Paweł Golański dla Ekstraklasa.net: W Kielcach były trudne chwile, ale tych wspaniałych było zdecydowanie więcej

Konrad Kryczka
Paweł Golański zagra w lidze rumuńskiej
Paweł Golański zagra w lidze rumuńskiej Sylwester Wojtas
- Dla mnie, 32-letniego zawodnika, jest to korzystna propozycja. Zwłaszcza, że pierwszy rok w tym klubie może być przełomowy, jeżeli chodzi o cały zespół. Dan Petrescu już zapowiedział, że chce walczyć o najwyższe cele w lidze rumuńskiej, więc zobaczymy, jak to wszystko się dalej rozwinie. Sam jestem optymistycznie nastawiony do nadchodzącego sezonu. Zamierzam zrobić wszystko, żeby wypełnić kontrakt, a obie strony były z tego zadowolone - powiedział w rozmowie z Ekstraklasa.net Paweł Golański, od niedawna piłkarz wicemistrza Rumunii, ASA Targu Mures.

Znajomi byli zaskoczeni, że wraca pan do Rumunii?
(śmiech) Trudno powiedzieć. Sam byłem nieco zaskoczony – w końcu podpisałem kontrakt z wicemistrzem Rumunii. Dla mnie ten transfer jest sporym awansem sportowym. Z Targu Mures będziemy mieli szansę pokazania się w pucharach, o ile, oczywiście, awansujemy do fazy grupowej rozgrywek Ligi Europy. Co tu dużo mówić? Z pewnością czeka mnie fajny czas. Pozostaje tylko dobrze przygotować się do nadchodzącego sezonu i osiągnąć w nim jak najwięcej.

A kiedy w ogóle pojawił się ten temat?
Temat pojawił się już około półtora miesiąca temu. Mój menedżer, Daniel Weber prowadził na miejscu niezobowiązujące rozmowy. Cały transfer został jednak dopięty po ogłoszeniu, iż nowym szkoleniowcem drużyny został Dan Petrescu. Zadzwonił do mnie, stwierdzając, że jest zainteresowany tym, abym dołączył do jego zespołu. Przekazałem więc numer telefonu Danielowi, a on ustalał warunki kontraktu z prezesem klubu, Bogdanem Marą. Później wszystko potoczyło się już szybko i sprawnie.

Podpisał pan kontrakt na dwa lata. To optymalny czas?
To się dopiero okaże. Dla mnie, 32-letniego zawodnika, jest to korzystna propozycja. Zwłaszcza, że pierwszy rok w tym klubie może być przełomowy, jeżeli chodzi o cały zespół. Dan Petrescu już zapowiedział, że chce walczyć o najwyższe cele w lidze rumuńskiej, więc zobaczymy, jak to wszystko się dalej rozwinie. Sam jestem optymistycznie nastawiony do nadchodzącego sezonu. Zamierzam zrobić wszystko, żeby wypełnić kontrakt, a obie strony były z tego zadowolone.

Były wiadomości od znajomych z Rumunii, kiedy podpisał pan kontrakt?
Tak, z gratulacjami. Spędziłam tam kilka lat, pojawiły się też nowe przyjaźnie i znajomości. A że w Rumunii wszyscy żyją piłką, to sygnały o tym, że podpisałem tam kontrakt, dotarły do tych znajomych bardzo szybko.

Do Rumunii wrócił również Vytautas Cerniauskas. Pewnie będziecie mieli okazję spotkać się na boisku.
Jak graliśmy w Koronie, to rozmawialiśmy niejednokrotnie, bo on też mówi po rumuńsku. Myślę, że będziemy mieli okazje spotkać się nie tylko na boisku, ale również poza nim.

Nazwa pańskiego nowego klubu zapewne nie powiedziała zbyt wiele kibicom w Polsce.
Jasne. Po pierwsze, wiadomo, że nie jest to drużyna, która regularnie występuje w europejskich pucharach. Po drugie, w Polsce naprawdę mało kto interesuje się ligą rumuńską. Nasi kibice kojarzą na przykład Steauę, Dinamo, czy Rapid, ale tak większość drużyn jest dla nich pewnie anonimowa. Ze mną – siłą rzeczy – jest inaczej. W lidze rumuńskiej grałem przez trzy lata i orientuję się, jakie drużyny w niej występują, więc dla mnie Targu Mures nie jest zespołem anonimowym.

Patrząc na poczynania władz Targu Mures, m.in. zakontraktowanie Dana Petrescu, wydaje się, że w najbliższym sezonie będzie się dla niego liczyło jedynie mistrzostwo.
Taki jest plan, ale wiadomo, że i tak wszystko zweryfikuje boisko. Cele na pewno są ambitne. Zespół już został wzmocniony ośmioma zawodnikami. Pozostaje nam dobrze się przygotować, bo szans na pokazanie się będzie naprawdę dużo. Już w lipcu zaczynamy sezon Superpucharem Rumunii, w którym zagramy przeciwko Steaue. Zaraz dojdą mecze Ligi Europy, więc szeroka kadra może nam tylko pomóc w osiąganiu dobrych rezultatów.

Wspomniałem o Petrescu. Jego osoba miała pewien wpływ na pański transfer?
Z pewnością tak. Wiadomo, że to bardzo dobry fachowiec. Człowiek, który ma bardzo duże doświadczenie piłkarskie oraz trenerskie. Jako zawodnik grał przecież w Chelsea, więc sądzę, że jego nazwisko jest rozpoznawalne w całej Europie. A nawet poza nią. Dla mnie praca z nim będzie wielką przyjemnością i miejmy nadzieję zaowocuje obopólną korzyścią.

Petrescu pomógł panu również kilka lat temu przy transferze do Steauy.
Rzeczywiście, trener Petrescu polecał mnie wtedy do Steauy. Znał się z Gheorghe Hagim, ówczesnym szkoleniowcem tamtej drużyny. W rozmowie z nim zarekomendował mnie do klubu z Bukaresztu.

Koledzy z Polski nic panu nie mówili o Petrescu? On sam potrafił narzekać na polskich piłkarzy, kiedy jeszcze pracował w Wiśle Kraków. A oni na niego.
Szczerze? Też czytałem te opinie, ale ciężko mi się do nich ustosunkować, bo tak naprawdę nigdy nie pracowałem z Danem Petrescu (rozmawialiśmy, zanim Paweł Golański rozpoczął zajęcia z nową drużyną). Dopiero teraz będę miał ku temu pierwszą okazję. Rozmawiałem natomiast z kolegami z nowej drużyny, którzy mają już za sobą pierwsze treningi pod okiem tego szkoleniowca, i oni mówili o zajęciach z Petrescu w samych superlatywach. Twierdzili, że wszystko jest robione z głową, więc wątpię, żeby sytuacja miała wyglądać tak, jak było to kiedyś przedstawiane.

Myśli pan, że na ile zmieniła się sama liga rumuńska? Dużo słyszy się o problemach finansowych tamtejszych klubów…
O tym ciężko mi cokolwiek powiedzieć, bo mnie tam nie ma. Podpisałem kontrakt, jestem optymistą i mam nadzieję, że będę miał płacone normalnie i wszystko będzie ok. Zobaczymy, jak to będzie wyglądało.

Z drugiej strony, tamtejsze kluby potrafią awansować do Ligi Mistrzów, a nam się to nie udaje. Jak jest z tą stroną sportową?
Kiedy grałem w Steaue, to moim zdaniem liga rumuńska była silniejsza od polskiej. Nie wiem, jak jest teraz – pojadę i przekonam się na własne oczy, czy coś się pod tym względem zmieniło. Myślę, że sam fakt – iż tamtejsze drużyny co roku grają w europejskich pucharach – świadczy o tym, że poziom w Rumunii jest wysoki.

Mówiliśmy o problemach finansowych w Rumunii, a one były przecież czymś, co trapiło w ciągu ostatnich miesięcy Koronę. Trudno było opanować tę sytuację wśród zawodników?
Tak, to nie jest łatwy moment, kiedy w klubie pojawiają się problemy finansowe, a przyszłość jest niepewna. Całemu zespołowi należą się więc słowa uznania. On bowiem się nie poddał i starał się o tym nie myśleć, tylko robił na boisku wszystko, żeby osiągnąć dobry wynik i utrzymać Koronę w Ekstraklasie.

Była jakakolwiek szansa, żeby został pan w klubie?
Były krótkie rozmowy, ale warunki – odnośnie wynagrodzenia i długości kontraktu – które przedstawił klub, mnie nie odpowiadały. Była to właściwie jedynie luźna rozmowa i nic więcej. Cóż, życie piłkarza jest przewrotne i różnie w nim bywa. Obecnie jestem zawodnikiem Targu Mures, więc nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. W Kielcach spędziłem wspaniałe lata. Pożegnałem się z kolegami i wszystkimi w klubie, podziękowałem za wszystko, bo dla mnie to też był bardzo miły okres.

Ale chyba nie decydował tylko kontrakt? To, że nie wiadomo, jak ostatecznie będzie wyglądał skład, o jakie cele ma walczyć drużyna itd., chyba też miało wpływ na pańską decyzję?

Można tak powiedzieć. Aspekty finansowe to jedno. Drugą rzeczą jest wizja budowania drużyny. Dyrektor sportowy, Arek Bilski przedstawił mi pomysł na to, jak to ma wyglądać, i powiem szczerze, że nie jestem w 100% przekonany, że to odpowiedni trop. Nie jestem jednak od tego, żeby wchodzić w kompetencje dyrektora sportowego. To on wraz z trenerem, który na dniach ma objąć Koronę, będzie odpowiadał za kształt drużyny. Wiedziałem jednak, że może być problem ze ściągnięciem dobrych zawodników, dla których również ważna jest przecież wizja przyszłości zespołu. Na razie to wielka niewiadoma. Ten aspekt także brałem pod uwagę, wiedząc, że drużynę może czekać teoretycznie walka o utrzymanie.

Myśli pan, że Korona w końcu znajdzie inwestora? Dużo się o tym mówi, ale jak do tej pory nic z tego nie wyszło.

Dla Korony byłoby to optymalne rozwiązanie. Nie jest bowiem tajemnicą, że co roku jest ostra walka o to, żeby miasto przyznało pieniądze klubowi na kolejny sezon. A w pewnym momencie może się przecież zdarzyć tak, że Korona nie zostanie przez nie dofinansowana, co skończy się tym, że klub nie przystąpi do rozgrywek. Trzymam kciuki za to, żeby Korona znalazła nowego inwestora i dzięki temu mogła również walczyć o wyższe cele.

Pana odejście oznacza, że banda świrów rozpadła się ostatecznie, czy może jednak nastąpiło to już dużo wcześniej?
Banda świrów rozpadła się w momencie, w którym z klubu odszedł trener Ojrzyński. To był jego zespół. Później przyszedł trener Pacheta, który miał trochę inną wizję prowadzenia drużyny, i tak naprawdę od tamtego momentu było po bandzie. Co prawda próbowaliśmy to „łatać”, ale to nie było już to samo. Oczywiście, przyjaźnie, które się wtedy zawiązały, zostają na całe życie. Z zawodnikami, z którymi tworzyliśmy tamtą drużynę, mamy wspaniały kontakt. Podobnie z trenerem Ojrzyńskim. Jak znajdzie się wolna chwila, to można spotkać się na kawie i pogadać, bo to były naprawdę fajne czasy.

W Koronie spędził pan wiele lat. Ostatecznie dobrych wspomnień jest chyba więcej?
Oczywiście. W Kielcach spędziłem wiele fantastycznych chwil, poznałem wspaniałych ludzi, dzięki Koronie zagrałem w reprezentacji, więc na pewno zajmuje ona bardzo ważne miejsce w moim sercu. To jako jej zawodnik doświadczyłem dziesięć miesięcy temu najważniejszego momentu w moim życiu, czyli narodzin mojego syna. To było niesamowite, kiedy kibice z młyna skandowali jego imię i nazwisko. To takie chwile, które zostają w człowieku na całe życie i z chęcią się do nich wraca. Wiadomo, że w Kielcach były też ciężkie momenty, ale niewątpliwie więcej było tych wspaniałych.

Więcej o TRANSFERACH

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24