Milik: W Bayerze zrobiłem krok do przodu

Jacek Sroka/Dziennik Zachodni
- Mimo tej małej ilości spotkań rozegranych wiosną w Bayerze Leverkusen i tak zrobiłem w mojej karierze krok do przodu. Jestem zawodnikiem trzeciej drużyny Bundesligi, która właśnie zakwalifikowała się do Ligi Mistrzów - mówi napastnik reprezentacji Polski Arkadiusz Milik.

Jose Mourinho odchodzi z Realu Madryt. Zastąpi go Carlo Ancelotti?

Jak wygląda niemiecka Bundesliga od środka. Zimą wyjeżdżał pan z Polski jako gwiazda ekstraklasy, ale wiosną w Bayerze nie grał zbyt dużo.
Na pewno są ogromne różnice między obydwiema ligami i nie ich nawet co porównywać. Tam zawodnicy są znacznie lepiej wyszkoleni technicznie, np. obrońcy nie wybijają piłki do przodu, jak to często ma miejsce u nas, ale starają się od razu ją rozegrać. W drużynach panuje ogromna konkurencja, co sprawia, że nikt nawet przez chwilę nie może osiąść na laurach.

A treningi? W Niemczech ćwiczy się więcej niż w Polsce?
Nie więcej, ale inaczej. Jest sporo zindywidualizowanych zajęć. W moim przypadku dużo czasu zajmuje trening strzelecki. Często ćwiczę także rozgrywanie piłki w ofensywie.

Jak wygląda pana typowy dzień treningowy w Bayerze?
O 9.30 jestem już w klubie, gdzie czeka na mnie śniadanie. Ono nie jest obowiązkowe - zjada je ten, kto chce. Trening zaczyna się punktualnie o 11 i trwa maksymalnie półtorej godziny. Wcześniej mamy specjalną rozgrzewkę w szatni służącą stabilizacji stawów i kolan, dzięki czemu jest później mniej urazów. Po zakończeniu zajęć część zawodników ćwiczy jeszcze indywidualnie. Po wspólnym obiedzie rozjeżdżamy się do domów, bo w trakcie sezonu nigdy nie ma dwóch treningów dziennie.

Na początku pobytu w klubie z Leverkusen pomagał panu były reprezentant Polski i zawodnik "Aptekarzy", Andrzej Buncol. Na czym ta pomoc polegała?
Andrzej przez pierwsze 2-3 miesiące mojego pobytu w Niemczech pomagał mi w szatni tłumacząc np. polecenia trenera. Teraz coraz lepiej radzę sobie z niemieckim i dużo więcej rozumiem w tym języku, więc radzę sobie już sam.

W rundzie wiosennej Bundesligi zagrał pan w sześciu meczach wchodząc na boisko w końcówkach spotkań. Do tego zaliczył pan dwa występy w Lidze Europejskiej z Benefiką. Jest pan zadowolony z tego dorobku?
Nie do końca, ale to przecież moja pierwsza runda w Niemczech, takie pierwsze koty za płoty. Na pewno chciałbym grać więcej, ale najważniejsze jest to, żebym się rozwijał jako piłkarz, a myślę, że tak właśnie się dzieje. W Bundeslidze na razie wchodzę na boisko w końcówkach spotkań, ale już same treningi w Bayerze wiele mi dają. Na zajęciach cały czas trwa zacięta rywalizacja, gra się bardzo szybko i człowiek cały czas uczy się czegoś nowego. Myślę, że mimo tej małej ilości rozegranych spotkań i tak zrobiłem w mojej karierze krok do przodu. Jestem zawodnikiem trzeciej drużyny Bundesligi, która właśnie zakwalifikowała się do Ligi Mistrzów. W tym roku zadebiutowałem w Lidze Europejskiej, a jesienią chciałbym po raz pierwszy wystąpić w Lidze Mistrzów.

Kibice w Polsce emocjonowali się walką o tytuł króla strzelców Bundesligi Roberta Lewandowskiego i pana kolegi z Bayeru Stefana Kiesslinga. Komu pan kibicował w tej rywalizacji?
Za nikim nie trzymałem kciuków, bo obaj są moimi kolegami - Robert z kadry, a Stefan z klubu - i obu bardzo lubię. Chciałem oczywiście, żeby Bayer wygrywał kolejne mecze ligowe, ale to, kto strzelał dla nas bramki, miało mniejsze znaczenie.

W związku ze zmianą barw klubowych zimą nie miał pan w ogóle urlopu, więc teraz pewnie już nie może pan doczekać się wakacji...
Właśnie otrzymaliśmy w klubie miesiąc wolnego, ale ja mam dostać powołanie do reprezentacji Polski na czerwcowe mecze z Liechtensteinem i Mołdawią, więc urlop zacznę trochę później i w związku z tym dostanę w klubie trochę dłuższe wolne. Na wakacje wybieram się do ciepłych krajów, ale dokładnego miejsca wypoczynku jeszcze nie wybrałem.

W tym tygodniu czeka nas niemiecki finał Ligi Mistrzów. Kto zdobędzie na Wembley Puchar Europy - Borussia Dortmund czy Bayern Monachium?
Bayern gra w tym sezonie bardzo dobrze, czego najlepszym dowodem było rozbicie Barcelony w półfinale Ligi Mistrzów czy też wygranie z 25-punktową przewagą Bundesligi. Na pewno to Bawarczycy są faworytem finału, ale ja chciałbym, żeby na Wembley wygrała Borussia, w której gra trzech Polaków.

Dziennik Zachodni

Czytaj piłkarskie newsy w każdej chwili w aplikacji Ekstraklasa.net na iPhone'a lub Androida.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24