Lotto Ekstraklasa. Jeden krok od tytułu. Legia wygrała trudny bój w Kielcach

Damian Wiśniewski
Korona Kielce - Legia Warszawa 0:1
Korona Kielce - Legia Warszawa 0:1 mateusz kolodziej/polska press
Lotto Ekstraklasa. Korona Kielce przegrała u siebie z Legią Warszawa w meczu grupy mistrzowskiej w ramach 36. kolejki Lotto Ekstraklasy. Podopieczni Jacka Magiery są już tylko jeden krok od mistrzostwa. W ostatniej serii spotkań zagrają z Lechią Gdańsk przy Łazienkowskiej.

Pierwszy strzał na bramkę oddali co prawda jeszcze w pierwszej minucie goście, ale naprawdę blisko gola zrobiło się po kilku chwilach, gdy zaatakowali gospodarze. Z prawej strony w pole karne dośrodkował Bartosz Rymaniak, Arkadiusz Malarz popełnił błąd na przedpolu, a dogodnej sytuacji nie wykorzystał Miguel Palanca.

Hiszpan miał początkowo zresztą wielką ochotę do gry i sprawienia kłopotów rywalowi. W dwunastej minucie gry zszedł z piłką z lewej strony bliżej środka, oddał strzał ze skraju pola karnego i pomylił się minimalnie. Nie minęła nawet jedna minuta, kiedy piłka zatrzepotała w siatce. Po wrzutce z rzutu rożnego skierował ją do niej Bartosz Kwiecień, ale arbiter dopatrzył się faulu zawodnika Korony na Łukaszu Broziu.

Legia miała dość spore problemy z konstruowaniem ataków i w zasadzie ktoś nieznający realiów Ekstraklasy mógłby mieć wątpliwości, czy to akurat ona walczy o mistrzostwo Polski. W 22. minucie warszawianie jednak się obudzili – Miroslav Radović i Vadis Odijdja Ofoe wyprowadzili dwójkową kontrę, a strzał tego drugiego kapitalnie obronił Milan Borjan. Kanadyjski goalkeeper kolejną trudną sytuację miał dwie minuty potem, ale świetnie poradził sobie tym razem ze strzałem Dominika Nagy’a. Legioniści jednak nie rezygnowali i napierali na bramkę gospodarzy – w 29. Minucie po ładnej akcji z dogodnej pozycji w słupek trafił Guilherme.

Kwestią czasu stało się, kiedy podopieczni trenera Magiery obejmą prowadzenie. Ich akcje zazębiały się coraz lepiej, a Korona długo nie potrafiła zagościć pod ich polem karnym i zdawał się oddawać inicjatywę. W 36. minucie gry już jej się to nie udało – Vadis Odjidia Ofoe zagrał świetne prostopadła podanie do Dominika Nagy’a, a Węgier nie miał żadnych problemów z pokonaniem bramkarza.

Korona starała się odpowiedzieć dopiero na chwilę przed przerwą miała nawet dwie niezłe sytuacje do wyrównania – najpierw po strzale Możdżenia i rykoszecie, a następnie po uderzeniu Kwietnia futbolówka nieznacznie mijała bramkę. Jeszcze Nagy po raz drugi pokonał Borjana, ale sędzia dopatrzył się wcześniej u niego spalonego i gola nie uznał.

Na samym początku drugiej części gry Legia nie miała jednak zamiaru się zatrzymywać i tuż po przerwie znów była o krok od podwojenia swojego prowadzenia. Odjidja Ofoe zaatakował indywidualnie i mimo asysty kilku rywali potrafił stworzyć klarowną sytuację dla Nagy’a, jednak ten z bliskiej odległości nieznacznie przestrzelił.

Jeśli jednak ktoś myślał, że po tej sytuacji mistrzowie Polski kolejne będą sobie stwarzać taśmowo, ten nie powinien w najbliższym czasie wybierać się do bukmachera. Podobnie, jak w pierwszej połowie, tak i w drugiej gra się wyrównała, ale tym razem na dużo dłużej niż za pierwszym razem. Kielczanie mogli podchodzić bliżej bramki Malarza i dwukrotnie zrobiło się tam naprawdę gorąco – najpierw gdy uderzał Jacek Kiełb, a goalkeeper musiał ratować swój zespół, a następnie gdy sił spróbował Żubrowski. Ten jednak nie potrafił trafić w światło bramki.

Legioniści odpowiadali głównie za sprawą indywidualnych zrywów Ofoe, ale koledzy marnowali jego bardzo dobre zagrania. Najbliżej strzelenia gola po genialnym dośrodkowaniu Belga był Kasper Hamalainen, ale z bliskiej odległości uderzył on prosto w Borjana.

To nie był może mecz, który zasłużył na tę kapitalną atmosferę, jak stworzyli dzisiaj w Kielcach kibice zapełniając trybuny do ostatniego miejsca, ale też trudno powiedzieć, by było to najgorsze 90 minut tego sezonu. Obie ekipy były bardzo zaangażowane, momentami aż trzeszczały kości, a zwłaszcza kielczanie, którzy nie grają już w tym sezonie o nic, mogą być z takiej postawy dumni. Legia wygrała zasłużenie, stworzyła sobie więcej sytuacji podbramkowych, ale jedno nie ulega wątpliwości – w starciu z rozpędzoną Lechią będzie musiała wskoczyć na wyższy poziom.

Spotkanie poprzedziła miła uroczystość dla Macieja Bartoszka – odchodzącemu trenerowi Korony zorganizowano specjalne pożegnanie od kibiców, piłkarzy i całego klubu, organizując mu szpaler i wręczając pamiątki. Fani dziękowali mu zresztą także po ostatnim gwizdku, a my możemy być ciekawi, kto i jak zastąpi go w przyszłym sezonie. Odpowiedź na to pierwsze mamy poznać już jutro.

Atrakcyjność meczu: 6/10
Piłkarz meczu: Vadis Odjidja-Ofoe

EKSTRAKLASA w GOL24

Pod Ostrzałem GOL24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24