Jonczyk dla Ekstraklasa.net: Zawiodłem się na Górniku

Sebastian Czapliński
Michał Jonczyk: Wierzę, że osiągnę to, co założyłem sobie na początku swojej przygody z piłką
Michał Jonczyk: Wierzę, że osiągnę to, co założyłem sobie na początku swojej przygody z piłką Polskapresse
- Do momentu drugiego zerwania więzadła krzyżowego wszystko było w porządku. Problemy zaczęły się podczas drugiego urazu. Jeżeli chodzi o sztab szkoleniowy i trenera Nawałkę, to wszystko było OK i nie mam im nic do zarzucenia. Miałem z ich strony wsparcie, czego nie mogę powiedzieć o ludziach z zarządu Górnika Zabrze, przez których zostałem odsunięty na boczny tor - mówi Michał Jonczyk, piłkarz Widzewa Łódź.

„Wiśnia” jeszcze walnie z baniaka. Na brak zajęć narzekać nie może

Pamiętasz, kiedy po raz pierwszy udzielałeś mi wywiadu?
To było jakieś 5 lat temu...

Dokładnie. Jest rok 2008, a ty jesteś wschodzącą gwiazdą polskiej piłki.
Pamiętam tamten wywiad. Wtedy, w zupełnie inny sposób, patrzyłem na swoją piłkarską karierę. Życie jednak uczy pokory, potrafi zaskakiwać i moje obecne spojrzenie na futbol także się zmieniło. Było już kilka wydarzeń w mojej przygodzie z piłką, które odbiły piętno na mojej osobie.

Spojrzenie na futbol, gwiazdy reprezentacji Polski U-16, musiało być inne.
Byłem na fali wznoszącej, kiedy wszystko wydawało się być łatwiejsze. W głowie krążyły różne myśli, łącznie z tymi, że być może za niedługo wystąpię w seniorskiej reprezentacji Polski. Rzeczywistość okazała się jednak brutalna.

Kiedy jest się na celowniku takich klubów jak Sampdoria Genua, czy Fulham, takie myśli mogą krążyć po głowie.
Wyjazd do Fulham, to było niezapomniane przeżycie. Mogłem zobaczyć jak funkcjonuje futbol na Zachodzie. Wierzę, że będzie mi dane jeszcze to powtórzyć.

Na wyjazd się jednak nie zdecydowałeś i zakotwiczyłeś w Wiśle Kraków.
W tamtym okresie, nie za wiele miałem do powiedzenia w sprawach swojej kariery. Kręciło się wokół mnie zbyt wielu "doradców", którzy wywierali wpływ na moje decyzje. Przyznaję, że Wisła nie była dobrym wyborem. Na pół roku wypadłem z "poważnego" futbolu. Mogłem wykonać w tamtym okresie zupełnie inny ruch.  

Młoda Ekstraklasa, to nie był pewnie szczyt twoich marzeń...
Jasne, że nie! Źle zrobiłem decydując się na Wisłę. Z drugiej jednak strony, trzeba pamiętać, że byłem wtedy bardzo młodym chłopakiem, który uczęszczał jeszcze do szkoły, zresztą nadal się uczę, bo dziś jestem studentem. Wyjazd za granicę? Powiem teraz coś, co pewnie niejedną osobę zaskoczy - wtedy nie była to opcja zbyt korzystna pod względem finansowym dla moich "doradców", dlatego też podjąłem decyzję o pozostaniu w Polsce i przejściu do Wisły Kraków.

Potem pojawiła się oferta z Sandecji Nowy Sącz. Lepiej było grać w 1. lidze, niż w Młodej Ekstraklasie.
Oczywiście. Prawdą jest, że 1. liga, to nie Ekstraklasa, ale też z drugiej strony, nijak nie można jej porównać do Młodej Ekstraklasy. Był to świetny wybór. Miałem wtedy wielkie wsparcie ze strony trenera Wójtowicza, którego znałem jeszcze za czasów gry w reprezentacji Polski juniorów. Wszystko układało się bardzo dobrze.

Potrafiłeś strzelić 7 bramek w sezonie, na zapleczu Ekstraklasy...
Dokładnie. Sandecja była bez wątpienia jednym z najlepszych momentów w mojej, krótkiej jak dotąd, przygodzie z piłką.

Uwierzyłeś wtedy, że stać cię już na zawojowanie Ekstraklasy?
Tak. Czułem się na tyle mocny, że wierzyłem, że stać mnie na regularne występy w Ekstraklasie. Z perspektywy czasu, widzę jednak, że ten transfer do Górnika Zabrze nie był dobrym posunięciem. To nie była drużyna dla mnie.

Pojawiły się te przeklęte kontuzje.
Gdyby nie te kontuzje, to dziś byłbym na nieporównywalnie innym poziomie, niż ma to miejsce obecnie...

Uzbierało się ich trochę.
Główne problemy, to moje mięśnie dwugłowe i kolano. To cały mój zestaw kontuzji, które do tej pory mi się przytrafiły. Nigdy wcześniej nie miałem problemów ze zdrowiem. Dopiero w Górniku zaczęły się te wszystkie kłopoty... Nie do końca wiedziałem co się dzieje. Nie potrafiłem zrozumieć skąd one się biorą.

Miałeś wsparcie ze strony działaczy Górnika Zabrze?
Do momentu drugiego zerwania więzadła krzyżowego wszystko było w porządku. Problemy zaczęły się podczas drugiego urazu. Jeżeli chodzi o sztab szkoleniowy i trenera Nawałkę, to wszystko było OK i nie mam im nic do zarzucenia. Miałem z ich strony wsparcie, czego nie mogę powiedzieć o ludziach z zarządu Górnika Zabrze.

Dlaczego profesjonalny klub nie chce płacić zawodnikowi w trakcie leczenia kontuzji? 
To pytanie trzeba kierować do zarządu Górnika.

Szybka kontra: Barca przegrywa już nawet ze Stochem

Izba ds. Rozstrzygania Sporów PZPN rozwiązała twój kontrakt z Górnikiem, z wyłącznej winy klubu. Zacząłeś szukać nowego pracodawcy.
Od samego początku, miałem w zanadrzu "plan B". Gdybym go nie miał, nie decydowałbym się na rozwiązanie kontraktu z Górnikiem. Kilka bliskich mi osób czuwało nad tą sprawą, a ja mogłem w spokoju, powracać do pełni formy, podczas rehabilitacji.

"Planem B" od początku był Widzew Łódź?
Było wiele prowadzonych rozmów, czy to z klubami Ekstraklasy, czy z I ligi. Ja jednak chciałem trafić do Widzewa. Duży wpływ na moją decyzję miała też osoba trenera Mroczkowskiego. Po spędzonych, jak do tej pory, dwóch miesiącach w Łodzi, uważam że zrobiłem dobrze, wiążąc się z Widzewem.

Duży wpływ na decyzję miał też pewnie fakt, że z Łodzi masz bliżej do domu.
Szczerze? Nie był to jakiś szczególny czynnik, który wpłynąl na moją decyzję. Gdybym miał kierować się sprawami rodzinnymi, czy prywatnymi, to najlepiej miałbym w Krakowie, bo tam studiuję na Uniwersytecie Jagiellońskim. Wybór Widzewa, był wyborem stricte sportowym.

Nadal jeszcze nie dane było ci zadebiutować w ligowym meczu Widzewa Łódź.
Liczę na szansę i jestem przekonany, że w najbliższym czasie ją otrzymam. Przychodząc do Widzewa, byłem świadomy tego, że czeka mnie duża rywalizacja o miejsce w składzie. Ja się jednak jej nie boję.

Rywalizacja z Mariuszem Stępińskim, może zarówno tobie jak i jemu wyjść tylko na dobre.
Szanuję Mariusza i innych piłkarzy Widzewa, ale znam też swoją wartość. Wiem, że stać mnie na to, aby być podstawowym zawodnikiem u trenera Radosława Mroczkowskiego. Trener widzi mnie zarówno na "szpicy", jak i na skrzydle i uważam, że stanowi to dla mnie jakiś bonus, ponieważ oznacza to, że jestem wszechstronnym zawodnikiem i umiem poradzić sobie na obydwu pozycjach.

Masz zamiar pograć w Widzewie kilka lat, czy jednak rozwijać się, co jakiś czas, w coraz to innych klubach?
Byłem, jestem i będę ambitnym zawodnikiem. Mam cele długo i krótkoterminowe. teraz chcę wywalczyć miejsce w "11" Widzewa Łódź, oraz uniknąć kolejnych kontuzji, które w ostatnim czasie rujnowały mój rozwój.

Gdybyś mógł cofnąć czas... Zmieniłbyś coś w swojej karierze?
Z każdej sytuacji życiowej należy wyciągać wnioski. Stało się jak się stało. Życie nauczyło mnie pokory. Być może, to wszystko co przytrafiło mi się do tej pory, doda mi siły, która okaże się być pomocna w przyszłości?

Zaczęliśmy wspomnieniami, więc na nich zakończmy tę rozmowę. Pamiętny wywiad sprzed pięciu lat, nosił tytuł - "Michał Jonczyk - rośnie nam gwiazda". Nadal wierzysz, że zrobisz karierę na miarę swojego talentu?
Gdybym w to nie wierzył, to po drugiej kontuzji zerwania więzadeł, dałbym sobie spokój z piłką. Cały czas wierzę i jestem przekonany, że osiągnę to, co założyłem sobie na początku swojej przygody z piłką. Chcę zostać wielkim piłkarzem!

Rozmawiał: Sebastian Czapliński/ Ekstraklasa.net

Twitter

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24