Rozejdą się drogi Lechii i premiera Tuska? Wszystko przez wybory prezesa PZPN

Paweł Stankiewicz/Dziennik Bałtycki
Rozejdą się drogi Lechii i premiera Tuska?
Rozejdą się drogi Lechii i premiera Tuska? Polskapresse
Lechia Gdańsk przestanie iść wspólną drogą z Donaldem Tuskiem? Premier polskiego rządu, który od lat jest kibicem biało-zielonych i częstym gościem na meczach zespołu, domaga się gruntownych zmian w Polskim Związku Piłki Nożnej. Tymczasem pojawiły się informacje, że Lechia chce w wyborach poprzeć obecnego prezesa, Grzegorza Latę.

Tusk jest przeciwny Lacie, a jego nieoficjalnym kandydatem na prezesa jest Roman Kosecki, były reprezentant Polski w piłce nożnej, a obecnie poseł z ramienia PO. - Polska się zmienia. Czas najwyższy, aby zmienił się wreszcie i Polski Związek Piłki Nożnej - stanowczo mówił Tusk po zakończeniu Euro 2012 w Polsce i na Ukrainie.

Radosław Michalski, nowy prezes Pomorskiego Związku Piłki Nożnej, który do wyborów przystąpił za namową Koseckiego, nie chce zdradzić kogo poprze. - Na razie czekam na oficjalnych kandydatów. A jeśli chodzi o Lechię, to słyszałem plotki, że poprze Latę, ale z tego co wiem, to nie jest do końca prawda. Zresztą ja nie chcę wpływać na wybór Lechii. To jest decyzja działaczy tego klubu, a nie związku i mogą poprzeć kogo chcą - powiedział Michalski, który wygrywając na Pomorzu pokazał, że można skruszyć związkowy beton.

W Lechii stanowczo zaprzeczają, że podjęta już została decyzja, iż 26 października w wyborach na prezesa PZPN gdański klub poprze Latę. - Lechia jeszcze o niczym nie zadecydowała - zapewnia "Dziennik Bałtycki" Bartosz Sarnowski, wiceprezes klubu do spraw sportowych. - Nie mogę dziś odpowiedzieć, czy poprzemy Latę, czy nie i na kogo będziemy głosować. Na razie czekamy na oficjalnych kandydatów na prezesa PZPN. Może coś się wyjaśni w przyszłym tygodniu na spotkaniu Ekstraklasy SA.

Dziś cały czas możemy mówić o nieoficjalnych kandydatach na prezesa PZPN. Są to ludzie, którzy chcą rządzić polską piłką, ale jeszcze nie mają gwarancji, że wystartują w październikowych wyborach. Każdy, kto chce zostać oficjalnym kandydatem na prezesa PZPN, musi uzyskać 15 głosów od członków związku, a więc od wojewódzkich związków piłki nożnej albo klubów ekstraklasy bądź pierwszej ligi. Na to jest czas do 25 września i dopiero wtedy będzie można oficjalnie ogłosić, kto będzie ubiegał się o fotel prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej. Chęć kandydowania dziś deklaruje kilkanaście osób, zaczynając od obecnego prezesa przez byłych piłkarzy, działaczy wojewódzkich związków piłkarskich, a kończąc na politykach. I wszyscy, może z wyjątkiem Laty, mówią o konieczności dokonania zmian.

Kto może być największym zagrożeniem dla Laty w październikowych wyborach? Na pewno Kosecki, który ma poparcie Tuska, a teraz walczy o głosy w województwach. Zdecydowanie Zbigniew Boniek, który jednak chce wystartować w walce o fotel prezesa PZPN i nawet może liczyć na poparcie "baronów", czyli szefów wojewódzkich związków piłkarskich. Oni mają większość głosów, więc przyjęło się, że bez ich poparcia nie da się zostać prezesem związku. Ci jednak też doszli do wniosku, że zmiany w polskiej piłce nożnej są konieczne. "Baronowie" są też skłonni oddać swoje głosy na Stefana Antkowiaka, szefa Wielkopolskiego Związku Piłki Nożnej, co sprawia, że i jego szanse rosną. W wyborach chcą wystartować również: Tomasz Jagodziński, Zdzisław Kręcina, Janusz Jesionek, Andrzej Olechowski, Ryszard Czarnecki, Eugeniusz Nowak i Mieczysław Golba. Ta lista się zmniejszy, bo na pewno wszyscy nie zdobędą wymaganego poparcia.

Tusk nieraz już pokazał, że losy polskiej piłki nie są mu obojętne. Premier rok temu wytoczył wojnę kibolom, aby pokazać, że w Polsce podczas Euro 2012 będzie bezpiecznie. Doprowadził m.in. do zamknięcia stadionów Legii Warszawa i Lecha Poznań. To wywołało falę nienawiści kibiców w stosunku do Tuska, a na stadionach pojawiły się hasła i transparenty przeciwko premierowi. Również na PGE Arenie, choć w Polsce to Lechia zawsze była uważana za klub premiera. Teraz to się może zmienić, bo według naszych informacji Andrzej Kuchar, główny inwestor Lechii, nakazał prezesowi Bogdanowi Magnowskiemu głosowanie na Latę, a więc nie po myśli Tuska. Co Lechia może stracić na takiej decyzji? Na pewno wizerunek, także wśród kibiców, bo Lato dobrze się nie kojarzy. Nie można też nie doceniać obecności premiera na stadionie i jego przychylności dla Lechii, bo to sprawiało, że wielu ludzi biznesu zupełnie inaczej patrzyło na Lechię, wiedząc, że to klub, któremu kibicuje premier RP.

Dziennik Bałtycki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24