Ofensywa w Widzewie. W akcji działacze i psycholog

Atmosfera w drużynie prowadzonej przez trenera Marcina Płuskę jest daleka od ideału. Nie ma się jednak co dziwić, bowiem zespół nie spisuje się na miarę oczekiwań działaczy, a przede wszystkim kibiców. W sobotę Widzew, występujący w roli gospodarzy, przegrał 0:2 na boisku łódzkiej Szkoły Mistrzostwa Sportowego z Jutrzenką Warta. Okazało się, że trzynastka nie była szczęśliwa dla łodzian, bowiem spadli na piąte miejsce w tabeli.

To wielki zawód dla wszystkich związanych z zasłużonym klubem. z al. Piłsudskiego. Wprawdzie straty do prowadzącego KS Paradyż nie są jeszcze wielkie, ale ostatnie upokorzenia pewnie bardzo bolą. Podle musi się też czuć nowy szkoleniowiec. Trafił do Łodzi jako ten, który zna sposób na wszelkie bolączki piłkarskiej drużyny. Pod jego okiem miało być znacznie lepiej, ale wyszło jak zwykle. Drużyna w kompromitującym stylu pożegnała się z Pucharem Polski, a w dwóch ostatnich ligowych potyczkach z ligowymi przeciętniakami wywalczyła ledwie, i trzeba przyznać, że dość szczęśliwie, punkt. Być może to sprawiło, że Płuska wezwał na odsiecz trenera tzw. przygotowania mentalnego. To taki psycholog, który ma wlać w zawodników poczucie własnej wartości i wmówić im, że są piłkarzami mogącymi dużo, albo... jeszcze więcej.

Wypada liczyć, że także młody szkoleniowiec skorzystał z jego usług, bo pewnie też jego poczucie wartości spadło w ostatnich dniach. Nie ma się co oszukiwać, ale obraz sportowej potęgi Widzewa nie jest w tej chwili budujący. Zdają sobie z tego sprawę działacze, którzy spotkali się z zawodnikami. W szatni został wygłoszony monolog i pewnie sternicy klubu od razu poczuli się lepiej. Tylko ciekawe, czy któryś z nich znalazł odpowiedź na pytanie, dlaczego drużyna, trenująca ledwie trzy raz w tygodniu ośmiesza widzewiaków biegających za piłką od poniedziałku do soboty?