- Szczerze mówiąc do samej organizacji nie mamy zastrzeżeń. Ale do zachowania kibiców już tak. Niestety po raz kolejny pokazali, że nie potrafią dopingować bez środków pirotechnicznych i zbędnego zamieszania. Szkoda, że ucierpieli na tym pracujący za bramkami fotoreporterzy. Na szczęście nikomu nic poważnego się nie stało – ocenia Olejkowska.
W Kielcach dobrze spisali się policjanci, którzy nie pozwolili kibicom na jakiekolwiek burdy. - Policja świetnie zabezpieczyła sektor kibiców Legii i nie pozwoliła im na wtargnięcie na boisko. I to jest niewątpliwie sukces. Żałujemy, że coś takiego rozpatrujemy w ogóle w kategoriach sukcesu, bo na stadionie podczas meczu nie powinno nic podobnego w ogóle się zdarzyć. I to jest porażka – przyznaje rzecznik Polskiego Związku Piłki Nożnej.
- Policjanci prowadzili szereg działań operacyjnych, które pomogą w identyfikacji kibiców, którzy odpalili race na stadionie oraz w wyjaśnieniu jak w ogóle środki pirotechniczne znalazły się na obiekcie. Na obiekcie pracowało ponad trzysta osób ze służb porządkowo-informacyjnych, a także oddziały policji. Było kilkadziesiąt kamer, które były skierowane w stronę kibiców i będzie służyć policji w dalszych działaniach – zapewnia Agnieszka Olejkowska.
Było sporo zastrzeżeń, dotyczących wejścia zorganizowanych grup kibiców obu drużyn na Arenę Kielc. - W dalszym ciągu nie da się doprowadzić do sytuacji, by kibice nie mogli wnieść żadnych środków pirotechnicznych na stadion. Poza tym na trybunach znalazły się „sektorówki”, których też nie wolno wnosić. Mieliśmy przecieki od policji, że kibice chcieli przemycić na stadion „sektorówkę” nie związaną z meczem. Jaka była jej treść? Wolę tego nie komentować, nie ma to już znaczenia – tłumaczy rzecznik piłkarskiej centrali.
- Kibice byli przeszukiwani, ale nigdy nie jest tak, że wszyscy zostaną sprawdzeni. To nie jest wykonalne, bo trwałoby bardzo długo. Porażką na pewno jest fakt, że tak duża ilość różnego rodzaju środków pirotechnicznych znalazła się na stadionie – dodaje.
Legia zdobyła Puchar Polski, ale to jej kibice dwa razy przerwali mecz, więc stołeczna drużyna na pewno poniesie tego konsekwencje. - Klub na pewno zapłaci wysoką karę finansową, być może będzie znowu zakaz wyjazdowy. Tak jak to było rok temu po wydarzeniach w Bydgoszczy. Mecz był przerwany dwukrotnie przez sędziego, co wiąże się automatycznie z większymi sankcjami. Na razie nie chciałabym się wypowiadać na temat ewentualnych kar, bo o tym zadecyduje Wydział Dyscypliny – podkreśla Olejkowska.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?