Oceny Górnika Zabrze za mecz z Górnikiem Łęczna: Kasprzik ratuje Ekstraklasę

Rafał Strzelec
W Łęcznej zabrzanie nie mieli się z czego cieszyć
W Łęcznej zabrzanie nie mieli się z czego cieszyć Maciej Gapiński/Polska Press
Górnik Zabrze zremisował z Górnikiem Łęczna 0:0 w ramach 35. kolejki spotkań piłkarskiej Ekstraklasy. Poniżej znajdują się oceny zawodników drużyny gości. Bohaterem meczu został Grzegorz Kasprzik, który obronił rzut karny Śpiączki. Najgorzej wśród zawodników z Zabrza wypadli środkowi pomocnicy.

Oceny w skali 1 do 10:

Grzegorz Kasprzik [8] - bohater, którego interwencja może zaważyć na utrzymaniu się Górnika w Ekstraklasie. Kasprzik udowodnił, że w najtrudniejszym momencie potrafi podjąć rękawicę. Dodatkowo poprawił element, w którym do tej pory szło mu najgorzej – wybicia. Kiedy Kasprzik ekspediował piłkę spod bramki, znajdowała ona swoje miejsce na terenie boiska, nie poza nim. Pewny punkt, najlepszy z „Górników”.

Bartosz Kopacz [6]– gdyby nie faul na Pitrym, którym sprokurował karnego dla Górnika Łęczna na pewno miałby wyższa ocenę. Od pewnego czasu to on, a nie Adam Danch jest prawdziwą ostoją defensywy. Wygrywa pojedynki, przerywa akcje, stanowi wartość dodatnią pod bramką rywala. Dziś dwa razy włączył się odważnie do ataku. W 70. minucie minął trzech rywali, ale sam strzał był zbyt słaby by zaskoczyć Prusaka. Popełnił bardzo niepotrzebny faul w końcówce spotkania, czym wykluczył się z arcyważnego spotkania we wtorek z Koroną.

Adam Danch [5] – występ dobry, nie można się do niczego zasadniczo przyczepić. Skutecznie neutralizował i tak nieliczne ataki gospodarzy. Wygrywał pojedynki główkowe, ale wciąż nie potrafił wyprowadzić piłki z obrony do przednich formacji w taki sposób, aby mogła z tego powstać ciekawa akcja. Na kilka minut przed końcem stracił piłkę w środku pola, co mogło się skończyć bardzo groźnym kontratakiem. Na szczęście dla gości z Zabrza gospodarze wykazywali się ofensywną impotencją.

Marcis Oss [5] – występ podobny do Dancha. W obronie zrobił to, co miał zrobić. To jego główka mogła dać zwycięstwo w 88. minucie, ale piłka po jego strzale obiła tylko słupek bramki Prusaka. Musi popracować nad swoją grą, kiedy próbuje ruszyć z piłką do przodu – mimo kilku ważnych zalet bardzo opornie idą mu próby rozegrania piłki. Bywa czasem irytująco wolny i nieporadny.

Szymon Matuszek [5] – coraz lepiej radzi sobie z wyzwaniem, jakie postawił mu Jan Żurek. Bycie wahadłowym skrzydłowym w jego przypadku wydawało się ryzykownym eksperymentem i zasadniczo wciąż jest. W porównaniu z poprzednimi spotkaniami widać jeden progres – Matuszek próbował dziś pokazać się częściej z przodu. Z różnym skutkiem. W 32. minucie mógł pokusić się o gola, ale sędzia odgwizdał spalonego. Wciąż gra przeciętnie, ale wreszcie widać po nim więcej chęci do działania.

Mariusz Przybylski [4] – To on dziś grał? Takie można zadać pytanie przy jego nazwisku. Niewidoczny zupełnie na boisku, choć jego rola w istocie raczej ogranicza się do rozbijania ataków rywali w środku boiska. Najbardziej jednak w oczy rzucała się statystyka procentowa ataków Górnika – zaledwie 5% z nich było organizowanych z wykorzystaniem środka pola. To obrazuje, że Mariusz powinien wreszcie zacząć nieco aktywniej brać na siebie ciężar gry.

Rafał Kurzawa [3] – Mógł zdobyć jedną z najpiękniejszych bramek sezonu. Jego kapitalne, plasowane uderzenie z 52. minuty odbił jednak Prusak. Dość dobrze bił rzuty wolne, do których został najwidoczniej wyznaczony przez Żurka. Były to jedyne elementy spotkania, za które można go chwalić. Zagrał jak zwykle – dużo strat z przodu, ale sporo jakości w obronie. Zbyt wolno przenosił ciężar gry z obrony do ataku, co nie pomagało ofensywnym zawodnikom w przebiciu się przez zasieki rywali.

Ken Kallaste [2]– Kiepski występ. W obronie potrafił go sprowadzić do parteru nawet Paweł Sasin. W ataku z kolei dużo wrzutek, które nie trafiły do adresatów. Nic innego jednak nie miał do zaoferowania. Jako lewy wahadłowy wypadł gorzej, niż Matuszek na przeciwnej stronie barykady, choć to on powinien być bardziej przyzwyczajony do tego typu taktyki.

Roman Gergel [3] – Wydawało się, że wreszcie wróci na właściwe tory, ale ten występ przypominał wszystkie koszmary z rundy zasadniczej, w której Gergel odbijał się od rywali i irytował swoją grą. Dziś zupełnie nieprzydatny, bardzo dużo strat. Mizernie w ataku, słabo w obronie. Do poprawki.

Armin Cerimagić [6] – Gdzie był, jak go nie było. Czy stoi, czy leży, czy siedzi jest w stanie stworzyć zagrożenie. Nawet w najbardziej absurdalnej sytuacji, jak strzał w 69. minucie z ostrego kąta, który z trudem obronił Prusak, potrafił zaskoczyć rywali. Robił dużo szumu, ale nie uniknął błędów. W 26. minucie powinien dobić strzał Jose Kante i dać prowadzenie gościom. Pod koniec meczu wychodził z kontrą 2 na 1, ale nie potrafił wyciągnąć z tej akcji więcej, jak tylko niecelne podanie. Mimo to jest wciąż najlepszym zawodnikiem Górnika na ten moment obok Kopacza i Kasprzika.

Jose Kante [4] – Zaczyna powoli się zatracać. Z meczu na mecz idzie mu coraz gorzej. Dziś przegrał bardzo wiele pojedynków w powietrzu, jak i na ziemi. Nie miał nawet okazji, aby strzelić na bramkę gospodarzy – raz uderzył w 26. minucie, ale na tyle lekko, że z zaskoczeniem można było zobaczyć, jak Prusak ma problem z opanowaniem piłki. Aktywny, ale wciąż nie ma na koncie tego, co jest podstawą gry na „9” - bramek.

Sebastian Steblecki i Szymon Skrzypczak grali zbyt krótko, aby ich ocenić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24