Injac: Zaczęliśmy świetnie, a to dobry znak

Hubert Maćkowiak
Dimitrije Injac
Dimitrije Injac Marek Zakrzewski
- Oby zwycięstwo z ŁKS oznaczało, że nawiązujemy do naszych najlepszych czasów. Mam taką nadzieję. Oczywiście trudno będzie powtórzyć taki wynik, ale można dalej tak dobrze grać i na pewno będziemy się o to starać - mówi Dimitrije Injac, piłkarz Lecha Poznań.

Po pierwszym meczu kibice zastanawiali się czy Lech jest tak mocny, czy ŁKS tak słaby.
Na pewno nam wiele wychodziło. Przede wszystkim dość szybko strzeliliśmy dwie bramki, a to nam ustawiło spotkanie. Łodzianie nie mieli już tak dużej ochoty do gry. Po takich ciosach nie jest łatwo się podnieść. W zeszłym sezonie szybkie zdobywanie bramek było naszym problemem. W poprzednich rozgrywkach bywało też tak, że nasi rywale strzelali w końcówkach i nie zawsze udało się odwrócić losy rywalizacji. Tym razem nie musieliśmy drżeć o wynik do ostatniej minuty. Poza tym potrafiliśmy postawić kropkę nad i. W drugiej połowie dobiliśmy rywala. To wielka satysfakcja, bo poprawiliśmy to, co wcześniej nam nie wychodziło. Mecze wyjazdowe były naszą bolączką w poprzednich rozgrywkach.

To nie pierwsza tak wysoka wygrana, kiedy jest Pan w Lechu. Na początku sezonu wygrywaliście wcześniej 5:0 z Koroną, 6:1 z Fredrikstad w europejskich pucharach. Co może oznaczać taka inauguracja?
Oby to oznaczało, że nawiązujemy do naszych najlepszych czasów. Mam taką nadzieję. Oczywiście trudno będzie powtórzyć taki wynik, ale można dalej tak dobrze grać i na pewno będziemy się o to starać. Zaczęliśmy świetnie, a to dobry znak.

Zastanawiacie się, jak rywale sobie poradzą z grą na kilku frontach? Ostatnio Lech na początku ligi przegrał pięć z dziesięciu meczów. Może rywale także nie wytrzymają tempa?
Zazwyczaj będziemy grać mecz co tydzień, więc nie odczujemy natężenia gier, które nam już towarzyszyło. Z drugiej strony w pierwszej przygodzie z europejskimi pucharami pokazaliśmy, że można dobrze sobie radzić i w lidze, i w Europie. Zobaczymy, z jakiej strony pokażą się główni pretendenci do tytułu.

Trener Bakero był na Pana zły z powodu żółtej kartki? Mecz z ŁKS nie był przecież zbyt ostry. Można było uniknąć tej kary?
Nie, na razie nasz trener nic nie wspominał o tej kartce (śmiech). Raczej był zadowolony z meczu, takie nastroje teraz dominują u nas. Ale muszę przyznać, że nie do końca byłem winny. To przeciwnik mnie przetrzymywał, a nie ja jego. Niestety sędzia trochę źle ocenił tę sytuację. Nawet rozmawiałem z arbitrem po spotkaniu, ale swojej decyzji oczywiście nie zmienił. Nie zamierzałem się z nim kłócić.

Rozmawiał Hubert Maćkowiak / Głos Wielkopolski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24