Oceny piłkarzy Wisły za mecz z Koroną. Druga połowa do zapomnienia

Jakub Podsiadło
Korona Kielce - Wisła Kraków 1:1
Korona Kielce - Wisła Kraków 1:1 Echo Dnia
Rzadko dostaje się taki prezent od rywala – w Kielcach Wisła objęła prowadzenie po rzucie karnym już w pierwszej minucie. Wtedy jeszcze Denis Popović zachował zimną krew, ale w drugiej połowie to cała drużyna straciła głowę. „Biała Gwiazda” dała sobie wbić bramkę i cudem (a może dzięki fantastycznym interwencjom Michała Miśkiewicza) tylko, a może aż zremisowała z Koroną. Wtorkowy mecz na Kolporter Arenie miał swoich bohaterów i antybohaterów – wszystkim wystawiliśmy oceny.

Noty wystawiliśmy w skali od 1 do 10

Michał Miśkiewicz (8) – zapewnił sobie miejsce wśród bohaterów wtorkowego spotkania. W pierwszej połowie każdy wypad Korony w pole karne rywala był świętem, za to w drugiej Miśkiewicz przetrwał regularne bombardowanie swojej bramki. Petarda Aankoura, pojedynek z Sierpiną i dwa uderzenia Gabovsa z bliska – wszystkie te strzały padły łupem golkipera. Nie udało się tylko ze sprytnym golem Cabrery. Nie można mieć wszystkiego.

Boban Jović (6) – w ofensywie nie był dla Wisły tylko mięsem armatnim, podobnie w obronie. Przy tym, co działo się po stronie Sadloka, jego flanka wyglądała jak pole minowe, w które piłkarze Korony nawet nie próbowali się zapuszczać. Przydałoby się jeszcze, żeby stabilna forma Jovicia przełożyła się na potrzebne asysty.

Arkadiusz Głowacki (6) – w miarę solidny występ, chociaż najlepiej dla Wisły byłoby, gdyby kapitan mógł pojawić się w kilku miejscach boiska naraz i pomóc słabszym kolegom. Były też braki i niedociągnięcia – najpoważniejsze kosztowało Wisłę stratę gola, chociaż więcej winy za gola Cabrery spada na Richarda Guzmicsa.

Richard Guzmics (3) – jeszcze niedawno Węgier wyglądał na następcę „Głowy” w wiślackiej obronie. Od pewnego czasu jest tylko gorzej – przytomne odbiory i interwencje na granicy faulu coraz częściej przysłaniają brutalne ataki i błędy. Nie inaczej było w Kielcach, kiedy Guzmics w niewytłumaczalny sposób minął się ze zgraniem Aankoura do Cabrery, a Hiszpan strzelił gola. Antybohater wtorkowego meczu.

Maciej Sadlok (3) – gdyby wziąć pod uwagę tylko pierwszą połowę, ocena byłaby wyższa – jeszcze wtedy Sadlok dobrze odbierał piłkę i rozgrywał. W drugiej sam Sierpina mógł wbić Wiśle dwa gole, bo po stronie wiślaka było pusto. Sadlok powiela błędy nieobecnego wczoraj Pietrzaka – to cud, że we wtorek nie skończyło się bramką dla rywali.

Rafał Boguski (3) – został w protokole tylko w rubryce z żółtymi kartkami za brzydki falu w środku pola, oprócz tego zawiódł. Nawet samolubny Małecki z ograniczonym repertuarem zagrań był dla Wisły o wiele bardziej przydatny. A Boguski? Zaliczył kilka przytomnych odbiorów, lecz z przodu nie mógł znaleźć dla siebie miejsca. Na sam koniec w wielkim zamieszaniu pod bramką Korony sam mógł strzelić gola, ale zaplątał się tam z piłką.

Petar Brlek (4) – po Chorwacie widać kilka zalet względem Alana Urygi. W jego boiskowym zachowaniu widać pewność i potencjał, którego brakuje jego nieobecnemu partnerowi ze środka pola. Niestety, na potencjale na razie się kończy – na boisku było gorzej niż przeciętnie, bo Brlek źle podawał i strzelał na wiwat. Trzeba pamiętać, że to dopiero jego drugi występ w Wiśle.

Denis Popović (6) – na początek należą mu się brawa za zimną krew i wykorzystanie rzutu karnego – nie wszyscy w Wiśle to potrafią. Oprócz tego zagrał całkiem przyzwoicie, notując ważne przechwyty i celne podania do kolegów. W Krakowie długo szukali zastępcy Mączyńskiego, a może się okazać, że jednego mają pod nosem. Nie zapominajmy o słabszej drugiej połowie, w której zniknął podobnie, jak reszta zespołu.

Rafał Wolski (6) – tak, jak Wisła, kompletnie przestał grać po 60. minucie i raczej słusznie zszedł z boiska. Wcześniej było tak sobie – Wolskiemu zdarzyło się parę celnych podań, dobrze rozumiał się z Ondraszkiem, jednak do poziomu (i przydatności dla drużyny) takiego Semira Štilicia jeszcze mu sporo brakuje.

Patryk Małecki (4) – trudno oczekiwać od Małeckiego, żeby zmienił swój styl gry w odstępie jednego meczu, albo żeby wymyślił kilka nowych zagrań bądź zwodów. Jakimś cudem obrońcy Korony dawali się nabrać na stare sztuczki skrzydłowego, przez co wyszło mu kilka niebezpiecznych dośrodkowań. Było też po staremu, czyli samolubne strzały z dystansu zamiast dogrywania do kolegów.

Zdenek Ondraszek (6) – kolejny mecz Czecha na plus z małym niedosytem. Miał być partnerem Brożka, tymczasem dobrze zastępuje go w czyszczeniu pola i przechwytywaniu piłek jeszcze przed polem karnym. Nad Brożkiem ma zresztą tę przewagę, że dochodzi do sytuacji, tyle że wykończenie nadal kuleje. W Kielcach urwał się Diawowi i dał się sfaulować na rzut karny, ale i strzelał w słupek.

Weszli z ławki

Paweł Brożek (2) – wyglądał jak chodzące zaprzeczenie tego, czego oczekuje się od zmiennika przy niekorzystnym wyniku. Przemierzał boisko tempem spacerowym, zdarzyła mu się poważna strata na własnej połowie, a pod bramką Treli tylko bił głową w mur.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24