Radosny Gucio czeka na nowy dach nad głową [zdjęcia]

Monika Smól
Monika Smól
Przy Urzędzie Gminy przybywa psów. Zazwyczaj znajdują je przypadkowe osoby i alarmują urzędników. Do jednego kojca trafił Gucio, przez niektórych zwany Cucurydza - nie bez powodu - porzucony został w polu kukurydzy. - Znaleźli go mieszkańcy Pniewitego, którzy przejeżdżali przez Krajęcin - mówi Monika Maćkowska z UG Lisewo. - Odpowiedzialni ludzie, zanim przywieźli go, byli u lekarza. I nadal pomagają. Jest leczony, ma świerzbowiec. 2-3 tygodnie będzie brał antybiotyk i będzie dobrze. Szukamy mu domu, chociaż tymczasowego, bo 3-4-miesięczny szczeniak boi się starszych czworonogów.A to Facebookowy opis pieska napisany przez  pana Bartka z Urzędu Gminy w Lisewie. Po takiej reklamie wierzymy, że mały pupil szybko znajdzie dom. Panie i Panowie...jak wiadomo czworonogi, które do nas trafiają przemawiają ludzkim głosem. Kilka informacji ma również do przekazania ten oto jegomość, Gucio..."Siema piątka szufla strzała elo, mordeczki! Dano mi na imię Gucio, ale znajomi wołają na mnie Gutek aka Cucurydza. Nie bez powodu ta "kukurydza".Człowiek, na którego spojrzałem otworzywszy pierwszy raz oczy, który to dbał o to, by moja micha była pełna suchej, jak i mokrej karmy wstał pewnego dnia z delikatnym napięciem ...rzekłbym. Wydaje mi się z perspektywy czasu pomyślał, że będę dobrym kombajnem do koszenie kukurydzy (czy tam zbierania, młócenia...nie wiem...rolniczego w Grubnie nie kończyłem) lub przejdę szkolenie z prażenia kukurydzy i będę stał przy drodze z maszyną do robienia popcornu. Zostawił mnie w tym polu, ciemno, mrocznie (dobrze, że chociaż mokro nie było bo susza....swoją drogą dopłaty się należą. Spędziłem tam kilka nocy...czułem, że mój czas dobiega końca, a psi raj woła i otwiera bramy.Na szczęście znalazł mnie inny człowiek, który wie, że psa się nie wyrzuca bo pies to nie żaden telewizor czy inna stara pralka. Zabrali mnie do UG, wyczyścili, wykąpali, nakarmili, zbadali i dali jakieś specyfiki po których zdecydowanie lepiej się poczułem po koczowaniu jak Bear Grylls w dziczy i samotności.Cóż mogę rzecz....szukam domu. Normalnego, polskiego...nie musi być 500+, wakacje w Tunezji czy tam innej Grecji. Ważne, żeby był odpowiedzialny, kochający i czuły . No i jedzenie dawał. Tylko nie kukurydze bo już patrzeć na nią nie mogę...Lubię się bawić, skakać, kopać w piachu. Ale tylko w piachu. Wszystkie żonkile, bratki, ogórki i kabaczki będą na swoim miejscu. Zapewniam Młody jestem...więc energii mam nadmiar. Przytuuulić się też uwielbiam.Trochę przeszedłem ...wiem, że w dzisiejszym czasach trudno o normalność, ale mam wielką nadzieję, że ktoś z Was mi ten spokój i harmonię, niczym w utworze jazzowym, zapewni.Na koniec...gdyby ktoś z Was chciał poklikać ...jestem w UG Lisewo. Możecie też dzwonić do Myluna : 724 506 532.Aha...dziś przywieźli dwójkę większych psów. Szczekają na mnie i szczekają...mam stresa :(To tyle z mojej strony. Chciało by się powiedzieć veni vidi vici...no ale zobaczymy. Wolny TybetPozdro!Dzięki Bartas na "szerowanie" info
Przy Urzędzie Gminy przybywa psów. Zazwyczaj znajdują je przypadkowe osoby i alarmują urzędników. Do jednego kojca trafił Gucio, przez niektórych zwany Cucurydza - nie bez powodu - porzucony został w polu kukurydzy. - Znaleźli go mieszkańcy Pniewitego, którzy przejeżdżali przez Krajęcin - mówi Monika Maćkowska z UG Lisewo. - Odpowiedzialni ludzie, zanim przywieźli go, byli u lekarza. I nadal pomagają. Jest leczony, ma świerzbowiec. 2-3 tygodnie będzie brał antybiotyk i będzie dobrze. Szukamy mu domu, chociaż tymczasowego, bo 3-4-miesięczny szczeniak boi się starszych czworonogów.A to Facebookowy opis pieska napisany przez pana Bartka z Urzędu Gminy w Lisewie. Po takiej reklamie wierzymy, że mały pupil szybko znajdzie dom. Panie i Panowie...jak wiadomo czworonogi, które do nas trafiają przemawiają ludzkim głosem. Kilka informacji ma również do przekazania ten oto jegomość, Gucio..."Siema piątka szufla strzała elo, mordeczki! Dano mi na imię Gucio, ale znajomi wołają na mnie Gutek aka Cucurydza. Nie bez powodu ta "kukurydza".Człowiek, na którego spojrzałem otworzywszy pierwszy raz oczy, który to dbał o to, by moja micha była pełna suchej, jak i mokrej karmy wstał pewnego dnia z delikatnym napięciem ...rzekłbym. Wydaje mi się z perspektywy czasu pomyślał, że będę dobrym kombajnem do koszenie kukurydzy (czy tam zbierania, młócenia...nie wiem...rolniczego w Grubnie nie kończyłem) lub przejdę szkolenie z prażenia kukurydzy i będę stał przy drodze z maszyną do robienia popcornu. Zostawił mnie w tym polu, ciemno, mrocznie (dobrze, że chociaż mokro nie było bo susza....swoją drogą dopłaty się należą. Spędziłem tam kilka nocy...czułem, że mój czas dobiega końca, a psi raj woła i otwiera bramy.Na szczęście znalazł mnie inny człowiek, który wie, że psa się nie wyrzuca bo pies to nie żaden telewizor czy inna stara pralka. Zabrali mnie do UG, wyczyścili, wykąpali, nakarmili, zbadali i dali jakieś specyfiki po których zdecydowanie lepiej się poczułem po koczowaniu jak Bear Grylls w dziczy i samotności.Cóż mogę rzecz....szukam domu. Normalnego, polskiego...nie musi być 500+, wakacje w Tunezji czy tam innej Grecji. Ważne, żeby był odpowiedzialny, kochający i czuły . No i jedzenie dawał. Tylko nie kukurydze bo już patrzeć na nią nie mogę...Lubię się bawić, skakać, kopać w piachu. Ale tylko w piachu. Wszystkie żonkile, bratki, ogórki i kabaczki będą na swoim miejscu. Zapewniam Młody jestem...więc energii mam nadmiar. Przytuuulić się też uwielbiam.Trochę przeszedłem ...wiem, że w dzisiejszym czasach trudno o normalność, ale mam wielką nadzieję, że ktoś z Was mi ten spokój i harmonię, niczym w utworze jazzowym, zapewni.Na koniec...gdyby ktoś z Was chciał poklikać ...jestem w UG Lisewo. Możecie też dzwonić do Myluna : 724 506 532.Aha...dziś przywieźli dwójkę większych psów. Szczekają na mnie i szczekają...mam stresa :(To tyle z mojej strony. Chciało by się powiedzieć veni vidi vici...no ale zobaczymy. Wolny TybetPozdro!Dzięki Bartas na "szerowanie" info UG Lisewo
Przy Urzędzie Gminy przybywa psów. Zazwyczaj znajdują je przypadkowe osoby i alarmują urzędników. Do jednego kojca trafił Gucio, przez niektórych zwany Cucurydza - nie bez powodu - porzucony został w polu kukurydzy. - Znaleźli go mieszkańcy Pniewitego, którzy przejeżdżali przez Krajęcin - mówi Monika Maćkowska z UG Lisewo. - Odpowiedzialni ludzie, zanim przywieźli go, byli u lekarza. I nadal pomagają. Jest leczony, ma świerzbowiec. 2-3 tygodnie będzie brał antybiotyk i będzie dobrze. Szukamy mu domu, chociaż tymczasowego, bo 3-4-miesięczny szczeniak boi się starszych czworonogów. A to Facebookowy opis pieska napisany przez pana Bartka z Urzędu Gminy w Lisewie. Po takiej reklamie wierzymy, że mały pupil szybko znajdzie dom. Panie i Panowie...jak wiadomo czworonogi, które do nas trafiają przemawiają ludzkim głosem. Kilka informacji ma również do przekazania ten oto jegomość, Gucio... "Siema piątka szufla strzała elo, mordeczki! Dano mi na imię Gucio, ale znajomi wołają na mnie Gutek aka Cucurydza. Nie bez powodu ta "kukurydza". Człowiek, na którego spojrzałem otworzywszy pierwszy raz oczy, który to dbał o to, by moja micha była pełna suchej, jak i mokrej karmy wstał pewnego dnia z delikatnym napięciem ...rzekłbym. Wydaje mi się z perspektywy czasu pomyślał, że będę dobrym kombajnem do koszenie kukurydzy (czy tam zbierania, młócenia...nie wiem...rolniczego w Grubnie nie kończyłem) lub przejdę szkolenie z prażenia kukurydzy i będę stał przy drodze z maszyną do robienia popcornu. Zostawił mnie w tym polu, ciemno, mrocznie (dobrze, że chociaż mokro nie było bo susza....swoją drogą dopłaty się należą. Spędziłem tam kilka nocy...czułem, że mój czas dobiega końca, a psi raj woła i otwiera bramy. Na szczęście znalazł mnie inny człowiek, który wie, że psa się nie wyrzuca bo pies to nie żaden telewizor czy inna stara pralka. Zabrali mnie do UG, wyczyścili, wykąpali, nakarmili, zbadali i dali jakieś specyfiki po których zdecydowanie lepiej się poczułem po koczowaniu jak Bear Grylls w dziczy i samotności. Cóż mogę rzecz....szukam domu. Normalnego, polskiego...nie musi być 500+, wakacje w Tunezji czy tam innej Grecji. Ważne, żeby był odpowiedzialny, kochający i czuły . No i jedzenie dawał. Tylko nie kukurydze bo już patrzeć na nią nie mogę... Lubię się bawić, skakać, kopać w piachu. Ale tylko w piachu. Wszystkie żonkile, bratki, ogórki i kabaczki będą na swoim miejscu. Zapewniam Młody jestem...więc energii mam nadmiar. Przytuuulić się też uwielbiam. Trochę przeszedłem ...wiem, że w dzisiejszym czasach trudno o normalność, ale mam wielką nadzieję, że ktoś z Was mi ten spokój i harmonię, niczym w utworze jazzowym, zapewni. Na koniec...gdyby ktoś z Was chciał poklikać ...jestem w UG Lisewo. Możecie też dzwonić do Myluna : 724 506 532. Aha...dziś przywieźli dwójkę większych psów. Szczekają na mnie i szczekają...mam stresa :( To tyle z mojej strony. Chciało by się powiedzieć veni vidi vici...no ale zobaczymy. Wolny Tybet Pozdro! Dzięki Bartas na "szerowanie" info
od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Radosny Gucio czeka na nowy dach nad głową [zdjęcia] - Gazeta Pomorska

Wróć na gol24.pl Gol 24