BLOGEIROS - blogi prosto z Brazylii!
Trzeci mecz w Manaus przyniósł masę emocji i cztery gole. Do samego miasta przywiódł tysiące Jankesów. "One nation. One team". Ten napis był wszędzie. Amerykanie wierzyli w dobry wynik swojej drużyny. We believe. Trudno, żeby nie wierzyli, bo piłkarze Klinsmanna zagrali świetnie w pierwszym meczu z Ghaną. Wczoraj w Manaus mimo szybko straconej bramki prezentowali się również imponująco. Grali odważnie i zacięcie dążyli do strzelenia bramki.
Po golu Naniego eksplodował doping portugalskich kibiców. Wspierali ich Brazylijczycy. Choć w sumie większość kibicowała najbardziej samemu Cristiano Ronaldo. Ten jednak snuł się po boisku na Amazonii trochę bezproduktywnie.
Amerykańscy kibice mimo straty bramki nie stracili wigoru - "we believe that we will win, we believe that we will win!" niosło się po trybunach.
Druga połowa w końcu przyniosła bramki dla Jankesów. Co zrobił Jones?! Potem gol Dempseya. A na trybunach... Amerykanie naprawdę potrafią się cieszyć, cały stadion drżał pod wpływem emocji. USA zasłużyło na te gole.
Portugalczycy ruszyli do odrabiania strat, ale w końcówce już mało kto wierzył w powodzenie ataków Ronaldo i ekipy. Amerykanie wybijali piłkę do przodu, a każdy tego typu wykop spotykał się aplauzem kibiców drużyny Klinsmanna.
Nikt w sumie nie spodziewał się już gola Valery, a tu podanie Ronaldo i zrobiło się 2:2. Amerykanie ucichli, Portugalczycy podskoczyli do góry, ale i tak wiedzieli, że są w marnej sytuacji, więc wielkiego szału na trybunach nie było. A może po prostu wszystkim było już za gorąco?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?