadion, a pomimo tego trybuny pustoszeją, a co gorsza na drużynę nie ma co liczyć? Pozostają rozwiązania niekonwencjonalne…

Za darmo – to jedno z najlepszych haseł marketingowych; te dwa słowa zawsze wpadają do ucha, budzą zaciekawienie. Promocje, rabaty, upusty, atrakcyjne oprocentowania, mini ratki – nic nie równa się z czymś, za co nie trzeba płacić. O co wystarczy się tylko zgłosić, zabrać i mieć. Nic w tym odkrywczego. Cała sztuka polega jednak na tym, aby dając coś za friko jeszcze na tym zarobić… W Poznaniu – mieście know-how (jak głosi logo stolicy Wielkopolski) nie tylko doskonale to rozumieją, ale i potrafią przekuć w rzeczywistość. Jak? Rozwiązanie okazało się banalne.

Sektory rodzinne i uczniowskie to na stadionach ekstraklasy już norma, ale tylko w Poznaniu działa się na taką skalę. Skoro grubo ponad połowa miejsc na 40-tysięcznym obiekcie jest pusta, to dlaczego nie wpuścić na sektory dzieciaki za darmo? Zyska na tym frekwencja, a za tym i atmosfera. Im więcej kibiców, tym więcej gardeł do śpiewania. A że to młodzi ludzi, pełni energii i entuzjazmu, to już w ogóle. Nie raz, nie dwa kocioł śpiewa na dwie strony z całym stadionem, z tysiącami nastolatków doping jest znacznie donośniejszy. Ale wcale nie o poprawę jakości śpiewów tu chodzi, a o wrażenia nastolatków z pobytu na stadionie. Największe pasje i hobby rodzą się właśnie w wieku szkolnym, to więc najlepszy czas, aby zarazić gimnazjalistów kibicowskim bakcylem, poprzez stadionową atmosferę.

Lech zaprasza młodzież cyklicznie, jesienią padł rekord, podczas meczu z Ruchem Chorzów gimnazjalistów było aż blisko 10 tys.! Teraz działacze dodatkowo ogłosili konkurs, na najlepszą oprawę wśród nastolatków (złożoną z kartonów, transparentów czy flag). Mało tego, młodzież na dwa najbliższe mecze wjeździe za pół ceny, bo nie o pieniądze tu chodzi, a przynajmniej dziś. Marketingowy liczą, że choć kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt procent z nastolatków wróci na INEA Stadion w przyszłość, już z własnymi portfelami, a może nawet i dziećmi…

Chwała za akcję, bo same z niej korzyści. Pytanie tylko, dlaczego głównie przy Bułgarskiej w takim stopniu stawia się na młodzież? Gruszek w popiele nie zasypiają też co prawda we Wrocławiu, Krakowie czy Warszawie, ale skala jest nieporównywalnie mniejsza. Lech zakłada długoterminową lokatę, bez możliwości ryzyka i… bez wkładu własnego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24