Rewolucja po białostocku. Oto piłkarze, którzy przed sezonem zasilili Jagiellonię

Jakub Seweryn
Przemysław Frankowski podpisał kontrakt z Jagiellonią
Przemysław Frankowski podpisał kontrakt z Jagiellonią twitter.com/Jagiellonia1920
Okno transferowe w Polsce jeszcze się nie skończyło, ale początek ligowego sezonu zawsze sprawia, że w klubach Ekstraklasy ruchy transferowe schodzą na dalszy plan, a zdecydowana większość zespołów ma już niemalże skompletowane kadry. Nie inaczej jest w Jagiellonii Białystok, która latem przeszła dość poważne zmiany kadrowe.

Jeszcze przed końcem poprzedniego sezonu, gdy Jagiellonia nie potrafiła awansować ani do pierwszej ósemki T-Mobile Ekstraklasy, ani do finału Pucharu Polski, mimo że była niezwykle blisko zrealizowania tych celów, stało się jasne, że w klubie latem szykuje się spora rewolucja kadrowa. Powodem takich działań była konieczność wprowadzenia oszczędności w klubowym budżecie, którego przychody w ostatnim czasie wyraźnie zmalały w związku z nie najlepszymi wynikami drużyny, a także brakiem wysokogotówkowych transferów kluczowych piłkarzy za granicę, co w ostatnich latach pozwalało notować dochody na wysokim jak na Jagiellonię poziomie.

W związku z tym zdecydowano się zrezygnować z najlepiej zarabiających piłkarzy, którzy niekoniecznie mieli proporcjonalny do swoich pensji pozytywny wpływ na grę całego zespołu. W ten sposób nie przedłużono umów z Dawidem Plizgą i Ugochukwu Ukahem, pożegnano się z Georgem Popchadze oraz wszystkimi nieudanymi zimowymi nabytkami z zagranicy, pieszczotliwie nazywanymi przez wielu ‘transferowym szrotem’, nie wykupiono wypożyczonych do tej pory Bekima Balaja oraz Seweryna Michalskiego, a także sprzedano za kilkaset tysięcy złotych do gdańskiej Lechii utalentowanego Adama Dźwigałę, za którego dodatkowo Jagiellonii udało się pozyskać dwóch piłkarzy uznanych za niepotrzebnych w pomorskim klubie.

Na początek wielki powrót

W związku z tak dużymi ubytkami, kibice Żółto-Czerwonych z niecierpliwieniem czekali na nazwiska tych, którzy dołączą do drużyny Michała Probierza. Pierwszym z tych zawodników okazał się dobrze znany w Białymstoku wychowanek Jagi, Marek Wasiluk. Choć wydaje się to nieprawdopodobne, to ten rosły obrońca pozyskany z łódzkiego Widzewa nie miał jeszcze okazji pracować z trenerem Probierzem, jako że obaj panowie minęli się latem 2008 roku, gdy Probierz przychodził do Jagiellonii jako nowy trener tego klubu, a Wasiluk odchodził w tym czasie do Cracovii. Przez ostatnie sześć lat wychowanek "Jagi" występował także w Śląsku Wrocław, z którym zdobył mistrzostwo Polski w 2012 roku, a także łódzkim Widzewie, z którym jednak ostatnio znalazł się na zupełnie drugim biegunie, spadając z tym zasłużonym dla polskiej piłki klubie z Ekstraklasy. Do dnia dzisiejszego 27-letni zawodnik wystąpił w 104 meczach najwyższej klasy rozgrywkowej, w których strzelił sześć goli.

Innym byłym Widzewiakiem jest Povilas Leimonas. 26-letni defensywny pomocnik z Litwy przed transferem do łódzkiego klubu w 2013 roku spędził całą swoją karierę w Suduvie Mariampol. Przez ten czas zdarzyło mu się nawet dwukrotnie wystąpić w reprezentacji swojego kraju, w towarzyskich meczach z Armenią i Norwegią latem 2011 roku. W poprzednim sezonie w Widzewie, gdzie rozegrał 17 spotkań w Ekstraklasie, w których strzelił trzy gole, nie był wyróżniającym się zawodnikiem, ale mimo to trener Michał Probierz dostrzegł w nim cechy, które miały mu pozwolić z powodzeniem rywalizować o miejsce w podstawowej jedenastce Jagiellonii. W dwóch pierwszych pojedynkach tego sezonu mierzący 185 centymetrów wzrostu Leimonas wychodził w pierwszym składzie Żółto-Czerwonych i z powodzeniem radził sobie zarówno przeciwko Lechii Gdańsk, jak i Zawiszy Bydgoszcz. Prawdziwe ‘schody’ zaczną się dla niego jednak wtedy, kiedy do pełni zdrowia wróci Michał Pazdan, ale Litwin mimo wszystko nie stoi na straconej pozycji i może być ważnym piłkarzem drugiej linii Jagiellonii.

Dobrzy znajomi trenera Probierza

Przeszłość w Widzewie ma za sobą także kreowany na lidera jagiellońskiej defensywy Sebastian Madera. Co więcej, 29-letni obecnie piłkarz w łódzkiej ekipie miał okazje występować razem z… Michałem Probierzem! Miało to miejsce w sezonie 2004/05, gdy uważany za spory talent Madera dopiero wchodził do krajowej piłki na wysokim poziomie, podczas gdy dla Probierza był to ostatni epizod w roli zawodnika. Niestety obaj panowie przez poważne kontuzje nie mieli wielu okazji do wspólnych występów. Wszystko za sprawą feralnego treningu w sierpniu 2004 roku, w którym doznał on poważnego złamania nogi. Całą historię opisała kilka lat temu Gazeta Wyborcza Łódź:

„Po meczu w Bełchatowie piłkarz jedzie po rzeczy do rodzinnego Wąsosza. Wraca do Łodzi we wtorek, do mieszkania dociera o godz. 7 rano. Dwie godziny później jest na treningu. Na ostatnie pół godziny zajęć trener Stefan Majewski zarządza gierkę. Krótko po pierwszym gwizdku dochodzi do tragedii...
Prowadzącego piłkę Maderę atakuje Daniel Fabich. Wykonuje wślizg i trafia w piszczel. Dziennikarze i kibice stojący po drugiej stronie boiska słyszą trzask, a po chwili przeraźliwy krzyk. - Bardziej niż z bólu wrzeszczałem z powodu tego, co zobaczyłem - wspomina Madera. - Otwarte złamanie. Tylko skóra trzymała wiszącą kość. Michał Probierz złapał mnie za rękę, a drugą zakrył mi oczy, żebym już nie patrzył na nogę.
Wracając do tamtych chwil, Madera mruży oczy i kiwa z niedowierzaniem głową. - Widziałeś nogę Marcina Wasilewskiego zaraz po tym, jak go ten Belg zaatakował? Ze mną było jeszcze gorzej - wspomina.”

Mimo tego, że obrońca Jagiellonii miał jeszcze wiele zdrowotnych perypetii (m.in. raz jeszcze złamał nogę w tym samym miejscu dwa lata później), z czasem zdołał wrócić do poważnej piłki i wreszcie zadebiutować w Ekstraklasie. Miało to miejsce wprawdzie dopiero w listopadzie 2010 roku, ale niemalże z miejsca Madera stał się solidnym ligowcem, choć wciąż nie mógł uciec od kłopotów ze zdrowiem. Przez ten cały czas jednak miał on dobre relacje z trenerem Probierzem, czego efektem była dobra postawa środkowego obrońcy w minionym sezonie w prowadzonej przez Pana Michała Lechii Gdańsk, gdzie Maderze udało się rozegrać niemalże tyle spotkań w Ekstraklasie (27), co w poprzednich latach kariery łącznie (34). Znajomość obu panów przyprowadziła także 29-letniego stopera do Białegostoku, gdzie ma on stanowić o sile defensywy Jagiellonii.

Razem z Maderą, z Lechii Gdańsk do Białegostoku trafił także Patryk Tuszyński, który ma w klubie zastąpić Bekima Balaja i razem z Mateuszem Piątkowskim dbać o strzelanie bramek przez Żółto-Czerwonych. W przypadku transferu 24-latka, który do Jagi trafił w ramach rozliczenia transferu Adama Dźwigały na Pomorze, również zadecydowały jego dobre relacje z Michałem Probierzem. To właśnie pod wodzą obecnego szkoleniowca Jagi, Tuszyński miniony sezon w Lechii może uznać za swój najlepszy w karierze. Pochodzący z Dolnego Śląska zawodnik wreszcie otrzymał w nim prawdziwą szansę gry w Ekstraklasie, notując 31 spotkań, w których udało mu się strzelić sześć goli. Napastnik Jagiellonii, który do nowej drużyny wprowadził się doskonale, zdobywając dwie bramki w debiutanckim meczu ligowym z Lechią Gdańsk, wcześniej występował także w Gawinie Królewska Woda, MKS Kluczbork czy Sandecji Nowy Sącz.

Tercet piłkarzy pozyskanych z Lechii Gdańsk uzupełnia 19-letni Przemysław Frankowski. Ten utalentowany zawodnik, wychowanek Lechii, ma na swoim koncie 42 występy w Ekstraklasie, z czego zdecydowaną większość zanotował wtedy, gdy trenerem biało-zielonych był oczywiście Michał Probierz. Choć klub z Gdańska wcale nie chciał specjalnie go wypuścić, to jednak musiał się pogodzić z odejściem Frankowskiego, jako że jego karta zawodnicza należała do byłego właściciela Lechii, Andrzeja Kuchara. Co ciekawe, piłkarz, który będzie grał w Jadze z numerem 21, podobnie jak swego czasu czynił to legendarny w Białymstoku Tomasz Frankowski, zadebiutował w Ekstraklasie właśnie w meczu z Jagiellonią w sezonie 2012/13.

Ekstraklasowi debiutanci

W Jagiellonii swoje pierwsze kroki w Ekstraklasie będzie miał okazję postawić sprowadzony na lewą obronę z Floty Świnoujście Radosław Jasiński. 24-letni zawodnik w trzech ostatnich sezonach był wyróżniającym się graczem pierwszoligowych Wyspiarzy, prezentując równą solidną formę zarówno w destrukcji, jak i ofensywie. Wychowanek Orła Międzyrzecz, który w przeszłości także szkolił się w grupach młodzieżowych Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski oraz Lecha Poznań, w I lidze robił furorę przede wszystkim swoimi niezwykle daleko wyrzucanymi autami, potrafiąc w ten sposób stworzyć zagrożenie w polu karnym rywala nawet z okolic 30-40 metra od jego bramki. Następca Tomasza Hajty, ‘polski Rory Delap’ w Jagiellonii? Czemu nie.

Najnowszym nabytkiem naszego klubu jest z kolei Ukrainiec Taras Romanczuk. 22-latek urodzony w Kowelu nie miał jeszcze okazji grać na poziomie Ekstraklasy. Po spędzeniu ponad ośmiu lat w macierzystym MFK Kowel, ten rosły (186 centymetry wzrostu) defensywny pomocnik trafił do Legionowa, gdzie z miejscową Legionovią najpierw awansował do II ligi, a następnie, będąc jej żelaznym zawodnikiem podstawowego składu, pomógł utrzymać się na tym szczeblu rozgrywkowym. W minionym sezonie, w 32 meczach drugoligowych potrafił dwukrotnie wpisać się na listę strzelców, a latem, po około trzytygodniowych testach, przekonał do swoich umiejętności trenera Michała Probierza, dzięki czemu mógł podpisać kontrakt z Jagiellonią.

Pomyślano także o przyszłości

Na koniec nie można zapominać o młodzieży, sprowadzonej do Białegostoku latem z myślą o przyszłości. Wracający z wypożyczenia do Motoru Lublin wychowanek Jagiellonii, Damian Kądzior, ma teraz wreszcie włączyć się do walki o wyjściowy skład żółto-czerwonych. 22-letni Kądzior przez półtora roku gry w II lidze wystąpił w 46 meczach, w których strzelił osiem goli, będąc jednym z wyróżniających się zawodników lubelskiego klubu. Teraz zawodnik, który w 2012 roku za kadencji Tomasza Hajty zadebiutował w Ekstraklasie, ma być naturalnym zmiennikiem dla Daniego Quintany, co na pewno łatwe nie będzie. – Chcę wykorzystać swoją szansę – deklaruje odważnie białostoczanin. Trzymamy kciuki. Zmiennikiem defensywnych pomocników Jagi ma być z kolei Łukasz Tymiński, dla którego kolejny powrót z wypożyczenia do innego klubu może być już ostatnią szansą na udowodnienie swojej przydatności dla Żółto-Czerwonych.

Melodią przyszłości są za to występy młodzieżowych reprezentantów Polski: sprowadzonych z UKS SMS Łódź Damiana Dudały i Karola Świderskiego, a także Dominika Prusaczyka z UMKS Piaseczno. Dwaj pierwsi mają po 17 lat, natomiast Prusaczyk jest jeszcze o rok młodszy, ale nie ulega wątpliwości, że całą trójka posiada talent, dzięki któremu za kilka lat może z powodzeniem występować w Ekstraklasie. Obecnie najbliżej najwyższej klasy rozgrywkowej wydaje się być Świderski, który w kilku przedsezonowych sparingach zaprezentował się z dobrej strony, wpisując się również na listę strzelców.

Czy letnie roszady personalne w Jagiellonii wyjdą mu na dobre nie tylko pod względem finansowym, ale i sportowym? To zostanie zweryfikowane przez życie. Ekstraklasa bowiem nie raz już udowadniała, że nie liczą się w niej indywidualności i pieniądze wydawane na pensje dla poszczególnych zawodników, ale przede wszystkim dobrze funkcjonujący zespół. Czy Jagiellonia takowym właśnie będzie? Wszystko w nogach piłkarzy i głowie trenera Michała Probierza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24