Spiker reprezentacji Polski: Nie dolewam oliwy do ognia, piłka nożna sama się obroni

Tomasz Bochenek/Dziennik Polski
Piotr Szefer
Piotr Szefer Andrzej Banaś/Gazeta Krakowska
- Akustyka na Narodowym jest fatalna. Jak się stadion zapełni, to jeszcze pół biedy, bo echo jest wygłuszone, ale przy pustym niesie się straszny pogłos. Nie znam się dobrze na prawach fizyki, ale wiem, że dźwięk niesie się z prędkością 300 m na sekundę. A Stadion Narodowy od trybuny do trybuny ma pewnie niewiele mniej - mówi Piotr Szefer, spiker reprezentacji, Cracovii i młody prawnik z podkrakowskich Mogilan.

Jaka jest droga do tego, by zostać spikerem najpopularniejszej drużyny w Polsce?
W moim przypadku to "american dream". Dokładnie 10 lat temu, w 2004 r., zostałem spikerem A-klasowego LKS Mogilany. Klub uruchamiał stadion, zainstalowano tymczasowe głośniki... "Ej, ty tam, powiedz coś".

Miał Pan wtedy lat...
Czternaście. Prowadziłem różne ceremonie w szkole, a w klubie byłem trampkarzem. Więc przeczytałem składy... I tak już zostało. Po roku pan Wojciech Gorczyca, wielki autorytet w branży spikerskiej, zabrał mnie na pierwsze szkolenie, organizowane przez Małopolski ZPN. Zdobyłem certyfikat, który uprawniał mnie do prowadzenia spikerki też w innych miejscach. No i zacząłem jeździć. Najpierw chyba na Puszczę Niepołomice, dzięki panu Wojtkowi. Dla mnie - ucznia III klasy gimnazjum - było to wielkie wyróżnienie. Czwarta liga, 300 osób na trybunach...

W jaki sposób trafił w Pana ręce mikrofon na stadionie Cracovii?
W 2009 r. coś mnie natchnęło, by zrobić kurs ogólnopolski. Zupełnie bezpodstawnie, bo nie był mi wtedy do niczego potrzebny. Zapisałem się więc na kurs w Chorzowie, wśród prowadzących byli m.in. Andrzej Zydorowicz i Jerzy Góra, w tamtym czasie spiker reprezentacji. Sam za to zapłaciłem, przeszkoliłem się i dostałem licencję spikera ekstraklasy.

Na Cracovii pojawił się Pan w roku 2012...
Cracovia spadła wtedy do I ligi, spikera szukała poprzez ogłoszenie w internecie. Ja złożyłem swoje skromne CV: Mogilany, Puszcza, Prądniczanka Kraków, Płomień Jerzmanowice. Ale najważniejszym elementem była ta licencja. Gdybym jej nie miał, nie mógłbym wtedy zostać spikerem Cracovii. A gdy już nim zostałem, to droga do reprezentacji była prosta.

Miał Pan szczęście, że stadion "Pasów" stał się bazą reprezentacji Polski do lat 21.
Tak. W czerwcu 2013 r. odbyły się przy Kałuży dwa mecze - właśnie "młodzieżówki" i pierwszej reprezentacji, z Liechtensteinem. Stwierdzono w PZPN, że skoro na Cracovii jest spiker, to niech prowadzi. Przy okazji meczu z Liechtensteinem poznałem się z ekipą, która organizuje spotkania reprezentacji, ta współpraca się dobrze zazębiała. Nie da się też ukryć, że szczęśliwą dla mnie okolicznością było kilka głośnych wpadek ówczesnego spikera reprezentacji, na co dzień spikera jednego z warszawskich klubów (Wojciecha Hadaja - przyp.). Po kilku meczach kadry U-21 w marcu 2014 r. zaproszono mnie na Stadion Narodowy na towarzyski mecz Polska - Szkocja. Jako asystenta, miałem też możliwość zabrania głosu jako spiker techniczny. Dwa miesiące później na finale Pucharu Polski byłem już samodzielnym spikerem. Być może było to też swego rodzaju uhonorowanie za mój udział w pracach zespołu spikerskiego, który PZPN stworzył w 2013 r.

Pana spikerski styl cechuje precyzja słowa, komunikatywność. Nie jest Pan typem wodzireja.
Mój styl w języku UEFA to official speaker. Nie jestem wodzirejem, jak na przykład Marek Magiera (spiker reprezentacji siatkarzy - przyp. red.). Moja natura to spiker "techniczny", który stara się, by impreza przebiegała sprawnie, by obyło się bez problemów, żeby nie powiedzieć czegoś głupiego. I myślę, że to odpowiada PZPN w obecnym, profesjonalizującym się wydaniu. Związkowi zależy na tym, żeby spiker czegoś nie palnął - by potem media, zamiast o meczu, nie pisały o jakiejś głośnej wtopie.

Praca spikera na stadionie Cracovii to zupełnie inna bajka niż na meczach reprezentacji. W lidze ma Pan do czynienia z grupą kibiców nastawionych bojowo, mecze kadry to igrzyska dla kibiców zwanych "piknikami".
Na meczach reprezentacji są zupełnie inni kibice, ale za to zainteresowanie mediów, opinii publicznej jest dużo większe. Więc też trzeba bardzo uważać na to, co się mówi. Oczywiście, że mógłbym pozwolić sobie na dużo więcej, spróbować spikerki w stylu siatkarskim. Wychodzimy jednak z założenia, że piłka nożna jest tak emocjonującym sportem, że sama się obroni. Nie musimy nic dodawać, dolewać oliwy do ognia. Podczas eliminacyjnych meczów z Niemcami i Szkocją nie trzeba było mobilizować kibiców, sami dopingowali.

Na Cracovii miał Pan do czynienia z kilkunastoma tysiącami ludzi. Ponad 50 tysięcy na Stadionie Narodowym zrobiło wrażenie?
Za pierwszym razem olbrzymie. Ale jak już wypowie się pierwsze słowa - i jest OK, poczuje się kontakt z publicznością, swój głos na stadionie, to trema odpuszcza.

Głos jest bardzo zmieniony?
Oczywiście. Akustyka na Narodowym jest fatalna. Jak się stadion zapełni, to jeszcze pół biedy, bo echo jest wygłuszone, ale przy pustym niesie się straszny pogłos. Nie znam się dobrze na prawach fizyki, ale wiem, że dźwięk niesie się z prędkością 300 m na sekundę. A Stadion Narodowy od trybuny do trybuny ma pewnie niewiele mniej. Z akustyką tego stadionu trzeba się obyć. Ja miałem okazję w towarzyskim meczu ze Szkocją i w Pucharze Polski, dlatego w meczu z Niemcami wiedziałem już, jak mam mówić, żeby było dobrze. We wcześniejszych popadałem w skrajności. W marcowym spotkaniu ze Szkocją mówiłem za szybko. Z kolei po meczu o Puchar Polski czytałem w internecie: przaśny ten spiker, tak strasznie wolno mówił. Z Niemcami złapałem już optymalne tempo.

Emocjom nie dał się Pan ponieść?
To jest bardzo przykre w tej pracy: że muszę mieć zawsze te trzy kilo lodu na głowie. Ubolewałem nad tym. Żartuję niekiedy, że dla mnie najbardziej emocjonujące tego dnia były zamieszki w toaletach w sektorze niemieckim.

Dziennik Polski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24