Jens Gustafsson: Nie wracam do Szwecji. Zostaję w Pogoni. Trener o słabym starcie nowego sezonu

Michał Elmerych
Michał Elmerych
Trener Pogoni Szczecin udzielił bardzo długiego wywiadu przed pierwszym meczem po przerwie.
Trener Pogoni Szczecin udzielił bardzo długiego wywiadu przed pierwszym meczem po przerwie. Andrzej Szkocki
Trener Pogoni Szczecin udzielił bardzo długiego wywiadu przed pierwszym meczem po reprezentacyjnej przerwie. Odpowiadał na pytania Maćka Chudzika i Michała Elmerych w ramach podcastu "My Portowcy". Rozmowa trwała ponad 45 minut, a dotyczyła nie tylko aspektów sportowych. Portowcy zagrają z Koroną Kielce w sobotę o 15 na Twardowskiego.

Panie trenerze, pan wie, że kibice Pogoni bardzo pana szanują i chcieliby, żeby został pan trenerem reprezentacji Szwecji? Najlepiej już od jutra.

Jest to prawdopodobnie wynikiem kiepskich wyników meczów w przeszłości i to jest w porządku, bo ja prawdopodobnie jako kibic bardzo podobnie bym się czuł. Ale niestety muszę kibiców rozczarować, tych którzy chcieliby żebym odszedł, ponieważ chcę pozostania w Pogoni bardziej niż czegokolwiek innego.

Nie ma więc nadziei?

No w takim rozumieniu nadziei, nie ma.

386 minut bez strzelonego gola przez piłkarzy Pogoni Szczecin. W tym samym czasie Pogoń straciła 6 bramek. Czy jest pan w stanie w tej chwili już po tej przerwie reprezentacyjnej, po tym okresie takiego trochę spokoju zdefiniować, co jest powodem tego trendu?

Widzę to jako konsekwencje tego, że zmieniliśmy bardzo wielu zawodników. Bardzo dobrze zakończyliśmy poprzedni sezon i zaczęliśmy sezon ten obecny też dobrze od dwóch zwycięstw, ale potem pojawiło się bardzo wiele problemów. Przede wszystkim jeśli chodzi o kontuzję. I nie była to jedna kontuzja, tylko bardzo wiele kontuzji u kluczowych zawodników. Mieliśmy też transfery wychodzące. I to była konsekwencja tego zbiegu okoliczności, że jednocześnie w tym samym czasie, kiedy mieliśmy kontuzjowanych zawodników, również zawodnicy od nas odchodzili. I nie udało nam się tego poskładać w dobry sposób.

Mogę nawet zgodzić się z tym co pan mówi, ale Kamil Grosicki, Biczachczjan czy Koulouris kontuzji nie mieli, ale bramek nie strzelali.

I to jest również prawda, że niektórzy z zawodników nie byli w szczytowej formie. Proszę jednak zrozumieć, że nasz atak zaczyna się od tyłów. I aby mieć dobry atak musimy być dobrzy z tyłu. Z tym walczyliśmy z tym, mieliśmy problemy! To może być powód, dla którego nie byliśmy w stanie stworzyć tak wielu okazji do strzelenia bramek, jakbyśmy chcieli.

A czy ta słabsza forma zawodników nie powodowała, że gra Pogoni stawała się łatwiejsza do rozszyfrowania? Do zneutralizowania?

Ale my szczerze mówiąc nie wyglądaliśmy tak jakbyśmy chcieli. Nie wyglądaliśmy jak Pogoń Szczecin. W ostatnim meczu nie rozgrywaliśmy od tyłu, wykopywaliśmy piłkę w kierunku napastników. Można tak czasem robić, ale my robiliśmy zbyt często! Traciliśmy piłkę przy okazjach bramkowych i to spowodowało, że straciliśmy rytm i zniknął styl gry Pogoni. Aby grać w naszym stylu, musimy grać ofensywnie. Musimy mieć piłkę, musimy grać ją do przodu. Kiedy ją tracimy, musimy szybko wracać, więc tych wszystkich elementów potrzebujemy.

To teraz będzie typowo laickie pytanie, skoro usłyszałem taką odpowiedź. Kto popełnił błąd? Dlaczego tak się stało?

Co pan myśli mówiąc o błędzie?

Mówię o błędzie w przygotowaniach, bo jeżeli mamy zespół, wygrywamy cztery mecze i nagle pojawia się kryzys, to niech pan to wytłumaczy człowiekowi, który nie zna się na piłce nożnej. Skąd to się wzięło?

Kiedy mamy kontuzję, musimy zastąpić zawodników. Kiedy ich zastępujemy, zastępujemy ich innymi zawodnikami, którzy mają prawdopodobnie inne umiejętności. Jeśli na przykład porównamy styl gry Wahana ze stylem gry Marcela to one się różnią od siebie. Lisowski gra inaczej niż Malec i to ma negatywny wpływ na drużynę, jeżeli musimy wprowadzić zbyt wiele zmian w zbyt krótkim czasie na treningu.

Czyli to zaczyna się już od treningu, kiedy musicie zastępować tych graczy i zgrywać się od nowa...

To się zgadza. I to jest bardzo trudne, ponieważ bardzo ciężko jest zmienić styl gry Pogoni. Jeżeli mamy tydzień do następnego meczu, nie jesteśmy w stanie zmienić tego stylu. A pamiętajmy, że w tym okresie nie mieliśmy całego tygodnia, mieliśmy dwa czy trzy dni do kolejnego meczu. Więc jest tutaj bardzo dużo złożoności. Ale robię wszystko, żeby znaleźć odpowiedź na to pytanie, aby mieć wyjaśnienie dlaczego ostatnio nie odnosimy sukcesów. Bardzo ważne jest to, że to nie jest wytłumaczenie, czy usprawiedliwienie. Ale myślę, że wszyscy zasługują na wyjaśnienie ze strony trenera. Dlaczego Pogoń nie wygląda tak jak wyglądała i dlaczego nie odnosi sukcesów tak jak miało to miejsce w przeszłości? Więc staram się to w tej chwili wyjaśnić.

Cieszymy się, że pan zechciał rozmawiać.

Nigdy nie jest tak, że to jest jedna rzecz, zawsze jest więcej rzeczy, które powodują takie sytuacje. Jest więcej przyczyn, więc będąc trenerem czy Pogoni Szczecin czy Realu czy Barcelony należy być bardzo ostrożnym we wskazywaniu jednej rzeczy jako przyczyny sytuacji, ale w tym przypadku bardzo jasne jest to, że mamy wyjaśnienie. Sytuacja stała się zagmatwana od pierwszego, czy drugiego meczu.

Posłuchaj rozmowy audio w podcaście "My Portowcy"

Wróćmy na chwilę do meczu w Gandawie. Mam wrażenie, panie trenerze, że ten mecz bardzo źle wpłynął na nasze głowy. I zawodników i kibiców i trenera też...

Może tak być. Byłoby dziwne, gdyby tak nie było, ponieważ walczyliśmy przez cały zeszły rok o to, aby znaleźć się w europejskich pucharach. A z Gent po meczu było po 25 minutach. Więc w tym przypadku byłbym bardzo zdziwiony by nie miało to żadnego wpływu na nas…

Jako kibic spodziewałem się, że w meczu z Radomiakiem rzucicie się im do gardeł...

Też miałem taką nadzieję, ale to nam się nie udało. Rzeczywiście moje podejście po meczu w Gandawie było takie, że powinniśmy się zebrać jako drużyna i pokazać inną twarz w meczu z Radomiakiem. Niestety to się nie udało.

Przeczytam panu jeden cytat: „jest bardzo niewiele transferów, które kończą się błyskawicznym wejściem w drużynę i podniesieniem jej jakości z marszu.” Wie pan kto powiedział te słowa?

Pewnie ja.

Tak w kwietniu tego roku dla portalu Gol. W tym kontekście chciałem zapytać o Valentina Cojocaru i Fredrika Ulvestada. Czy staną się przeciwieństwami tej reguły? Wejdą i od razu będą takimi bardzo mocnymi elementami pana drużyny? Czy jednak będą potrzebować jeszcze trochę czasu?

Zawsze są wyjątki do tej od tej zasady i jednym z tych wyjątków będzie zawsze bramkarz. Kodżu, bo tak na niego mówimy, przychodzi po pełnym sezonie w lidze belgijskiej. Grał w tej lidze. Na początku sezonu też grał, a to oznacza, że on jest naprawdę gotowy do tego, aby wejść i grać od razu. Gdyby to był zawodnik, który spędził cały sezon na ławce w Belgii, to potrzebowalibyśmy czasu po jego przejściu do Pogoni. Więc jest to wyjątek od tego mojego cytatu. Inaczej jest z Fredrikiem. On zakończył swój sezon w lidze tureckiej nieco później niż zakończyła się liga w Polsce. My chyba skończyliśmy 28 maja, o ile pamiętam, ale od 20 czerwca nie trenował z drużyną. Przyjechał tutaj pod koniec sierpnia. Więc w tym przypadku on potrzebuje więcej czasu, aby być w swojej najlepszej formie. Jest to zawodnik o bardzo wysokiej jakości.

Miał pan okazję oglądać tego zawodnika podczas meczu z Hansą Rostock i w codziennym treningu. Co może pan o nim powiedzieć po tych doświadczeniach.

Mam nadzieję, że kibice będą tego słuchać.

My również.

Bo to dobra okazja żeby trochę więcej powiedzieć o Fredriku. Wracam do jego doświadczeń w Szwecji ponieważ większość kibiców Pogoni wie kim jest Jasper Karlström w Lechu Poznań. Grał razem z Fredrikiem i wygrali wówczas ligę szwedzką. I to wiele mówi o jego wartości. Jest bardzo mobilnym zawodnikiem, bardzo dobrym w pojedynkach sam na sam. Dobrze gra z piłką. Pomaga w budowaniu akcji, ale również w wykończeniu akcji na polu karnym przeciwnika. Więc jasne jest, że jestem bardzo zadowolony, że mamy teraz w Pogoni bardzo wysokiej jakości zawodnika. Chciałbym jednak, żeby wszyscy pamiętali o tym, że on potrzebuje nieco więcej czasu, żeby być najlepszą wersją Fryderyka.

W tym samym wywiadzie, który przed chwilą wspomniałem, mówił pan, że budowanie mentalności zawodników to 90% rozmowy indywidualne, a 10% rozmowy drużynowe. Z kim najwięcej rozmawiał pan po meczu w Lubinie indywidualnie?

Trudno jest odpowiedzieć na to pytanie, bo niektórzy zawodnicy wyjechali na zgrupowanie reprezentacji. Jedną osobą, która była najprawdopodobniej najbardziej poturbowaną mentalnie po tym meczu był Leonardo Koutris. Ponieważ to był pierwszy raz, kiedy posadziłem go na ławce od momentu, kiedy się tu pojawił. Tak jak mówię rolą trenera jest być na miejscu i rozmawiać wtedy, kiedy rzeczy nie wyglądają tak, jakbyśmy chcieli. Więc to on był prawdopodobnie osobą, w którą włożyłem najwięcej energii po tym meczu. A osoba, której poświęciłem mniej czasu zgadniecie?

Rafał Kurzawa.

No nie, w niego włożyłem bardzo dużo energii.

Kamil Grosicki.

Nie. Kto miał najlepsze momenty w grze w meczu z Lubinem?

Bartosz Klebaniuk?

Nie trafiacie. Kto debiutował od pierwszej minuty w ekstraklasie?

Przyborek.

Tak to był on, był właśnie tą osobą, która potrzebowała po meczu mniej uwagi z mojej strony. Wielu trenerów i wielu przywódców liderów myśli w takich momentach ok, łatwo jest trzymać się Przyborka. Ja mu poświęciłem wiele czasu. Bardzo wiele godzin i dni dużo wcześniej. On tej uwagi nie potrzebował po meczu z Zagłębiem Lubin. Inni zawodnicy jej potrzebowali.

Wrócę jeszcze do tego meczu z Zagłębiem, ale niekoniecznie na boisko. Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem, gdy piłkarze rozgrzewali się na murawie z trybuny gdzie siedzieli kibice Pogoni bardzo dobitnie wybrzmiało hasło do Rafała Buryty. Był też transparent „Buryta won”. Pan mówi o rozmowach, o psychologii, o mentalu zawodników. Jak bardzo ta sytuacja wpłynęła też na piłkarzy i na sztab przed tym meczem?

Powiem tak. Przed meczem to nie miało na nikogo wpływu, ponieważ to był rozdział, który zamknęliśmy przed meczem. Ale oczywiście po meczu, żaden człowiek nie pozostanie obojętny w momencie, w którym tego rodzaju krytyka go dotyka. Więc rozmawialiśmy o tym po tej sytuacji w mniejszych i większych grupach. Jeśli chodzi o ten temat, rozumiem, że jest on gorący. Może już teraz trochę to ucichło, natomiast to ja powinienem być osobą, na której skupia się krytyka za sytuację, w których rzeczy w drużynie nie wyglądają tak, jak powinny…

Trenerze, ale to nie jest nowa sprawa. Pamięta pan bilet, który wystawili panu kibice podczas meczu z Wartą? Żeby pan już płynął do Szwecji...

No tak, ale go nie dostałem.

Został anulowany, ale zwrócił pan uwagę, że brakowało tam jednego nazwiska na tym bilecie anulowanym?

Ja wiem o tym, co się wokół tego dzieje, ale nie chciałbym się w to zagłębiać, ponieważ decyzje na temat tego, co się dzieje wokół drużyny, podejmuje klub, a ja muszę się skupić na drużynie. Cóż, oprócz tych rzeczy, o których mówiłem, czyli oprócz kontuzji i chorób, mamy również tego rodzaju wewnętrzne konflikty, które trwają. Które prawdopodobnie również mają wpływ na drużynę i na jej grę. Ale tutaj odwracamy kartkę i zostawiamy to na boku. Musimy patrzeć naprzód…

Nie ma trener pretensji do trenera Andrzeja Krzyształowicza? Do trenera bramkarzy? Czy Bartek Klebaniuk jest gotowym bramkarzem na ekstraklasę?

Pierwsze czy drugie pytanie?

Pierwsze.

Nie, absolutnie. Andrzej wykonuje świetną robotę. Mieliśmy pewne górki i i dołki, jeśli chodzi o pozycję bramkarza ale myślę, że również tutaj możemy przewrócić tę kartkę i iść do przodu.

Zeszyt nam się skończy.

Spokojnie to gruby tom.

Jest pan zadowolony z pracy trenera Krzyształowicza. Proszę powiedzieć, czy jest pan zadowolony z pracy Rafała Buryty?

Mój sztab jest najbardziej kompetentnym, lojalnym i ciężko pracującym sztabem z jakim kiedykolwiek pracowałem. Oni są gotowi wstać rano i robić wszystko, co jest najlepsze dla Pogoni każdego dnia. Nie ma powodu, by sądzić, że ktokolwiek w sztabie wykonuje złą robotę. Jestem bardzo zadowolony. Mogę z nimi pracować i mam ogromne zaufanie do nich, zarówno jeśli chodzi o nich jako osoby, jak i do ich wiedzy.

Ile razy od przegranego meczu w Lubinie rozmawiał pan z prezesem Mroczkiem lub dyrektorem Adamczukiem?

Z Darkiem na pewno każdego dnia. Mamy bardzo bliskie relacje. Nawzajem się wspieramy. I staramy się zrobić wszystko, żeby wykonywać jak najlepszą pracę dla Pogoni.

Chciałem zapytać, czy pakował się pan już po Lubinie?

Jak mówiłem na początku nie.

A czy miał pan postawione jakieś ultimatum od zarządu albo dyrektora Adamczuka?

Nie, ale ja, bardzo dobrze rozumiem powagę sytuacji. Zrobię wszystko, co jest w moich rękach, zakresie moich możliwości, aby pomóc nam wyjść z tej sytuacji.

Nie miał trener za dużo czasu, a już i tak przekroczyliśmy, więc czas kończyć, to porozmawiamy teraz o Rafale Kurzawie…

Ja tego nie powiedziałem.

Mówi trener, że słaby jest w statystyki. No to Rafał w tym sezonie 155 minut na boisku. Oddał jeden strzał i jedyny celny, jeden udany drybling. Cztery próby odbioru – trzy udane. Jedno kluczowe podanie. Cztery dośrodkowania - zero celnych. Tylko raz wyszedł w podstawowej jedenastce, potem pan go zmienił w przerwie. Pozostałe spotkania to wejście z ławki. Mówił pan wielokrotnie, że Rafał jest bardzo dobrym zawodnikiem, że w treningu wygląda rewelacyjnie. Czy te statystyki, które przed chwilą przytoczyłem są dla pana satysfakcjonujące?

Myślę, że statystyki dotyczące wszystkich zawodników Pogoni w tym sezonie nie będą zbyt optymistyczne i pozytywne. Trzymam się tego, co powiedziałem. Rafał jest tą osobą, która zawsze w 100 procentach się przygotowuje do każdego treningu, daje z siebie maksa na każdym treningu i jest gotów, by poświęcić wszystko dla Pogoni. Jest zawodnikiem, którego można wykorzystać na wielu pozycjach. Poza tym jest świetną osobą dla kolegów z drużyny.

Ale tak chyba powinniśmy scharakteryzować każdego profesjonalnego piłkarza. Nie wiem, czy zgodzi się Pan z jednym zdaniem. Piłkarz może wyglądać kapitalnie w treningu, może oddawać całego siebie. Ale nie jest w stanie tego przełożyć na mecz.

Absolutnie. Może tak się zdarzyć. Jest bardzo wielu zawodników, z którymi pracowałem, którzy mieli właśnie taki problem. Co więcej tak może być i może być również sytuacja, w której ktoś nigdy nie jest dobry podczas treningu, a zawsze jest dobry podczas meczów.

Takim zawodnikiem, który jest świetny w treningu, ale słabiej wypada na boisku jest Rafał Kurzawa?

Tak bym nie powiedział on, podobnie jak wszyscy inni, miał ciężki moment. Więc tutaj nie wskazałabym na niego w porównaniu do innych,

Ale po raz kolejny trenerze to się nie bierze stąd, że teraz coś się wydarzyło. Bo kibice mają wrażenie, że słabszy moment Rafała trwa od momentu, kiedy przyszedł do Pogoni.

Ciężko na to odpowiedzieć, bo jest tu dłużej niż ja. Myślę, że w zeszłym roku grał 700-800 minut. W większości meczów wchodzi z ławki może nasz ekspert od statystyk to potwierdzi.

Nie potwierdzę, bo nie mam teraz przed sobą, ale sprawdzę.

Mateusz Łęgowski, którego sprzedaliśmy do Serie A, grał właśnie uzupełniając się z Rafałem Kurzawą. Mateusz jest oczywiście dużo młodszym zawodnikiem, natomiast ta współpraca wyglądała bardzo dobrze i to nam pomagało w budowaniu Pogoni. Już zapomniałem jakie było pytanie…

Co tu robi Kurzawa?

Gra najlepiej jak potrafi w piłkę nożną dla Pogoni.

Nie czuje się pan czasami jak hazardzista? Będę grał na tę samą liczbę, za tę samą stawkę, bo to w końcu się uda?

Myślę, że tutaj musielibyśmy znowu odwołać się do eksperta od statystyk i zapytać czy gramy tą samą początkową jedenastką.

Były kontuzje to prawda.

No to są nieprawidłowe informacje. Wprowadzamy bardzo wiele zmian w drużynie. Szczególnie w tym trudnym czasie musimy coś zmienić i staramy się znajdować nowe rozwiązania…

Ale nic się nie zmienia. Rafał Kurzawa i tak w meczu z ŁKS poślizgnie się w doliczonym czasie gry przy linii bocznej.

Nie sądzę, żeby zrobił to celowo. Ale co myślicie o jego grze, kiedy wszedł na boisko w Lubinie?

Ja nie wiem, dlatego, że ja patrzyłem cały czas w telefon, bo prowadziliśmy transmisję na żywo i patrzyłem, czy słychać Maćka

Podziękujemy chyba... ja mam powiedzieć, tak? Z tego co pamiętam, zauważyłem kilka takich bardzo niepotrzebnych strat Rafała. W ogóle w tamtym meczu generalnie wielu piłkarzom piłka można powiedzieć przeszkadzała…

To się zgadza, ale kiedy Kurzawa wszedł na boisko w Lublinie, to odwrócił grę Pogoni w dobrym kierunku.

To prawda, tylko wielokrotnie mówimy o tym, że w poprzednim sezonie chcieliśmy żeby Pogoń zagrała dwie równe połówki. Tutaj mówimy o tym, że Rafał wszedł i 45 minut zagrał dobrze. OK ja się z panem zgodzę. Ale mówimy cały czas o Rafale Kurzawie, który wielokrotnie w innych połówkach wyglądał bardzo słabo.

Tak jak powiedziałem, nie ma wielu zawodników, którzy osiągnęli ten poziom i myślę, że patrząc na te cztery mecze z przeszłości będziemy rosnąć od tego momentu.

My lubimy Rafała Kurzawę. Żeby było jasne.

Nie wygląda na to.

Trzy ostatnie pytania. Ma trener ulubionego sędziego w polskiej ekstraklasie. Nie pytam o nazwisko, tylko czy jest, bo jesteśmy w doliczonym czasie gry. I nie wiem ile doliczył.

Mam i zobaczymy ile wyniesie ten ekstra-time.

Dwa pytania na koniec już naprawdę. Czy możemy sprawdzić znajomość języka polskiego i to, co trener rozumie? Ja zadam pytanie, a trener spróbuję odpowiedzieć...

Doliczony czas minął …

Czy Pogoń wygra z Koroną? (tłumacz zaczyna przekładać...) Hej! ale to miało być po polsku!

Tak. (po polsku)

pytali: Maciek Chudzik i Michał Elmerych odpowiadał Jens Gustafsson, tłumaczył: Maciej Laskowski

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Jens Gustafsson: Nie wracam do Szwecji. Zostaję w Pogoni. Trener o słabym starcie nowego sezonu - Głos Szczeciński

Wróć na gol24.pl Gol 24