Kilka lat temu Leo Beenhakker, ówczesny selekcjoner kadry, powiedział, że w Polsce rodzi się tyle samo talentów co w Hiszpanii i we Francji. Wtedy słowa Holendra niektórzy traktowali z przymrużeniem oka. Jednak obecnie, paradoksalnie dzięki obcinanym systematycznie funduszom w naszej ekstraklasie i zaprzestaniu sprowadzania tabunów zagranicznych graczy, na wierzch (czyt. do pierwszych składów) zaczęli wychodzić nastoletni, uzdolnieni polscy piłkarze. Dziś praktycznie w każdym zespole T-Mobile Ekstraklasy można znaleźć wychowanków.
Dzięki temu, polscy zawodnicy na podbój zagranicznych (najczęściej zachodnich) lig wyjeżdżają w coraz młodszym wieku. Spowodowane jest to ich ceną oraz innym, dużo ważniejszym aspektem. Młody gracz, nieprzekraczający 20-22 lat, o sporym potencjale to idealny materiał na klasowego gracza. Przykład Roberta Lewandowskiego potwierdza tę tezę. Po dostaniu się przez „trójkę z Dortmundu” na futbolowy piedestał skauci klubów zagranicznych zaczęli częściej a zarazem łapczywiej spoglądać na polski rynek. Wystarczy wspomnieć ostatnią kolejkę T-Mobile Ekstraklasy, gdzie wydawałoby się całkiem zwykły ligowy mecz Korony Kielce z Jagiellonią Białystok obserwowali skauci Hannoveru 96, Borussii Mönchengladbach i Sampdorii Genua, a w Bełchatowie na trybunach zasiedli wysłannicy Liverpoolu FC. Na kogo zwrócili uwagę?
Na Arenie Kielc bacznie przyglądano się Piotrowi Malarczykowi (wyceniany na 350 000 euro), natomiast podczas spotkania w Bełchatowie skauci klubu z Anfield Road oglądali grę Seweryna Michalskiego (50 000 euro).
Jednak to tylko jedne z ostatnich doniesień o zainteresowaniu zagranicznych klubów polską młodzieżą. Łakome kąski znajdują się w łódzkim Widzewie, gdzie furorę robią Mariusz Stępiński (800 000 euro) i Bartłomiej Pawłowski (125 000 euro). Pierwszy z nich ma podpisać profesjonalną umowę z jednym z klubów niemieckiej Bundesligi (w grę wchodzą podobno Werder Brema i 1. FC Nürnberg) natomiast wychowankiem ŁKS zainteresowana jest Borussia Mönchengladbach.
W przypadku Stępińskiego, Widzew otrzyma jedynie ekwiwalent za wyszkolenie zawodnika, co zapewne będzie kilkakrotnie mniejszą sumą niż ta potencjalnie otrzymana w przypadku transferu definitywnego. Z kolei inny niemiecki klub - FC Augsburg wyraził zainteresowanie graczem Górnika Zabrze, Pawłem Olkowskim (700 000 euro).
Zapewne liczne oferty i zapytania napłyną także do dwóch czołowych klubów ligi – Legii i Lecha - gdzie zdecydowanie postawiono na młodzież. Dominik Furman (900 000 euro), Daniel Łukasik (1 mln euro) czy Jakub Kosecki (1,75 mln euro) to gracze, których ciężko będzie zatrzymać na Łazienkowskiej. Natomiast w Poznaniu najprawdopodobniej w lato będą walczyć o pozostanie takich graczy jak Marcin Kamiński, Karol Linetty oraz Mateusz Możdżeń (każdy wyceniany na 750 000 euro).
To właśnie m.in. wyżej wymienieni zawodnicy swoją dyspozycją i przebojowością zwrócili uwagę zagranicznych klubów. Tu jednak pojawia się (odwieczny) problem – jeżeli kluby sprzedadzą diamenciki, liga będzie słabsza. Możliwe. Jednak jeśli nadal będą sięgać po polskich, młodych graczy, dawać im szansę gry a zarazem promować, polska liga może stać się (w odpowiednich proporcjach) podobna do holenderskiej, gdzie kluby żyją dzięki sprzedaży wypromowanych zawodników. Wtedy polski piłkarz stale będzie trendy.
Wycena graczy według portalu www.transfermarkt.de
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?