Oceniamy wiślaków za mecz w Łęcznej: Uryga nie podołał, wiślacki "czwórząb" zawiódł

Jakub Podsiadło
Wisła Kraków prawdopodobnie nie będzie rozdzierać szat po remisie 1:1 z Górnikiem Łęczna - biorąc jednak po uwagę dyspozycję poszczególnych zawodników, podopieczni Franciszka Smudy mają prawo być rozczarowani. Na tle przyzwoitej defensywy, fatalnie zaprezentowała się druga linia z Alanem Urygą i Łukaszem Gargułą na czele, a odcięty od podań Paweł Brożek na stadionie beniaminka był bezużyteczny.

Michał Buchalik — 7 – wejść w buty Michała Miśkiewicza, który ostatnio rozegrał w Wiśle sezon życia, nie jest łatwo. W początkowej fazie meczu zakusy piłkarzy z Łęcznej pozostawały sporo do życzenia aż do feralnej bramki Nowaka, przy której były golkiper "Niebieskich" miał zdecydowanie mniej do powiedzenia niż koledzy z defensywy. O ile wina wiślackiego bramkarza przy straconym golu jest dyskusyjna, o tyle wszystkie możliwe winy odkupił fantastyczną interwencją po strzale Mraza w 62. minucie i refleksem przy kilku mniej groźnych sytuacjach.

Łukasz Burliga — 5 – prawy obrońca Wisły siał należyty popłoch przy stałych fragmentach gry i dośrodkowaniach, w pierwszej połowie tylko poprzeczka powstrzymała go przed strzeleniem bramki. W defensywie przeciętny w pozytywnym znaczeniu tego słowa - nie napytał biedy pozostałym kolegom z obrony.

Dariusz Dudka — 5 – słabszy ze stoperów "Białej Gwiazdy" często musiał brać na siebie rolę łącznika między kwartetem ofensywnym a tyłami. Były reprezentant Polski Chrapkiem prawdopodobnie nigdy nie będzie, a angażowanie go w akcje ofensywne czasami skutkowało zostawianiem groźnych ataków gospodarzy tylko na barkach Arkadiusza Głowackiego. Dudka w Łęcznej wywiązał się bez większego zarzutu (z wyjątkiem odpuszczenia Nowaka w 75. minucie, co przy wspaniałych strzałach z dystansu piłkarza Górnika mogło pogrzebać wiślaków, to samo tyczy się kontrataku Szałachowskiego w 90. minucie), ale z mocniejszym przeciwnikiem trzeba będzie inaczej wykorzystać jego atuty, czy to w defensywie, czy w ofensywie.

Arkadiusz Głowacki — 7 – każdy mecz wiślackiego kapitana to w zasadzie solidna dyspozycja i tak też było w Łęcznej. Oprócz ryzykownych wyjść do główek opoka defensywy "Białej Gwiazdy". Opanowany i zdecydowany w sytuacjach, gdy mniej pewni koledzy wypuszczali go "na minę". Zapowiada się kolejny sezon "Głowy", w którym trzeba będzie opisywać go tylko terminologią związaną z budowlanką, a zwłaszcza z murarstwem.

Maciej Sadlok — 6 – cenna - i dopiero druga w ligowej karierze - bramka debiutanta nie zmienia faktu, że jest raczej gorszą wersją Gordana Bunozy. Mobilnością mógł łudząco przypominać Bośniaka, jednak lepsze interwencje w defensywie przeplatał ryzykownymi. Zasługuje na mały laur z powodu tego, że jego strona była chyba bardziej eksploatowana przez piłkarzy Górnika niż flanka Łukasza Burligi. Debiut byłego piłkarza Ruchu z kategorii tych solidnych.

Łukasz Garguła — 2 – człowiek-widmo. Widoczny tylko i wyłącznie przy okazji improwizowanych klepek przed polem karnym Górnika. Może go tłumaczyć jedynie wiek, innych wytłumaczeń dla bezproduktywności "Guły" raczej nie ma. Zwłoka z wprowadzeniem Sarkiego dopiero w 61. minucie ze strony Franciszka Smudy była absolutnie niepotrzebna - nikt by się szczególnie nie obraził, gdyby doświadczony pomocnik Wisły zszedł z boiska już w pierwszej połowie spotkania.

Alan Uryga — 3 – pod nieobecność Ostoji Stjepanovicia odpowiedzialna rola jednego z młodszych zawodników w talii Franciszka Smudy. W 28. minucie udowodnił, że póki co to za duża odpowiedzialność - Nowak w mgnieniu oka zostawił go "w malinach" i huknął na bramkę Buchalika, zdobywając prowadzenie dla gospodarzy. Młody pomocnik do gwizdka na przerwę doprowadzał Franciszka Smudę do apopleksji - w grze Urygi nadal są niedociągnięcia, które na tym poziomie i na tak odpowiedzialnej pozycji nie powinny się mu przydarzać. I miejsce defensywnego pomocnika, i pozycja stopera wymagają od niego szybkości i zwrotności, której Urydze wyraźnie brakuje. Oceny nie obniżyła o wiele bardziej przytomna druga odsłona meczu w jego wykonaniu.

Maciej Jankowski — 3 – cierpiał na tę samą chorobę, co większość wiślackiego kwartetu ofensywnego - po prostu zwyczajnie nie było go widać na boisku. "Jankes" w piątkowy wieczór był zagubiony, ale i tak aktywniejszy od Boguskiego i Garguły. Gdyby zagrał tak, jak w sparingach - wcale nie fenomenalnie, lecz wpisując się listę strzelców - marna gra mogłaby zostać mu odpuszczona. Póki co jednak absolutnie nie ta półka, co Stilić i Brożek w końcówce ubiegłego sezonu. Typowa "trójka" na zachętę dla debiutanta.

Semir Stilić — 4 – irytująco upodabniał się do niemrawych kolegów z drugiej linii. Pojedyncze błyski bajecznej techniki nie wystarczyły, żeby wygrać Wiśle mecz z beniaminkiem. Sporo tracił z powodu powrotów w głąb boiska i naprawiania błędów kolegów. Wielki plus za przytomną asystę przy trafieniu Sadloka.

Rafał Boguski — 3 – "trójkę" zawdzięcza tylko temu, że wypadł odrobinę lepiej od żenującego Łukasza Garguły. Lata mijają, a "Dziki" jest nadal taki sam - lekko chaotyczny, więcej niż lekko bojaźliwy. W Łęcznej grał na pamięć i irytował kompletnym brakiem czucia piłki - stwierdzenie, że kontrola i przyjęcie to u Boguskiego poziom juniora, byłoby obraźliwe dla złotych medalistów CLJ z Wisły.

Paweł Brożek — 3 – powrót do numeru "23", z którym "Brozio" zdobył zdecydowanie najwięcej ligowych bramek, na spory minus. Michael Jordan z wiślaka żaden, chociaż z pomocą wyższej noty trzeba mu sprawiedliwie oddać, że jest usprawiedliwiony niewydolnością swoich kolegów z drugiej linii. Często operował także w przestrzeni za słabo dysponowanym kwartetem ofensywnym, a pozostawiony z przodu dubler Jankowski był skrajnie bezużyteczny.

Rezerwowi:

Emmanuel Sarki — 3 – słynne zrywy tym razem nie pomogły, choć Nigeryjczyk starał się jak mógł, żeby nie być gorszym od Garguły, za którego zameldował się na boisku w 61. minucie. Zamiast robić "wiatr" na skrzydle i siać popłoch wśród bocznych obrońców Górnika, raczej niepotrzebnie łamał do środka.

Tomasz Zając — 4 – grał za krótko, żeby odwrócić losy spotkania w Łęcznej, ale i tak odnotował więcej strzałów (jeden) od Jankowskiego, Brożka i Garguły razem wziętych (najzwyczajniej w świecie zero). Dla nieopierzonego wiślaka to dopiero pierwsze kroki w Ekstraklasie, tymczasem korzystając z zapasu sił w końcowej fazie meczu cofał się nawet do obrony i bez kompleksów walczył z doświadczonymi zawodnikami Górnika. Pisząc językiem skautów piłkarskich - z pewnością "do dalszej obserwacji", chociaż do bycia równorzędnym zmiennikiem dla któregokolwiek ze starszych kolegów jeszcze długa droga.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24