Ligowy komentarz DZ: Jak prezes Legii stał się bohaterem memów

Z Legii Warszawa kibice śmieją się od dawna, bo mistrz Polski swoją fatalną postawą w PKO Ekstraklasie co rusz dostarcza im powodów do radości. Fani rywali drwią nie tyle z porażek warszawian, bo te przecież są w sporcie czymś normalnym, co z ich słynnej buty, która mimo fatalnej sytuacji w tabeli co rusz daje znać o sobie.

Teraz bohaterem memów został Dariusz Mioduski. Prezes klubu z Łazienkowskiej nie bacząc na to, że Marek Papszun ma ważny kontrakt z Rakowem ogłosił publicznie, że czeka na szkoleniowca częstochowskiego klubu i że trafi on do stolicy w trakcie zimowej przerwy w rozgrywkach lub w ostateczności po zakończeniu tego sezonu.

Gdy w sobotni wieczór na stadionie przy ulicy Limanowskiego zgasło światło kibice żartowali, że stał za tym właśnie Mioduski, który pod osłoną ciemności spowijających obiekt Rakowa postanowił porwać trenera Papszuna do stolicy.

ZOBACZCIE MEMY Z PREZESEM LEGII

Prezes Legii stał się bohaterem piłkarskich memów, ale sprawa jest jednak poważna. Z zawodnikami posiadającymi ważny kontrakt można podjąć rozmowy transferowe dopiero na pół roku przed jego wygaśnięciem. Trenerów ten przepis nie dotyczy, a jednak w tej publicznie ogłoszonej przez warszawian propozycji wobec Papszuna jest coś mocno niestosownego.

W marcu obydwa zespoły czeka przecież bezpośredni mecz w lidze i wówczas chyba nikt nie chciałby być w skórze 47-letniego szkoleniowca pochodzącego wprawdzie z Warszawy, ale od ponad pięciu lat z powodzeniem prowadzącego częstochowian.

Właściciel Rakowa Michał Świerczewski wprost nazwał to brakiem szacunku dla częstochowskiego klubu i próbą wywarcia na niego presji. Prezesi klubów PKO Ekstraklasy często publicznie opowiadają o tym jak to razem chcą budować w Polsce silną ligę, ale ten wspólny front dotyczy zwykle mało istotnych działań marketingowych. Gdy jednak przychodzi do konkretów, to nie mają żadnych skrupułów, by podbierać konkurencji szkoleniowca i to nawet takiego z ciągle ważną umową o pracę.