Radosław Murawski dla Ekstraklasa.net: Gdybym przejmował się opiniami innych, to może bym się nawet powiesił [WYWIAD]

Konrad Kryczka
Radosław Murawski jest kapitanem Piasta Gliwice
Radosław Murawski jest kapitanem Piasta Gliwice Jakub Kowalski
- Szanuję zdanie każdej osoby, nawet takiej, która nie siedzi w piłce, ale dla mnie liczą się opinie najbliższych: dziewczyny, rodziny, oraz trenerów, którzy widzą mnie na co dzień. Ich subiektywna ocena jest dla mnie ważna. Nie chodzi jednak o to, że chce być ciągle chwalony, tylko o to, żeby znajdować w mojej grze zarówno plusy, jak i minusy - mówi w wywiadzie z naszym serwisem kapitan Piasta Gliwice, Radosław Murawski.

W meczu z Wisłą doznałeś kontuzji, jak zdrowie? (rozmawialiśmy przed meczem z Podbeskidziem – red.)
Od meczu z Wisłą o wiele lepiej, ale nadal odczuwam dyskomfort w stawie skokowym. Podczas zgrupowania reprezentacji młodzieżowej zaliczyłem tylko dwa treningi z drużyną, a tak ćwiczyłem indywidualnie. Dlatego też nie zagrałem z Izraelem, a w spotkaniu z Rumunią wszedłem jedynie z ławki.

Nie było pomysłu, żebyś nie pojechał na zgrupowanie, tylko leczył się w klubie?
Początkowa decyzja była taka, żebym nie jechał na zgrupowanie, tylko leczył się w Gliwicach. Zadzwonił do mnie jednak trener reprezentacji i prosił, żebym dojechał na zgrupowanie. Tam miało zostać ocenione, w jakim jestem stanie, i podjęta decyzja, co dalej. A skoro dzwoni do mnie trener reprezentacji, to chyba nie wypada, żeby musiał się jeszcze dopraszać o mój przyjazd? Nie miałem więc problemu z pojawieniem się na zgrupowaniu. Być może byłoby lepiej, gdybym został w Gliwicach, ale nie mogę narzekać na to, jak zajęto się mną na kadrze – rehabilitację miałem zapewnioną dwa razy dziennie i myślę, że leczenie poszło w dobrym kierunku.

Z drugiej strony chyba aż przyjemnie jedzie się na kadrę, kiedy sytuacja klubu jest aż tak dobra. Łatwiej skupić się na tym, co dzieje się w reprezentacji, kiedy w lidze jest się liderem, niż wtedy, kiedy trzeba bronić się przed spadkiem.
Wiadomo, w takim przypadku na kadrę jedzie się w zupełnie innym nastroju, w dużo lepszym humorze. Nie jestem jednak typem człowieka, który na każdym kroku chwali się tym, że jest liderem, i pokazuje, że jest aktualnie najlepszy. Myślę – pewnie zabrzmi to nieskromnie (śmiech) – że jestem skromny i podchodzę do tej całej sytuacji z dużym spokojem. Wiadomo, niektórzy próbują mnie podjudzić do określonej reakcji, komentują, zaczepiają, dogadują i tak dalej, ale do takich osób podchodzę z szacunkiem i uśmiechem. Myślę, że denerwują się jeszcze bardziej, kiedy zauważają, że nie zamierzam odpowiadać na ich zaczepki.

To dogadywanie pochodzi od osób ze świata piłki, czy może z zewnątrz?
Myślałem głównie o szyderce, która w piłce jest potrzebna. W końcu tworzy ona w jakimś stopniu atmosferę w drużynie. Wiadomo jednak, że czasami niektórzy dogadują z innych względów. Może mają taką potrzebę? Staram się do tego nie przywiązywać większej wagi i jakoś szczególnie mi to nie przeszkadza.

Co do osób z zewnątrz, jeżeli ktoś nieinteresujący się zbytnio naszą ligą spojrzałby teraz w tabelę, mógłby być mocno zdziwiony…
Szanuję zdanie każdej osoby, nawet takiej, która nie siedzi w piłce, ale dla mnie liczą się opinie najbliższych: dziewczyny, rodziny, oraz trenerów, którzy widzą mnie na co dzień. Ich subiektywna ocena jest dla mnie ważna. Nie chodzi jednak o to, że chce być ciągle chwalony, tylko o to, żeby znajdować w mojej grze zarówno plusy, jak i minusy.

A dla ciebie nie jest zaskoczeniem to, że jesteście liderem i gracie aż tak dobrze?
Być może z boku wydaje się, że to wszystko przyszło nam tak łatwo. Na początku rzeczywiście było to trochę zaskakujące, ale później? Niektórzy zaczęli nawet mówić, że to już nudne, że Piast ciągle wygrywa, jest liderem i ma taką przewagę nad resztą stawki… W każdym razie najważniejsze jest to, że – mimo przeróżnych komentarzy – robimy swoje na treningach oraz meczach. To właśnie m.in. dzięki takiemu podejściu notujemy później takie wyniki.

Pytam, bo latem wasz zespół został przebudowany, ale wy – mimo tego – szybko zaczęliście punktować i trudno doszukiwać się w tym przypadku.
Powiem szczerze, że przed sezonem miałem pewne obawy, że na początku – ze względu na te zmiany – będziemy płacić frycowe. Sytuacji nie poprawiały wyniki sparingów – chyba nigdy w grach przedsezonowych nie zaliczyliśmy tylu porażek. Można powiedzieć, że wszystko było na nie. Udało nam się jednak wygrać pierwszy mecz. Później przegraliśmy co prawda z Ruchem, ale po tej porażce potrafiliśmy się odbić. Pokazaliśmy, że zasługujemy na to, żeby każdy w Polsce nas szanował.

Porównując ligę ze sparingami, trzeba powiedzieć, że w dużym stopniu poprawiliście grę w defensywie. Udało wam się to zrobić naprawdę szybko.
Rzeczywiście, to krótki okres, a dużo się zmieniło. Trudno powiedzieć, w jaki sposób tak szybko poprawiliśmy kondycję, grę w obronie i parę innych rzeczy. Myślę, że głównym czynnikiem wpływającym na nasze obecne wyniki jest to, że jesteśmy drużyną. Jeżeli jesteśmy silni motorycznie, to jesteśmy również mocni psychicznie. A to buduje monolit. Dzięki temu w sytuacji, w której powinniśmy stracić bramkę, jesteśmy w stanie się jednak wybronić i utrzymać korzystny wynik.

Spory udział w obecnych wynikach ma trener Radoslav Latal. Jaka jest główna różnica między nim, a jego poprzednikiem, Angelem Perezem Garcią? Chodzi o to, że Czech twardo stąpa po ziemi, mówiąc np., że na razie nie walczycie o puchary?
Myślę, że trener Latal patrzy realnie na naszą sytuację. Żeby grać o coś więcej, o europejskie puchary, trzeba mieć odpowiednie zaplecze. A my je dopiero powoli budujemy. Nie da się w rok stworzyć zespołu, który awansuje do Ligi Mistrzów, czy będzie o nią walczył co sezon. Krok po kroku musimy budować zaplecze, na którym będziemy się później opierali i dzięki któremu będziemy mogli zajmować coraz wyższe miejsca.

Zdyscyplinowanie wewnątrz drużyny rzeczywiście jest o wiele większe niż za Garcii?
Tak mi się wydaje. Myślę zresztą, że to widać na boisku, porównując mecze za kadencji trenera Latala i te za czasów trenera Garcii. Różnica jest widoczna. Teraz wiemy, co chcemy grać, i jesteśmy w tym efektywniejsi, choć nie chcę oczywiście niczego odbierać naszemu byłemu szkoleniowcowi.

A nie jest też tak, że Garcia chciał wdrożyć radosny futbol, a Latal jest bardziej stonowany, nie okazuje aż tak bardzo emocji?
Być może. Tak naprawdę o tym, co trener Garcia ma w głowie, wiedział tylko on sam. Rozmawialiśmy z nim wiele o mentalności, a ta u niego była typowo hiszpańska. Trener był uśmiechniętym, radosnym i pogodnym człowiekiem. Z kolei trener Latal zachowuje pokerową twarz i kibice mogą go odbierać jako chłodnego człowieka, który się z nimi nie identyfikuje. Ale tak nie jest! Przecież cieszy się, kiedy wygrywamy, ale przy tym wie, że przede wszystkim ma do wykonania robotę z drużyną.

Sporo mówisz o spokoju, a on jest widoczny również w twojej grze. Od początku sezonu otrzymałeś tylko jedną żółtą kartkę. To, że nie jesteś napominany częściej, także jest zasługą trenera?
Nie chodzi o pracę trenera ze mną, po prostu sam przykładam do tego większą wagę niż wcześniej. Trzeba się pilnować, bo przez kartki łatwo przegapić jakieś spotkanie, wypadając przy tym z toku meczowego. Staram się więc faulować tylko wtedy, kiedy to absolutnie konieczne. Poza tym można się wykazać boiskowym cwaniactwem i spróbować coś zrobić, kiedy sędzia nie widzi. Wolę jednak zająć się piłkarskim aspektem meczu niż szukaniem kontaktu.

Lepsze wyniki oznaczają większe zainteresowanie mediów. Dajecie sobie z tym radę?
Wiadomo, że kiedy się zwycięża, to automatycznie pojawia się więcej pytań oraz wywiadów. Z tym sobie jednak radzimy. Oczywiście, balonik jest już bardzo nadmuchany i kiedy przytrafi nam się jakaś porażka, to zaraz będzie pisanie o „potknięciu lidera” itd. Nie przypominam sobie jednak, żeby któryś z nas powiedział, że jesteśmy „nie wiadomo kim”, „najlepsi na świecie”, czy coś takiego. Każdy z nas twardo stąpa po ziemi i wydaje mi się, że to trener Latal zaraził nas takim podejściem. Trzeba być pokornym, bo w przeciwnym razie przeciwnicy mogą nas bardzo szybko sprowadzić na ziemię.

A czytacie to wszystko, co o was piszą, czy może trener stara się was od tego odciągać?
Trener to świadomy człowiek i nie mówi nam, co mamy robić, jeżeli chodzi o czytanie gazet. Sam jakoś nieszczególnie szukam wywiadów, nie śledzę Internetu pod kątem wypowiedzi moich lub kolegów. Zbytnio się na tym nie skupiam. Oczywiście, jeżeli wezmę do ręki gazetę i zauważę tam interesujący artykuł, to go przeczytam. Tak samo, jeżeli ktoś mnie o coś zapyta, staram się odpowiedzieć. Nie mam z tym problemu.

Jest was w mediach sporo, ale w pozytywnym sensie. W przeszłości o tobie pisano natomiast bardzo dużo w kontekście premii, jaką miałeś otrzymać za zdanie matury. Zdenerwowało cię to, bo później dementowałeś tę informację?
Szczerze, to nie mam zielonego pojęcia, co miał na celu ktoś wymyślający takie rzeczy. W ogóle nie było tematu tej premii. Zresztą, gdyby rzeczywiście istniał, to chyba rozmawiałbym o tym z prezesem, a nie dowiadywał się z mediów? A żaden z nas nie wiedział, skąd wzięła się ta informacja. To była nieprzyjemna sytuacja, bo trudno mówić o czymś innym, jeżeli ktoś robi coś za twoimi plecami. Prawda jest taka, że robiłem maturę dla siebie i nikt nie musiał mi za to płacić. Niestety, po tym, jak ukazały się artykuły na temat rzekomej premii, pojawiły się również różne komentarze. Sam zdementowałem tę informację w rozmowie z jednym, drugim, czy trzecim portalem i mogę to robić dalej.

Ty i wielu twoich kolegów zdajecie matury, część idzie na studia itd., ale nadal można się spotkać ze stereotypem piłkarza, który interesuje się tylko i wyłącznie piłką. Często się z czymś takim spotykasz?
Nie, nie spotykam. Zresztą, jak już mówiłem, nie obchodzą mnie komentarze obcych ludzi. Gdybym się przejmował takimi opiniami, to może bym się nawet powiesił. Wychodzę z założenia, że najważniejsza jest rodzina. Ona zajmuje pierwsze miejsce, dopiero później jest piłka nożna. Gdybyśmy jednak spojrzeli tylko na Ekstraklasę, to można tam znaleźć bardzo wielu mądrych zawodników. Inteligentnych ludzi, którzy ukończyli studia, czy inne kursy i oprócz piłki mają także inne zajęcia. Dlatego wcale nie uważam, że piłkarz może być głupi. Niektórzy dochodzą do takiego wnioski, bo akurat jakiś zawodnik się przejęzyczy, czy pomyli, udzielając wypowiedzi. A takiego człowieka też trzeba zrozumieć, bo może po prostu nie poradził sobie ze stresem lub zdenerwowaniem?

Wspominasz, że są zawodnicy, którzy skończyli studia, a jak jest z tym u ciebie?
Teraz chcę się w 100% skupić na piłce nożnej, więc naukę na razie zastopowałem. W przyszłości nie wykluczam jednak niczego, bo maturę zdaje się przecież po to, żeby w robić coś w danym kierunku.

Wracając do kwestii związanych z Piastem - skoro tak was chwalimy, to nie ma obawy, że zaraz w mediach pojawią się informacje o zainteresowaniu ze strony innych klubów?
To będą tylko spekulacje transferowe, więc chyba nie ma się czym martwić. Każdy zawodnik do takich informacji podchodzi na chłodno. Zresztą, prawda jest taka, że jeżeli jakiś klub jest zainteresowany danym piłkarzem, to najpierw kontaktuje się z jego agentem, a nie wysyła informację do mediów. To właśnie menedżer jest osobą, na której piłkarz powinien móc polegać i która zajmuje się tego typu sprawami. Natomiast zawodnik ma się w pełni skoncentrować na piłce.

A co z tobą? Gdzieś w głowie nie ma myśli, że fajnie byłoby spróbować swoich sił za granicą?
Chcę zajść jak najdalej, ale zobaczymy, co przyniesie przyszłość. Wiadomo, że taki wyjazd byłby ciekawą przygodą oraz nowym doświadczeniem. Byłaby to możliwość nie tylko rozwoju piłkarskiego, ale też poznania nowego kraju, czy kultury. Na razie skupiam się jednak na tym, co jest teraz, czyli grze w Piaście.

A miałeś kiedyś możliwość wyjazdu? Wielu twoich kolegów wyjeżdżało do drużyn juniorskich zagranicznych klubów.
Była oferta, żeby jechać do Hiszpanii, do Getafe. Chodziło o drugi zespół tego klubu, choć być może co jakiś czas trenowałbym również z pierwszą drużyną. Były też jakieś zapytania z innych krajów, ale bez jakichkolwiek konkretów. Nie zdecydowałem się jednak na wyjazd, ponieważ chciałem skończyć szkołę. To było dla mnie naprawdę ważne i nie żałuję, że zostałem w Gliwicach.

Niemal na początku rozmowy odniosłem się do zgrupowania młodzieżówki, więc o kwestie reprezentacji zapytam na koniec. Tym razem seniorskiej. W najbliższych miesiącach drużyna Adama Nawałki będzie grała spotkania towarzyskie – byłbyś zaskoczony, jeżeli otrzymałbyś powołanie?
Nie powiem, że nie jestem gotowy na taki scenariusz, aczkolwiek na pewno byłoby to pozytywne zaskoczenie i spory powód do radości. Nie mam jednak wielkiego ciśnienia na powołanie. Po prostu spokojnie robię swoje i czekam na swoją szansę. Jeżeli ją dostanę, to będzie fajnie, a jeżeli nie, to będę pracował jeszcze ciężej, żeby ją otrzymać.

Więcej o PIAŚCIE GLIWICE

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24