PKO Ekstraklasa: Pogoń Szczecin – ŁKS Łódź 4:2. Portowcy nie zachwycili, ale wygrali [ZDJĘCIA]

Jakub Lisowski
Jakub Lisowski
Pogoń Szczecin - ŁKS Łódź 4:2.
Pogoń Szczecin - ŁKS Łódź 4:2. Andrzej Szkocki/Polska Press
Pogoń Szczecin w tym i poprzednich sezonach potrafiła podawać dłoń potrzebującym zespołom i niespodziewanie oddawała punkty. W piątkowy wieczór błagalną minę miał ŁKS, ale Portowcy – przy aplauzie kilkunastu tysięcy kibiców – ograli łodzian, choć nie bez pewnych problemów.

Szczecińska Pogoń przystąpiła do spotkania poważnie osłabiona, a mimo to, była „skazana” na zwycięstwo. Najskuteczniejszy jej zawodnik wiosną Fredrik Ulvestad nie mógł zagrać z powodu kartek, a Benedikt Zech odniósł kontuzję kolana i jest już po operacji. Norweg wróci do gry za kilka dni, Austriak za kilka tygodni. Te osłabienia były pewne od kilku dni, ale nikt się nie spodziewał, że zabraknie również Valentina Cojocaru w bramce.

Trener Jens Gustafsson musiał kombinować, ale z drugiej strony wielkiego pola manewru nie miał. Do środka pomocy powrócił Joao Gamboa. W meczu ze Śląskiem dobrze się prezentował i powrót do „11” nie była niespodzianką. Znak zapytania był w obsadzie defensywy.

- Nie wiem, kto zastąpi Benedikta, ale nie koniecznie musi to być nominalny środkowy obrońca – mówił w czwartek Gustafsson.

Może chciał coś ukryć, może wprowadzić trochę zamieszania w szeregach ŁKS, ale do wyboru miał: Wojciecha Lisowskiego, Danijela Loncara i Gamboę. Dwaj pierwsi to środkowi obrońcy, którzy zazwyczaj byli rezerwowymi. Lisowski przepracował cały cykl przygotowań, w Radomiu pograł kwadrans, a Loncar zimą przechodził rehabilitację po kłopotach zdrowotnych z jesieni. Nie był sprawdzany w sparingach, jednak Bośniak czekał na taką szansę, by wrócić do gry. Pierwszy rok przygody z Pogonią do udanych nie należał. Trener mógł też przesunąć do obrony Gamboę, który jest defensywnym pomocnikiem. Ostatecznie – wybrał Loncara.

To nie koniec roszad, bo uraz pleców zgłosi rumuński bramkarz, który bardzo dobrze zaprezentował się w dwóch pierwszych meczach wiosny. - Nie wiem, jak to jest groźne – stwierdził przed meczem Gustafsson.

Bez względu na personalne wybory w Pogoni – kibice oczekiwali jednego: zwycięstwa. Z założenia miało to być łatwe i przyjemne spotkanie. Łatwe, bo Pogoń gościła ostatni w tabeli ŁKS, który w dodatku przegrał wszystkie spotkania wyjazdowe w tym sezonie. Łodzianie są kandydatem nr 1 do spadku, ale w tygodniu podjęli decyzję o zmianie trenera. Odsunięty został Piotr Stokowiec, który odpowiedzialnym za wyniki był od połowy października, gdy zastąpił Kazimierza Moskala). ŁKS Stokowca nie wygrał meczu, a po dwóch tegorocznych porażkach działacze klubu nie wytrzymali. Doświadczonego trenera zastąpił asystent Marcin Matysiak, który z klubem jest dłużej związany, ale w piątek debiutował w elicie.

- Faworytem jest Pogoń, ale ŁKS wyjdzie na boisko mając w głowach myśl, że nie ma nic do stracenia – przestrzegał Moskal. To właśnie ŁKS Moskala sprawił w sierpniu niespodziankę i ograł Pogoń. Portowcy do tamtego spotkania już nie chcieli wracać myślami, ale była to przestroga, że i w piątek nie mogą liczyć na przyjemności.

- Nie możemy poczuć się zbyt wygodnie. Swoją robotę musimy wykonać. Myślę, że od tamtego meczu w Łodzi jesteśmy zdecydowanie lepszym zespołem, bardziej świadomym siebie i wspólnej drogi – podkreślał Jens Gustafsson.

Pogoń (mimo braku trzech podstawowych zawodników) od pierwszych minut zaczęła prezentować na boisku zapał i energię. Błyskawicznie pojawiły się też sytuacje bramkowe. Już w pierwszej akcji gola powinien zdobyć Efthymios Koulouris, ale piłka przeleciała mu pod nogami po podaniu Leonardo Koutrisa. A to było metr przed bramką. Po chwili Wahan Biczachczjan uderzał z rzutu wolnego, ale trafił w mur. W 11. minucie goście też mieli dobrą okazję. Po kontrze z 12 m strzelał Pirulo, ale obok bramki.

W 13. minucie Pogoń otworzyła wynik. Pogoń wysoko zaatakowała, przejęła piłkę, a na strzał z 22. m zdecydował się Rafał Kurzawa. Mocno, precyzyjnie, do siatki. Na tego gola pomocnik czekał ponad dwa lata w Pogoni.

Pogoń może i chciała podwyższyć wynik, ale grała przewidywalnie i zbyt mało się angażowała w ofensywę. Chciała kontrolować wynik, ale budowało to rywali, którzy po 25. minucie zaczęli być coraz groźniejsi.

Ich zapędy w 35. minucie mógł ostudzić Adrian Przyborek, ale jego płaski strzał Aleksander Bobok wybronił. Po trzech minutach stratę zaliczy Koulouris, Kay Tejan przejął piłkę, podbiegł do 16. m i celnie uderzył, ale Klebaniuk pewnie piłkę złapał. Chwilę wcześniej bramkarz zatrzymał próbę Huseina Balicia.

W 44. minucie Koulouris zgrał do Przyborka, ale młody zawodnik nie wykorzystał dobrej okazji. Po minucie kontra łodzian i z bliska strzelał Dani Ramirez, ale nieznacznie przestrzelił. W odpowiedzi kontra Pogoni i świetna okazja. Mógł strzelać Kamil Grosicki, ale wyłożył do Wahana Biczachczjana. Ormianin chciał technicznie i mocno przestrzelił z bliska. Sędziowie pokazali pozycję spaloną i to „uratowało” ofensywnych zawodników, ale wykończenie tej akcji powinno być skuteczniejsze.

Zaraz po wznowieniu drugiej połowy ŁKS wyrównał. Pogoń nie potrafiła się ustawić w tyłach, szybko gubiła piłkę i w końcu łodzianie wypracowali sobie okazję. Ramirez z bliska trafił pod poprzeczkę.

Zmiana wyniku wymusiła na Pogoni reakcję. Trener wzmocnił środkową strefę Alexem Gorgonem, ale też musiał ściągnąć Loncara, który miał skurcze. Portowcy po kwadransie skorzystali, że goście za bardzo się cofnęli i znów wyszli na prowadzenie. Na strzał za pola karnego zdecydował się Gorgon, a piłka po rykoszecie wpadła przy słupku do siatki.

Nie minęło dziesięć minut, a Pogoń była już spokojniejsza. Ze skrzydła zaatakował Grosicki, strzelił mocno, ale piłka odbiła się od nogi obrońcy, ominęła Bobka i trafiła pod nogi Gorgona, który z prezentu skorzystał.

W 82. minucie mecz został rozstrzygnięty, bo fartownie w bardzo dobrej sytuacji znalazł się Grosicki i z łatwością okazję wykorzystał. Ale emocji nie zabrakło, bo Klebaniuk wpuścił do siatki łatwy strzał i goście znów mogli wierzyć w cud.

Ten nie nastąpił i wynik już się nie zmienił. ŁKS bliżej spadku, a Pogoń ligowego podium.

Pogoń Szczecin – ŁKS Łódź 4:2 (1:0)
Bramki: Kurzawa (13.), Gorgon 2 (63. i 71.), Grosicki (82.) - Ramirez (47.), Młynarczyk (85.).
Pogoń: Klebaniuk – Wahlqvist, Loncar (55. Borges), Malec, Koutris Ż – Kurzawa, Gamboa – Biczachczjan (77. Wędrychowski), Przyborek (55. Gorgon), Grosicki (85. Korczakowski) – Koulouris (85. Paryzek Ż).
ŁKS: Bobek – Szeliga, Mammadov, Flis, Durmisi – Pirulo (69. Janczukowicz), Thiago Ceijas (69. Hoti), Mokrzycki, Ramirez, Balić (83. Dankowski) – Tejan Ż (83. Młynarczyk).
Sędziował: Tomasz Musiał (Kraków).
Widzów: 17 534.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: PKO Ekstraklasa: Pogoń Szczecin – ŁKS Łódź 4:2. Portowcy nie zachwycili, ale wygrali [ZDJĘCIA] - Głos Szczeciński

Wróć na gol24.pl Gol 24