Jan Urban wraca na stare śmieci, czyli dwie kadencje na Łazienkowskiej

Rafał Strzelec
Jan Urban
Jan Urban Waldemar Wylegalski
- Mam dobre relacje z prezesem Leśnodorskim. Uważam, że wtedy podjął taką decyzję wobec mnie, bo chciał jak najlepiej dla Legii. Ale z drugiej strony prezes Klimczak chciał jak najlepiej dla Lecha i dlatego mnie zatrudnił - mówił Jan Urban, trener Lecha, kilka dni po zwolneniu z Legii w grudniu 2013 roku. Już w niedzielę zawita na stadionie swojego byłego pracodawcy po przeciwnej stronie barykady. Ten mecz może zdefiniować przyszłość Lecha w lidze, ale i Urbana w Lechu.

Były trener wicemistrzów Polski to z pewnością osoba budząca spory szacunek wśród ludzi związanych ze stołecznym zespołem. W pierwszym okresie pracy w Legii (lata 2007-2010), udało mu się sięgnąć po dwa tytuły - Puchar i Superpuchar Polski. Drugi okres, choć dużo krótszy (maj 2012-grudzień 2013) był jeszcze lepszy - Urban zdobył z Legią dwa mistrzostwa i puchar kraju. Dzięki tym sukcesom 53-letni szkoleniowiec jest zawsze w orbicie kandydatów na nowego trenera, kiedy inni nie potrafią w pełni wykorzystać potencjału klubu z Warszawy. Dla urodzonego w Jaworznie szkoleniowca zespół ze stolicy był tak naprawdę pierwszym wielkim wyzwaniem. Zanim po raz pierwszy przybył do Warszawy trenował młodzież w Osasunie, był także trenerem w Polideportivo.

- Lech nie mógł lepiej trafić. Janek Urban powinien poradzić sobie z bolączkami klubu z Poznania - powtarza w wywiadach właściciel Legii, Bogusław Leśnodorski. Urban miał spore szanse, by po zwolnieniu Heninga Berga po raz trzeci spróbować sił na Łazienkowskiej. Ostatecznie Norwega zastąpił Stanisław Czerczesow, a Jan Urban podjął się wyzwania trenowania Legii. Ten drugi może jednak w niedzielę pokazać, iż był to błąd ze strony włodarzy warszawskiej drużyny.

Jan Urban nie ukrywa, iż ze stołecznym klubem czuje głęboką więź - Legia dała mi szansę, Legia pozwoliła mi się rozwinąć. Zdobyłem tam cenne doświadczenie - przyznaje szkoleniowiec Lecha.

Czego by nie mówić jednak o obecnym trenerze Kolejorza, Jan Urban to trener, któremu zawsze brakowało jakiegoś elementu, by spełnić się jako szkoleniowiec Wojskowych. Gdy 7 czerwca 2007 roku obejmował zespół, Legia była trzecim zespołem ligi. Przed Urbanem postawiono przede wszystkim dwa zadania - po pierwsze, odzyskać mistrzostwo Polski, które Legia zdobyła po raz ostatni w sezonie 2005/2006 . Po drugie awansować do fazy grupowej Ligi Mistrzów.

Te dwa cele dla klubu o tak ogromnym na polską skalę potencjale są niemal wpisane w jego statut. Nie inaczej było w przypadku Urbana. W pierwszym sezonie Legii udało się co prawda zdobyć dwa puchary, ale w lidze musiała ustąpić krakowskiej Wiśle. W sezonie 2008/2009 Wojskowi powtórzyli w lidze wynik z poprzednich rozgrywek, jednak na drodze do Pucharu Polski stanął chorzowski Ruch (drużyna prowadzona wówczas przez Waldemara Fornalika wyeliminowała Legię w półfinale). Jan Urban prowadził klub także w kolejnym sezonie, wciąż jednak nie spełniał oczekiwań władz klubu. Wojskowi zajęli czwarte miejsce, a obecny trener Legii zakończył pracę w maju 2010 roku.

Urbanowi nie poszczęściło się w Europie. W swoim pierwszym sezonie miał wyjątkowego pecha, bowiem Legia została wykluczona z rozgrywek UEFA po zamieszkach kibiców w Wilnie. Choć kara miała obejmować także kolejne sezony, stołeczny klub zdołał skutecznie odwołać się od tej decyzji. Mimo tego, Legia grała w europejskich pucharach wciąż poniżej swoich ambicji. Chociaż potrafiła przebrnąć przez pierwszą rundy, w kolejnych czekały schody, chociażby w postaci FK Moskwa.

Urban stracił posadę, gdy wydawało się, iż wreszcie dogoni Białą Gwiazdę. Krakowianie znajdowali się wówczas w sporym kryzysie w rundzie wiosennej. Legioniści zmarnowali jednak szanse w meczach z Odrą i Polonią Bytom, które przesądziły o przegraniu całego sezonu. Urban przegrywał także z drużynami, z którymi rywalizował bezpośrednio o mistrzostwo. Najpierw z Lechem na wyjeździe (0:1), później wspomnianą już z Wisłą przy Łazienkowskiej (0:3). - Najważniejsze to nie stracić głowy. Ja jej nie stracę - mówił Urban przed decydującymi meczami. Głowy, jak obiecał, tak nie stracił. Posadę jednak już tak.

Obecny szkoleniowiec Lecha wrócił do Warszawy w maju 2012 roku. - Wydaje mi się, że moja poprzednia misja nie została zakończona. Chcę wywalczyć z Legią tytuł mistrzowski. Wierzę, że tym razem to zrealizuję - mówił wówczas powracający na Łazienkowską Jan Urban. Choć zaczął od klęski w europejskich pucharach (odpadnięcie w 4. rundzie kwalifikacji z Rosenborgiem), to zdołał osiągnąć to, czego Legii nie udało się przez sześć poprzednich lat - sięgnął po upragnione mistrzostwo. Dodatkowo Wojskowi zdobyli krajowy puchar i w ten oto sposób powrócili na tron piłkarskiej Polski. Nic nie zapowiadało, iż w kolejnym sezonie Urban przetrwa jedynie do grudnia.

Zaczęło się tradycyjnie od rozgrywek w Europie. Legia w 2. fazie kwalifikacji wyeliminowała (nie bez problemów) amatorskie New Saints. W kolejnej rundzie ekipa z Warszawy dwukrotnie zremisowała z Molde awansując dzięki bramkom na wyjeździe. W ostatniej fazie legioniści byli o krok od awansu - dwukrotnie zremisowali ze Steauą Bukareszt 1:1 i 2:2. Tym razem lepszy bilans bramek był po stronie przeciwnika. Kolejny raz klub, który miał reprezentować Polskę w elicie, zawiódł w eliminacjach.

Na otarcie łez Legii pozostała Liga Europy, która do samego końca obnażyła braki tamtej drużyny. Zespół dowodzony przez Urbana przegrał pięć z sześciu spotkań, strzelając swoją pierwszą bramkę dopiero... w ostatnim spotkaniu grupowym, zarazem jedynym zwycięskim, z Apollonem (2:0). Czarę goryczy przelał jednak nie występ w Europie, a porażka w Pucharze Polski z Górnikiem Zabrze. Legia odpadła w 1/8 finału po przegranej 1:3 na Roosevelta. Po tej klęsce, mimo pierwszej pozycji w lidze, Jan Urban pożegnał się z Łazienkowską po raz ostatni.

– Nie był to najlepszy prezent na święta. Decyzja klubu. Jest żal, bo można było to zrobić inaczej, ale właściciel ma prawo mieć swój plan. Ja się w nim nie mieściłem – mówił w wywiadach rozżalony szkoleniowiec. Choć niewątpliwie fatalna postawa w Europie i Pucharze Polski przyczyniła się do utraty stanowiska przez trenera, wiele mówiło się o jego konflikcie z władzami klubu. Urban miał ponoć podejmować decyzje autorytarnie, nie zważając na opinie całego sztabu. Media informowały także o chęci zatrudnienia dodatkowych specjalistów, których ówczesny trener Legii widział w swoim sztabie. Klub ponoć jednak nie chciał przyjąć postulatów Urbana. Obecny trener Lecha miał dodatkowo krytykować system rozgrywek, który każe dzielić punkty na pół po fazie zasadniczej sezonu. A to, zdaniem niektórych mediów, nie było zgodne ze światopoglądem władz Legii.

Czego by nie mówić o całokształcie pracy Urbana, wyraźnie widać, że osiągnął wiele - jako pierwszy wyrwał zespół z impasu, w którym brak mistrzostwa przez sześć sezonów, przy takim potencjale, jest sporą klęską. Wprowadził do drużyny chociażby Ariela Borysiuka czy Macieja Rybusa, na których klub zarobił spore sumy. To on zbudował także podwaliny zespołu, który sięgnął po mistrzostwo za kadencji Heninga Berga. Z większych zastrzeżeń wypada tylko wymienić brak sukcesów w Europie. A to własnie występy w rozgrywkach kontynentalnych mają być nie tylko miarą prestiżu Legii, ale i ogromnym zastrzykiem finansowym.

Przed Janem Urbanem stoi teraz wyzwanie, jakiego niewielu trenerów w Polsce może sę podjąć - musi wydostać mistrza Polski z dna ligowej tabeli. Efekt nowej miotły działa póki co skutecznie. Lech zdołał wyjść z ogromnych tarapatów w meczu z Ruchem (2:2), dokonał cudu pokonując w Lidze Europy Fiorentinę, a już w niedzielę może wygrać starcie, które elektryzuje piłkarską Polskę. I to nawet w obliczu kryzysu, w którym Legia i Lech obecnie się znajdują.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24