Słodko-gorzki początek w Ekstraklasie
W tym sezonie, w Ekstraklasie pojawili się starzy znajomi – Wisła Płock wraca do najwyższej klasy rozgrywkowej po dziewięciu latach nieobecności, natomiast Arka Gdynia po pięciu. Obie drużyny długo czekały na to, by znów walczyć z najlepszymi, ale tylko jedna z nich może czuć się po tej pierwszej kolejce usatysfakcjonowana.
Zaczniemy nietypowo, bo od końca: Arka zaliczyła w poniedziałek nieudany powrót na piłkarskie salony. Przegrała z Bruk-Bet Termaliką 0:2, choć w statystykach to piłkarze z Gdyni byli lepsi. Niecieczanie oddali zaledwie trzy celne strzały, ale aż dwa z nich zatrzymały się w siatce Konrada Jałochy. Przez niemal całe spotkanie to gdynianie prowadzili grę, mieli większe posiadanie piłki i częściej stwarzali sobie sytuacje – zabrakło jedynie skuteczności. To dość częsta bolączka zespołu z Pomorza – okazuje się bowiem, że Arka nie może wygrać inauguracyjnego spotkania w Ekstraklasie od… 1977 roku!
Dla udowodnienia, ostatnie pięć pierwszych spotkań w Ekstraklasie Arki:
Wisła Kraków – Arka Gdynia 1:0
Lechia Gdańsk – Arka Gdynia 2:1
Arka Gdynia – Jagiellonia Białystok 1:1
Arka Gdynia – Korona Kielce 0:3
Arka Gdynia – Legia Warszawa 0:0
Po drugiej stronie znajduje się natomiast Wisła Płock, która pokonała kandydata do europejskich pucharów, Lechię, 2:1. Wynik mógł być dla większości kibiców niespodzianką, natomiast osoby oglądające to spotkanie potwierdzą, że Lechia zaprezentowała się przeciętnie i słusznie padła ofiarą Wisły. Może po prostu lechiści mieli pecha i trafili na drużynę Dominika Furmana. Urodzony w Szydłowcu pomocnik stworzył bowiem nową tradycję i już drugi raz z rzędu, na inaugurację, jest bohaterem. W zeszłym sezonie, podczas pierwszej kolejki, w barwach Legii zanotował jedno trafienie i dwie asysty, w tym - bramkę i asystę. Strach się bać wypożyczonego z Tuluzy 24-latka.
Mierny Superpiątek we Wrocławiu
Redaktorzy Canal+ powinni poważnie się zastanowić nad nazwą meczów rozgrywanych w piątek o godz. 20:30. We Wrocławiu Śląsk podejmował Lecha i choć kilka lat temu bylibyśmy pewni hitu, tym razem doświadczyliśmy marnego „widowiska”. Wrocławianie postawili sobie za cel główny przeszkadzanie swojemu rywalowi, a nie grę w piłkę, dlatego poziom tego spotkania pozostawia wiele do życzenia. Coś jest z tym wrocławskim stadionem nie tak, ponieważ już od niemal roku spotkania tam są albo nudne, albo nie obfitują w tyle bramek, ilu oczekujemy… W zeszłym sezonie, na jednej z aren Euro 2012 padło tylko 2,11 gola na mecz. To mizerny wynik w skali Ekstraklasy, w której zanotowano 2,63 bramki na spotkanie. To bardzo duża różnica, którą rzeczywiście da się odczuć. Śląsk u siebie nie jest gwarantem emocjonującego show.
Wyniki z kosmosu w Lubinie i Krakowie
4:0 i 5:1 – takimi rezultatami wygrały swoje spotkania Zagłębie oraz Cracovia. Grad goli w Lubinie spowodował, że zaczęto odważnie myśleć o pokonaniu serbskiego Partizana w Lidze Europy, natomiast w Krakowie odczuwają żal, że podopieczni trenera Jacka Zielińskiego tak wcześnie pożegnali się z europejskimi rozgrywkami. Dla Pasów jest to bardzo obiecujący początek sezonu w Ekstraklasie – ostatnio, co najmniej pięć bramek, strzelili bowiem w...1928 roku! Rywalem byli wówczas Czarni Lwów, a krakowski klub zakończył rozgrywki ligi polskiej na 4. miejscu. Jest szansa, by powtórzyć ten wynik, jak i również ten z poprzedniego sezonu, tylko naprawdę szkoda tej ekspresowej przygody w Europie.
Gdzie ta polska gościnność?
Warto odnotować, że w ośmiu spotkaniach pierwszej kolejki Lotto Ekstraklasy aż sześciokrotnie punkty zostawały „w domu”. Goście nie mogli nacieszyć się dużym dorobkiem oczek, ponieważ padły jedynie dwa remisy – we Wrocławiu oraz Warszawie. Wygląda na to, że polskie drużyny nie są zbytnio gościnne – może to i dobrze, ponieważ długo czekamy na serię kilku/kilkunastu meczów bez porażki drużyny na własnym stadionie. Póki co, solidnym dorobkiem może pochwalić się Legia Warszawa, która w sobotę, przeciwko Jagiellonii zanotowała 13. mecz bez porażki przy Łazienkowskiej, lecz reszta wypada niestety blado.
Ekstraklasa nie bez powodu ma za sponsora Lotto, ponieważ pierwsza kolejka sezonu 2016/17 to rzeczywiście była jedna, wielka loteria. Na dobrą sprawę, nie wiadomo jeszcze w jakim kierunku to wszystko pójdzie. Kiedy sytuacja się ustabilizuje, będziemy mogli lepiej ocenić, na co stać poszczególne ekipy. Na tę chwilę, pozostaje nam jednak chłonąć atmosferę polskiej ligi, która w niektórych miastach zaczęła z wysokiego „C”.[
Wolski, Moulin i inni. TOP 10 transferów w Ekstraklasie
Najlepsze piłkarskie newsy - polub nas!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?