Lech Poznań: W ataku Kolejorza hula tylko wiatr...

Maciej Lehmann
Maciej Lehmann
Napastnicy Lecha Deniss Rakels i Christian Gytkjaer w meczu z Zagłębiem znów się nie popisali.
Napastnicy Lecha Deniss Rakels i Christian Gytkjaer w meczu z Zagłębiem znów się nie popisali. Karolina Misztal
- Mam wielkie zaufanie i cierpliwość do moich napastników - mówił przed meczem z Zagłębiem Lubin trener Lecha Nenad Bjelica. Lecz po ósmym, wyjazdowym meczu z rzędu bez zwycięstwa i trzecim z kolei zremisowanym 0:0, zaufanie i cierpliwość kibiców Kolejorza są już na wyczerpaniu.

W kolejnym meczu atak „Poznańskiej Lokomotywy” nie istniał. Grający na pozycji numer 9 Deniss Rakels przez 79 minut nie potrafił ani razu strzelić na bramkę Zagłębia. Nie wygrał ani jednego z ośmiu powietrznych pojedynków. Z piętnastu starć z rywalami wygrał tylko jedno. Czy mając takiego asa w talii można marzyć o golach i zwycięstwach?

Lech Poznań nie stracił jeszcze szans na tytuł mistrzów Polski tylko dlatego, że Legia Warszawa i pozostali kandydaci do korony są niemal tak samo słabi jak ekipa Bjelicy. Zespół ze stolicy, który po 20 kolejce zasiadł na fotelu lidera, poniósł aż sześć porażek. Trzy więcej niż lechici. Ma jednak pięć punktów więcej, bo nie remisuje tyle co Lech. Poznaniacy śrubują nie tylko niechlubny rekord wyjazdowy, nie potrafili przywieźć zwycięstwa od 20 sierpnia, ale aż dziewięć razy dzielili się punktami z rywalami. Z 20 spotkań potrafił wygrać tylko 8. To zaledwie 40 procent. Wynik wstydliwy jak na kandydata do mistrzowskiej korony.

Zobacz też: Kulisy meczu Lech - Cracovia

Trzeba to sobie otwarcie powiedzieć - ten sezon będzie kolejnym wielkim rozczarowaniem, jeśli Lech wiosną nie wzmocni się odpowiedniej klasy napastnikiem. Rakels w Lubinie pokazał, że zadanie, które powierzył mu sztab szkoleniowy wyraźnie go przerasta. Przez wiele tygodni Bjelica przekonywał, że trzeba dać czas Gytkjaerowi, by się zaaklimatyzował, poznał zespół jego sposób gry. Lecz ile jeszcze można czekać, na to by Duńczyk w końcu był w formie? O jego rodaku Nicki Bille szkoda w ogóle rozmawiać. To jeden z najsłabszych, jeśli nie najsłabszy napastnik przy Bułgarskiej od 10 lat. - Ja wielkiego potencjału w żadnym z Duńczyków u nich nie widzę - stwierdził, już w połowie października Piotr Reiss, ulubieniec kibiców i król strzelców ekstraklasy w 2007 roku, dodając, że ma duże wątpliwości czy kiedykolwiek będą w stanie pociągnąć Lecha do sukcesów.

Kolejorz w niedzielę powinien uciułać kolejne trzy punkty, bo Termalika nie jest lepszym zespołem jak Wisła Płock czy Cracovia, z którymi poznaniacy wygrali na własnym stadionie. Nawet zwycięstwo nie powinno jednak przesłaniać prezesom Lecha, tego że praca Bjelicy od wielu miesięcy nie przynosi żadnych efektów. Nie ma nie tylko wyników, ale przede wszystkim radości z gry i entuzjazmu. To powoduje, że większość piłkarzy prezentuje się gorzej niż w poprzednim sezonie. Poziom utrzymuje właściwie tylko Łukasz Trałka. Ale przecież to nie on miał być najjaśniejszą postacią „Poznańskiej Lokomotywy”.

Brak skutecznego napastnika to obecnie największa bolączka Kolejorza. W ostatnich 10 latach na Bułgarską trafiło wielu napastników, którzy mieli być snajperami, a okazali się niewypałami.Przejdź do galerii napastników ---------->

Lech Poznań: Im strzelać nie kazano, czyli najgorsi napastni...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Lech Poznań: W ataku Kolejorza hula tylko wiatr... - Głos Wielkopolski

Wróć na gol24.pl Gol 24