Grzegorz Piechna, kielecka Kiełbasa, co podbiła ligę (Rozmowa)

Filip Bares
Filip Bares
Piechna był prawdziwym fenomenem polskiej ekstraklasy. Najwięcej goli strzelał w Koronie Kielce. Grał również w Widzewie Łódź, tutaj w barwach Polonii Warszawa
Piechna był prawdziwym fenomenem polskiej ekstraklasy. Najwięcej goli strzelał w Koronie Kielce. Grał również w Widzewie Łódź, tutaj w barwach Polonii Warszawa Grzegorz Jakubowski / Polskapresse
Grzegorz Piechna pojawił się znikąd i został królem strzelców ekstraklasy. Udało mu się nawet zagrać w kadrze. - Przydałbym się kadrze Nawałki. Robert Lewandowski byłby bardziej cofnięty, a ja wysunięty - mówi Grzegorz Piechna, legenda Korony Kielce, były król strzelców ekstraklasy.

Filip Bares: W wieku 29 lat został Pan królem strzelców Ekstraklasy. Czy żałuje Pan, że osiągnął Pan szczyt kariery w tak późnym wieku?

Grzegorz Piechna: Na pewno. Cieszy fakt, że byłem w stanie coś takiego osiągnąć, ale szkoda, że tak późno. Osiągnąłem to co chciałem i był to właściwy moment dla mnie.

Dlaczego ten sukces przyszedł tak późno?

Nie dostawałem szans w innych klubach jako 20-latek np. Ceramice Opoczno. Ceramika walczyła o awans, dlatego nie chcieli na mnie postawić, mieli doświadczonych zawodników, którzy wiedli prym.

W reprezentacji Pawła Janasa rozegrał Pan tylko jedno spotkanie, w którym zdobył Pan bramkę. Czemu nie dostał Pan więcej szans?

Myślę, że nie wierzył we mnie. Dostałem jedną połowę, którą wykorzystałem. Mogę podziękować trenerowi Maciejowi Skorży, który był ówczesnym asystentem kadry Pawła Janasa. Trener Skorża poświęcił mi trochę czasu na zgrupowaniu, pomagając mi w poprawieniu mojej gry.

Po Koronie Kielce przyszedł czas na Torpedo Moskwę. Jak wspomina Pan Rosję?

Uważam, że każdy chciałby spróbować epizodu zagranicą. Mnie się udało. W Polsce osiągnąłem wszystko co mogłem. Były oferty z Legii czy Zagłębia, ale nikt nie chciał mnie puścić do krajowych rywali. Spróbowałem innego futbolu i innej kultury gry.

Jak porównałby Pan Polskę do Rosji?

Mówimy, że nasza piłka idzie naprzód. Z pewnością tak teraz jest, ale 10 lat temu była to wielka przepaść. W Moskwie wszystko było na tip-top organizacyjnie. Nie było żadnych problemów. W Polsce zdarzało się, że po trzech porażkach z rzędu nie płacono pensji albo autokar się spóźniał. Cała klinika czy lekarze byli w klubie - nigdzie nie trzeba było jechać.

Co sądzi Pan o systemie VAR w ekstraklasie?

Myślę, że nie do końca daje radę. Jest trzech sędziów i sędziowie bramkowi, korzystają z systemu VAR, a i tak popełniają błędy. Są kontrowersje, ale co możemy z tym zrobić...

Dalej jest Pan kibicem Korony. Co sądzi Pan o Gino Lettierim?

Chyba nikt nie wierzył w takie osiągnięcia. Trzeba jednak ostudzić zapał. Skupmy się się na utrzymaniu się w grupie mistrzowskiej, a potem myślmy o Top 3. Korona na pewno potrzebuje transferów, więc zobaczymy po zimowym okienku.

W ekstraklasie dominują obecnie Igor Angulo i Carlitos. Czyja gra się Panu bardziej podoba i kto, według Pana, zostanie królem strzelców?

Postawiłbym na Angulo. Carlitos jest zawodnikiem wszechstronnym - potrafi i wykończyć i podać. Angulo jest lisem pola karnego, ale w końcówce rundy trochę się zaciął. Zapowiada się wyścig do samego końca.

Niedawno pojawiła się informacja, że został Pan pobity przez jednego z kibiców Korony. Jak ta sytuacja wyglądała? Miał Pan później kontakt ze sprawcą?

Nie, sprawca nie miał odwagi. Wyciszyłem tą sprawę, bo po co mam komuś zaszkodzić. Jechaliśmy po prostu na mecz z Legią busem w sześć osób. Grupka z Korony - bo kibicami ich nie nazwę - zatrzymała nas i padło pytanie za kim jesteśmy. Wysiadłem z busa, zapytałem się czy jest jakiś problem i dostałem lufę. Potem usłyszałem tylko „O ku**a to Piechna” i uciekli. Rozpoznali mnie dopiero po fakcie.

W grudniu odbyło się losowanie grup mistrzostw świata. Powinniśmy się nim martwić czy czuć się faworytami?

To nie jest łatwa grupa. Japonia, Senegal i Kolumbia to są egzotyczne, mocne drużyny, które potrafią grać w piłkę, przede wszystkim Kolumbia. Nie możemy ich zlekceważyć.

Robert Lewandowski jest teraz u szczytu swojej kariery, ale czas jest niepokonany. Kto Pana zdaniem będzie po nim liderem kadry?

Zobaczymy jak ze zdrowiem Arka Milika. On miał już z operacje obu kolan. Jeżeli jednak zdrowie mu dopisze, to postawiłbym na niego.

Czy uważa Pan, że Grzegorz Piechna przydałby się dziś kadrze Nawałki?

Dlaczego nie? [śmiech]. Robert byłby bardziej cofnięty, a ja wysunięty.

Ksywka „Kiełbasa” do dziś się trzyma?

Oczywiście. Znajomi do dziś tak do mnie mówią.

Słucha Pan czasami piosenki „Grzegorz Piechna ligi duma, hej”? Podoba się Panu?

Bardzo przyjemna piosenka, czasami jej sobie posłucham. Przywraca wiele pięknych wspomnień.

Myślał Pan o powrocie do piłki w innej roli niż zawodnik?

Mówiąc szczerze to każdy chciałby do piłki wrócić. Obecnie po prostu nie mam czasu. Mamy teraz rodzinną firmę, która zajmuje się handlem węgla i jej poświęcam czas.

POLECAMY RÓWNIEŻ:

Studniówki 2018. Zobacz najpiękniejsze dziewczyny

QUIZ. Czy dostałbyś się do Policji? Oto prawdziwe pytania z testu MultiSelect

QUIZ. Gwara młodzieżowa lat 70. Czy rozpoznasz te słowa? Sprawdź się!

Najlepsza jedenastka jesieni w piłkarskiej ekstraklasie. A w niej dwóch piłkarzy Korony

Piękne piłkarki na pięknych zdjęciach. Wyjątkowa sesja Korony Handball Kielce

QUIZ. Najczęstsze błędy językowe. Mówisz poprawnie?

Mężczyźni noszący to imię są najwierniejsi [LISTA]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Grzegorz Piechna, kielecka Kiełbasa, co podbiła ligę (Rozmowa) - Portal i.pl

Wróć na gol24.pl Gol 24