Pogoń po meczu z Lechem: Nie tylko wynik na najwyższym poziomie [KOMENTARZ]

Patryk Spurgiasz
Szczeciński zespół odnosząc miażdżące zwycięstwo nad odwiecznym rywalem, zamknął usta wielu krytykom, którzy doszukiwali się przypadkowości w ich grze. Jednak ten mecz nie był wielki tylko pod względem gry i wyniku. Dlaczego?

W Szczecinie po zwycięstwie nad Lechią zapanowały na ogół dobre nastroje. Oprócz nieznacznej ilości głosów mówiących o przypadkowości tego zwycięstwa, wielu zauważyło postęp do tego, co drużyna prezentowała na rozpoczęcie rundy wiosennej w latach poprzednich. Choć to dopiero jej początek, stanowiska optymistów są w pełni uzasadnione. Trener Wdowczyk jest szkoleniowcem z najwyższej półki na naszym krajowym podwórku. Ba, może nawet najlepszym. Abstrahując od jego przeszłości, zaczyna być coraz bardziej doceniany. I można jasno powiedzieć, że pierwsze wyniki pokazują, że zespół jest przygotowany do rundy bardzo dobrze nie tylko pod względem fizycznym (a jak wiemy choćby za trenera Artura Skowronka był to spory problem), ale i mentalnym. Wyzwolona została w "Portowcach" chęć walki i wygrywania. Uzupełnienie składu dość krnąbrnymi piłkarzami, takimi jak Małecki, czy niedługo Murawski, pokazuje iż szkoleniowiec potrafi dotrzeć do każdego, wyciskając z nawet średnich piłkarzy maksimum potencjału. I trafić z taktyką. A to było widoczne choćby w meczu z Lechem.

Pogoń zagrała inaczej niż ma to w zwyczaju. Zespół nastawiony był na kontry, w związku z tym dłuższe utrzymanie piłki stanowiło problem. Bardzo często zagrywano długie podania, co nieraz okazywało się skuteczne. Jednak mając skrzydłowych, takich jak Małecki i Murayama, a do tego podłączających się Rudola i Lewandowskiego, "Duma Pomorza" wręcz miażdżyła Lecha atakami w bocznych strefach boiska. Warto zauważyć, że praktycznie większość goli padła tylko i wyłącznie dzięki pracy piłkarzy ustawionych po bokach boiska. Jak i niewykorzystanych sytuacji także. Zespół Lecha wydawał się być przygotowany na zupełnie inną grę szczecinian. Sprawiał wrażenie zagubionych dzieci we mgle. Oczywiście w grze Pogoni nie wszystko było piękne i kolorowe. Irytowały przede wszystkim wspomniane już szybkie straty piłki, co wiąże się z małym jej posiadaniem oraz lekki zamęt w środku pola karnego. Właśnie po takim nieporozumieniu piłkarzy środka pola padła bramka dla Lecha. Błędy w tej formacji widoczne były także w meczu z Lechią, gdzie gol padł także po niezdecydowaniu kto ma ruszyć do piłki, która była na wyciągnięcie nogi. Lecz, nie oszukujmy się, takie błędy zdarzają się nawet najlepszym, a ogólny obraz gry i tak wysoki wynik takie minusy może tylko i wyłącznie przesłonić. Lech miał swoje szanse, wynikające właśnie z rozluźnienia przy takie przewadze bramkowej. A i Pogoń dążyła do tego, by mimo luźniejszej gry zdobywać kolejne bramki.

Oczywiście dyspozycja indywidualnych piłkarzy w tym meczu miała kluczowe znaczenie. Wspomniani już skrzydłowi i boczni obrońcy odegrali chyba najważniejszą rolę w tym spektaklu. W założeniach taktycznych, to oni mieli dobijać piłkarzy "Kolejorza" swoją szybkością i dośrodkowaniami. A na nie czekał tylko Marcin Robak. Aktor, który w tym meczu odegrał pierwszoplanową rolę. Zresztą pięć goli mówi samo za siebie. Instynkt, jakim w tej grze wykazał się napastnik "Portowców" znacznie przybliża go do powołania do reprezentacji Polski. Po prostu był to pokaz geniuszu napastnika kompletnego. Kibice Pogoni mogą się tylko cieszyć, że na tym miejscu nie ma teraz Ljuboji. Akahoshi także pokazał, jak wielki tkwi w nim potencjał. W szczególności akcja na 5:1 - palce lizać. Japończyk może przejść przez dużą część meczu niezauważony, by następnie dwoma genialnymi podaniami pomóc drużynie w zwycięstwie.

Wielu nie zauważyło jak dużą rolę w meczu tym odegrał Janukiewicz. Popisywał się paradami, które uchroniły Pogoń przed stratą bramek i nerwową końcówką. Sztuką jest koncentrować się będąc bramkarzem w tak jednostronnym meczu. Również Rudol pokazał, że stać go na dobrą grę. Jak nad debiut zagrał on bardzo przyzwoicie, zaliczył asystę i był dość pewny w obronie. Musi tylko popracować nad szybkością, a zespół ze Szczecina będzie mieć godnego zastępce na prawej obronie dla Frączczaka. A może i gracza pierwszego składu, kto wie. Bardzo pozytywnie zaprezentował się Hernani, który zalicza ostatnio wyjątkowe dobre występy. W meczu z Lechem podbudowany był do tego narodzinami dziecka. Jakub Bąk, jak to ma w zwyczaju, narobił trochę szumu na skrzydłach, Pavle Popara zmuszony do tego, by po pewnym czasie zagrać na środku obrony także zaprezentował się nie najgorzej, ale dość słabo zagrał Moustapha. Widać, że jest to gracz chimeryczny, który raz potrafi zaliczyć dwie piękne asysty, by potem popełniać błędy taktyczne na poziomie III ligi. Wiele pracy jeszcze przed nim.

Kibice i doping. Właśnie dlatego ten mecz nie był wielki tylko pod względem gry i wyniku. Dawno nie widziałem tak zapełnionych trybun na stadionie im. Floriana Krygiera. Do tego tak żywiołowo reagujących i cieszących się z zespołem. Choćby to, że zostali jeszcze dłuższy czas po meczu w tak licznej grupie by podziękować piłkarzom za ich zaangażowanie i grę, pokazuje jak wielki jest potencjał kibicowski w Szczecinie. Dlatego nienormalnym jest brak nowego stadionu, na którym tego typu hity mogłyby przyciągać znacznie większą liczbę widzów, którzy chcieliby oglądać mecze swojej ukochanej drużyny w godnych warunkach. Bo niestety, jeśli w Szczecinie choćby nie sprzyja pogoda, powoduje to od razu znaczny spadek frekwencji. Oby tyko szczecińscy kibice chcieli bez względu na warunki i niepowodzenia tak samo żywiołowo i licznie przychodzić na mecze Pogoni, a sukces będzie musiał nadejść. W końcu kibice są 12. zawodnikiem drużyny, a ich wpływ na grę zespołu nie jest jakimś wymysłem, a znaczącym czynnikiem, który na nią wpływa. W każdym razie widać znaczący postęp i możliwe, że teraz będzie już tylko lepiej. Bo przesłanki ku temu, by przyjść i kibicować są niepodważalne. Dobra drużyna, grająca atrakcyjną piłkę, bardzo przyzwoite wyniki. Tylko ten stadion...

Wielka praca trenera, gra zespołu, doping kibiców. Niesamowitym wynik z odwiecznym rywalem. Potężne zaangażowanie i ambicja. W Szczecinie wszystko idzie ku dobremu. Grzechem będzie zmarnować tak wielki potencjał, jaki teraz tkwi w tym zespole. Można śmiało uznać, że brak miejsca w pierwszej ósemce będzie ogromną porażką Pogoni. Piłka jest jednak tak nieprzewidywalna (a szczególnie w naszej lidze), że scenariuszów może wydarzyć się wiele. Jednak patrząc na całokształt tego, co dzieję się wokół Pogoni, warto być optymistą Bo kto wie, czy już nie tak odległa przyszłość nie przyniesie kibicom w Szczecinie tak upragnionych przez nich sukcesów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24