Michal Pesković dla Ekstraklasa.net: Cieszę się, że nie muszę już bronić strzałów Korzyma

Przemysław Drewniak
Michal Pesković (z prawej)
Michal Pesković (z prawej) Łukasz Łabędzki
- Ostatnia pozycja Korony w tabeli Ekstraklasy jest bardzo myląca. Oglądałem jej ostatnie mecze i widziałem, że potrafiła narzucić rywalom swój styl gry, ale nie wykorzystywała sytuacji podbramkowych. W meczu z nami kielczanie z pewnością będą jeszcze bardziej zmobilizowani, więc musimy być uważni - mówi w rozmowie z naszym serwisem bramkarz Podbeskidzia Bielsko-Biała, Michal Pesković.

Wielu zastanawia się nad przyczynami świetnej passy Podbeskidzia. Mówi się o skutecznej grze Macieja Korzyma, doskonałej postawie Damiana Chmiela, ale seria pięciu meczów bez porażki rozpoczęła się wówczas, gdy między słupki wskoczył Michal Pesković…
To prawda, ale niewiele zabrakło, by także pierwsze dwa mecze zakończyły się dla nas pomyślnie. W spotkaniu z Pogonią mieliśmy już zwycięstwo w kieszeni i zabrakło nam koncentracji w ostatnich pięciu minutach. Również w Gdańsku nie zaprezentowaliśmy się źle, przegraliśmy nieznacznie, choć wcale nie musieliśmy. Tak się złożyło, że gdy wszedłem do bramki to zaczęliśmy wygrywać, ale to nie dzięki mnie, a za sprawą dobrej gry całej drużyny. Trafiłem na dobry moment.

Ale jak dotąd nie było spotkania, w którym obrońcy by pana zupełnie wyręczali od interwencji. Mecz z Legią pokazał, że w szczególności musicie poprawić defensywę przy stałych fragmentach gry. To był ten element, nad którym najmocniej pracowaliście podczas dwutygodniowej przerwy?
Jestem bramkarzem, a więc dla mnie podstawowym celem przed każdym meczem jest zachowanie czystego konta. Jak na razie ta sztuka udała się tylko raz, a to oznacza, że mamy co poprawiać. Uważam jednak, że nasza współpraca zmierza we właściwym kierunku i jeśli będziemy ją kontynuować, tych spotkań na zero z tyłu będzie więcej. A podczas przerwy pracowaliśmy nad wieloma rzeczami i mam nadzieję, że pierwsze efekty przyjdą już w Kielcach.

Proszę przyznać z ręką na sercu – spodziewał się pan, że po siedmiu kolejkach będziecie walczyć o miejsce na ligowym podium, tuż obok Wisły i Legii?
Jeszcze będąc w Danii regularnie śledziłem Ekstraklasę i widziałem, że Podbeskidzie miało bardzo udaną rundę wiosenną. Przychodząc do Bielska-Białej miałem nadzieję, że ta dobra seria przedłuży się także na kolejny sezon. No i jak na razie widać, że się nie przeliczyłem. Musimy to kontynuować, by cała ta jesień była dla Podbeskidzia równie udana, jak końcówka tamtych rozgrywek.

Nie lubicie pytań o to, na co was stać, lub jakie miejsce chcecie zająć na koniec sezonu, ale po tak udanym początku chyba trzeba powiedzieć wprost: brak miejsca w czołowej ósemce będzie dla Podbeskidzia dużym rozczarowaniem.
Celem minimum jest utrzymanie, ale wiem, że po ostatnich sezonach kibice w Bielsku mają już dość walki o ligowy byt. Chcemy go sobie zapewnić jak najszybciej, by potem móc walczyć o wyższe miejsca. A o tym, na co nas tak naprawdę stać, przekonamy się dopiero wiosną.

Izaak Stachowicz, trener bramkarzy Podbeskidzia, jest najmłodszą osobą na tym stanowisku w Ekstraklasie. Pierwszy raz w piłkarskiej karierze zetknął się pan z sytuacją, gdy trener bramkarzy jest młodszy od swoich zawodników?
Nie ma to dla mnie żadnego znaczenia. Najważniejsze, że treningi są pożyteczne, ciekawe, a „Izi” dba o bardzo dobrą atmosferę. Możliwość współpracy z nim, a także „Richim” (Richardem Zajacem – od red.) i Sebastianem Madejskim to dla mnie duża przyjemność.

Przychodząc do Podbeskidzia wysoko ustawił pan sobie poprzeczkę. Wydawało się, że Richard Zajac, ulubieniec tutejszych kibiców, jest nie do ruszenia, ale po dwóch meczach udało się wywalczyć miejsce w podstawowym składzie. Czuje pan na plecach oddech starszego kolegi?
Jasne, nasza rywalizacja jest wyrównana, a ja nie dostałem miejsca między słupkami za darmo. Wiedziałem, że Richard ma tutaj mocną pozycję i nie będzie mi łatwo o szansę na grę. Teraz gram w wyjściowym składzie, ale cały czas muszę walczyć o to, by w nim pozostać.

Korona Kielce to idealny rywal na podtrzymanie dobrej passy?
Nie, bo uważam, że pozycja Korony w tabeli jest bardzo myląca. Oglądałem jej ostatnie mecze i widziałem, że potrafiła narzucić rywalom swój styl gry, ale nie wykorzystywała sytuacji podbramkowych. W meczu z nami kielczanie z pewnością będą jeszcze bardziej zmobilizowani, więc musimy być uważni.

Cieszy się pan, że grając w Kielcach nie będzie już trzeba bronić strzałów Macieja Korzyma?
(śmiech) No pewnie, że się cieszę. Mam nadzieję, że sytuacja z poprzednich lat się powtórzy, ale tym razem Maciek będzie strzelał bramki dla nas i wrócimy do Bielska z kompletem punktów.

Rozmawiał Przemysław Drewniak / Ekstraklasa.net

ZOBACZ RÓWNIEŻ:
Podbeskidzie z szansą na podium. Do trzech razy sztuka dla Ojrzyńskiego?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24