Miśkiewicz zastąpi Pareikę między słupkami wiślackiej bramki?

Bartosz Karcz/Gazeta Krakowska
Michał Miśkiewicz dobrze grał w sparingach
Michał Miśkiewicz dobrze grał w sparingach Polskapresse
Nikogo nie trzeba przekonywać, że Sergei Pareiko jest dobrym bramkarzem. Na starcie sezonu Estończyk nie jest jednak w najwyższej formie i nie można wykluczyć, że już w najbliższym meczu "Białej Gwiazdy" z Pogonią Szczecin zastąpi go Michał Miśkiewicz.

O tym, czy tak się stanie, przekonamy się w piątkowy wieczór. Pewne jest natomiast to, że trener Michał Probierz poważnie bierze pod uwagę zmianę na tej pozycji.

Pareiko rozpoczął sezon źle. Już w 1. minucie pierwszego meczu puścił gola. Co prawda większość winy za stratę bramki w spotkaniu z Bełchatowem przypisano Łukaszowi Gargule, ale i bramkarz miał tego gola trochę na sumieniu.

W drugim spotkaniu, z Podbeskidziem, Pareiko bronił poprawnie. Większa wina za straconego gola spadła na duet stoperów - Michała Czekaja i Arkadiusza Głowackiego. Już jednak trzeci mecz, z Polonią Warszawa, był w wykonaniu bramkarza bardzo słaby. Szczególnie obciąża jego konto drugi stracony gol. Mało tego, w końcówce spotkania Pareiko faulował Pawła Wszołka w polu karnym. "Czarnym Koszulom" należał się rzut karny, a gdyby sędzia Paweł Gil odgwizdał faul, skończyłoby się najprawdopodobniej czerwoną kartką. Wtedy rozważania na temat ewentualnej zmiany w bramce Wisły byłyby bezprzedmiotowe, bo Pareiko pauzowałby obligatoryjnie. Estończyk grać jednak może, co nie zmienia faktu, że Michał Probierz zastanawia się, czy nie dać odpocząć swojemu pierwszemu do tej pory golkiperowi.

W rozegranych w minionym tygodniu sparingach z Limanovią i Podbeskidziem przez większość czasu grał Michał Miśkiewicz. Probierz - zapytany, czy bierze pod uwagę zmianę w bramce, po drugim z wymienionych meczów powiedział: - Michał właśnie dlatego bronił więcej, bo chcieliśmy zobaczyć, jaką jest alternatywą dla Sergeia. Będziemy dokładnie śledzić też, jak Pareiko spisze się w reprezentacji. Później usiądziemy z trenerem bramkarzy, Pawłem Primelem, przeanalizujemy wszystko i podejmiemy decyzję, kto wejdzie do bramki.

Jeśli Probierz weźmie pod uwagę to, jak Pareiko spisywał się w reprezentacji, to na razie Estończyk nie zapunktował. W meczu z Rumunią puścił dwie bramki i w obu przypadkach przynajmniej część winy musi spaść na jego barki. Dzisiaj Pareiko zagra jeszcze najprawdopodobniej w wyjazdowym meczu z Turcją i jeśli nie błyśnie w nim wysoką formą, to da kolejny argument Probierzowi do zmiany.

Na swoją szansę czeka już za to Michał Miśkiewicz. Co prawda młody bramkarz dość asekuracyjnie wypowiada się na temat swoich szans, ale też jasno wysyła sygnał, że jest gotowy podjąć wyzwanie. - Ja robię swoje, wychodzę na sparingi i staram się w nich zaprezentować jak najlepiej - mówi Miśkiewicz. - Mam nadzieję, że to nie umknie uwadze trenera. Staram się popełniać jak najmniej błędów. Ciężko pracuję. Tyle należy do mnie, a decyzję o tym, kto wchodzi do bramki, podejmuje trener.

Miśkiewicz daje jednak argumenty Probierzowi, bo nie tylko nie puścił w dwóch ostatnich sparingach bramki, ale - szczególnie w tym drugim - wybronił kilka trudnych piłek. - Od tego jestem, bo przecież nie będę w bramce stał jak kołek - śmieje się zawodnik Wisły.

Czy do zmiany w bramce Wisły dojdzie, ostatecznie przekonamy się w piątek. My jednak zapytaliśmy długoletniego bramkarza "Białej Gwiazdy", Artura Sarnata, czy Pareiko powinien bronić dalej i przełamać się, czy jednak lepiej zrobi mu odpoczynek? - Nie ma reguły w takich przypadkach - mówi Sarnat. - To są sprawy indywidualne. Różne są też szkoły trenerskie. Jedni szkoleniowcy preferują sytuacje, w których bramkarz broni do pierwszego błędu, a gdy go popełni, to do bramki wchodzi zmiennik. Inni stawiają zdecydowanie na jednego zawodnika. Obie metody mają swoje plusy i minusy, a tak jak powiedziałem wcześniej, to są sprawy indywidualne. Pareiko to na pewno bardzo dobry bramkarz. Udowodnił to wiele razy. Nie wiem, skąd się biorą jego problemy, ale tak czasami po prostu bywa. To trener, który ma zawodników na co dzień w zespole, musi rozważyć, czy lepiej konsekwentnie stawiać na jednego bramkarza i przeczekać trudny okres, czy jednak zdecydować się coś zmienić.

Sarnat sam w swojej karierze miał taki moment, gdy znalazł się w dołku, ale jednak otrzymał wsparcie od trenera i szybko z niego wyszedł. - To było w 2001 roku - wspomina. - Zawaliłem mecz na Widzewie. Prowadziliśmy jeszcze na pięć minut przed końcem spotkania 2:1, ale po dwóch moich błędach przegraliśmy 2:3. Od razu dostałem jednak wsparcie od trenera Franciszka Smudy, który wziął mnie na szczerą, męską rozmowę i zapewnił, że nadal będzie na mnie stawiał. Niewiele dni później zagrałem mecz życia na Camp Nou, a już do końca sezonu broniłem dobrze i równo. Kto wie, może Sergei też potrzebuje takiego jednego dobrego meczu, żeby się przełamać.

Były bramkarz Wisły wysoko ocenia jednak również Miśkiewicza. - Znam go dobrze - mówi Sarnat. - Przed wyjazdem do Włoch był przeciętnym piłkarzem. Widziałem go jednak w akcji po powrocie do Polski i muszę powiedzieć, że chłopak zrobił kolosalny postęp. W mojej ocenie jest gotowy do gry w ekstraklasie. To jednak trener Probierz musi sobie odpowiedzieć na pytanie, czy dać szansę debiutantowi, czy jednak nadal stawiać na doświadczonego Pareikę.

Gazeta Krakowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24