Surma: Cieszę się, że mogę robić to samo co inni, tylko dłużej

Paweł Stankiewicz/Dziennik Bałtycki
- Przed meczem numer 400 nie chciałem zapeszać. To był mój cel pośredni. Mam taki charakter, że wolę dmuchać na zimne. Wyobrażam sobie, że zagram jeszcze 100 meczów na dobrym poziomie - mówi Łukasz Surma, kapitan Lechii Gdańsk.

Zagrałeś mecz numer 400 w ekstraklasie. Marzenia się spełniają?
Cieszę się, że mogę robić to samo co inni, tylko dłużej. To będzie mnie wyróżniało, że zagrałem więcej meczów. To oznacza, że dłużej potrafię utrzymać taką formę, która pozwala mi występować w ekstraklasie.

Jaka jest recepta na tę "długowieczność"?
Najważniejszy jest trening i od tego się nie odejdzie. Chyba jeszcze ważniejsze jest to, że sport jest moją pasją. Motywacja wewnętrzna, żeby być dobrym w tym sporcie, daje mi to, że ja czerpię z tego radość i przyjemność. Lata upływają, a ja wciąż gram. Jeszcze jeśli chodzi o trening, to musi być dobry, żeby utrzymać formę. Zły trening sprawi, że formy nie będzie albo przytrafią się kontuzje.

Podium w klasyfikacji rozegranych meczów coraz bliżej. Janusz Jojko może czuć się zagrożony?
Przed meczem numer 400 nie chciałem zapeszać. To był mój cel pośredni. Mam taki charakter, że wolę dmuchać na zimne. Wyobrażam sobie, że zagram jeszcze 100 meczów na dobrym poziomie. Co to znaczy? Nie wiem, czy to będzie ekstraklasa, I liga czy jeszcze jakaś inna. Widzę moją dyspozycję fizyczną i wiem, że stać mnie na to.

Historia zatoczyła koło. Zadebiutowałeś w ekstraklasie w meczu Wisła - GKS i mecz numer 400 też zagrałeś z drużyną z Bełchatowa.
Moja mama też pochodzi z okolic Bełchatowa. Tak to się kręci wokół tego miasta. Pamiętam 1996 rok i mój debiut w ekstraklasie i Jacka Berensztajna w GKS. Będę miał sentyment do tej drużyny. Debiut był jeszcze ważniejszy niż jubileusz. To było przetarcie i nerwy. Wiem, jak się musi czuć Kacper Łazaj i inni młodzi gracze, bo to jest przeżycie.

Przypominasz sobie jakieś zabawne zdarzenie?
Zapomniałem raz sprzętu na mecz w Wiśle. Wtedy magazynier go wydawał. Byłem na ławce rezerwowych i bałem się, żeby trener mnie nie wpuścił. Siedziałem w samym dresie.

A coś szczególnie utkwiło Ci w pamięci?
Mecz w Zabrzu z Górnikiem, kiedy zdobyliśmy mistrzostwo Polski. To było spełnienie marzeń. W piłkę gram po to, żeby być mistrzem Polski. Po bardzo słabej grze Legii, świetnym występie Fabiańskiego i golu Włodarczyka wygraliśmy i zdobyliśmy mistrzostwo Polski. Na pewno chcę podziękować trenerom, którzy mnie prowadzili. Trafiłem na odpowiednich ludzi, skoro gram tak długo. Najwięcej zawdzięczam jednak sobie. Gdyby mi się nie chciało i gdybym nie słuchał doświadczonych ludzi, to tych 400 meczów by nie było.

Najmilej wspominasz Wisłę, której jesteś wychowankiem?
Kraków jest moim miastem i tak zostanie. Różnie układały się moje losy w Wiśle. Był mecz z Widzewem, w którym rzuciłem koszulką. Byłem młody. Dziś bym tego nie zrobił. Inaczej sobie wyobrażałem grę w Wiśle. Myślałem, że będę tam dłużej i jako podstawowy zawodnik.

Sukcesy osiągałeś z Legią. Dlaczego kibice w stolicy aż tak Ciebie nie lubią?
Generalizujesz. Jak coś śpiewają kibice z Żylety, a faktycznie nie przyjęli mnie ostatnio najlepiej, to nie znaczy, że tak myślą wszyscy fani Legii. Legia jest specyficznym klubem i można bardzo szybko zostać kozłem ofiarnym sezonu. Drugie miejsce w Legii się nie liczy, tylko mistrzostwo Polski. Ja po takim nieudanym sezonie, kiedy zajęliśmy trzecie miejsce, trochę takim kozłem się stałem. Zawsze się szuka takich ludzi, na których można zwalić winę. Niektórzy nie chcą brać odpowiedzialności. Bardziej doświadczeni zawodnicy nie chcieli opaski kapitana, niektórzy się bali, a ja ją wziąłem. A jak bierze się odpowiedzialność, to te złe rzeczy wracają.

Byłeś też zagranicą. Kariery nie zrobiłeś, ale nie żałujesz?
Popełniłem błąd, że nie wyjechałem rok wcześniej, po sezonie mistrzowskim. To nie był stracony czas. Jeśli 24-letni zawodnik ma szansę wyjechać, to zawsze jest to krok do przodu. Bez względu na to, czy będzie grał czy nie. Szkoda życia. Wróciłem do Polski jako lepszy piłkarz, choć żadnej kariery nie zrobiłem zagranicą. Najlepsze mecze w mojej karierze to mecze w Lechii Gdańsk. To nie przypadek. Poza krajem zyskałem dużo, zwłaszcza mentalnie. To była lekcja życia.

Jak rodzina znosi te wszystkie przeprowadzki?
Dla mojej rodziny nie są to wyrzeczenia. Moi bliscy bardzo lubią zmieniać otoczenie, a żona w Gdańsku czuje się świetnie. Dzieci też się przyzwyczaiły. To ja w tej rodzinie ciągnę do domu. Nie jestem światowcem jak oni. Najgorszy jest stres przed meczami. Żonie i dzieciom muszę podziękować. Przed meczem chodzę poddenerwowany, ale żona potrafi o mnie zadbać.

Mecze co weekend, wyjazdy, zgrupowania. Żona nie rzuca kapciami, kiedy mówisz, że znowu wyjeżdżasz?
Jesteśmy 10 lat po ślubie. Takie rozłąki właśnie scalają małżeństwo. Nie ma mnie czasami miesiąc i tęsknimy za sobą. Na nowo jest chęć przebywania ze sobą, podwójnie. To nie jest takie złe.

To jak wygląda Twoje życie rodzinne?
Staram się wykorzystać maksymalnie czas na odpoczynek. Po treningach i meczu to ważne, żeby się zregenerować. Syn Mateusz ma 11 lat i trzy razy w tygodniu trenuje w piłkę w Lechii. Staram się tam być, pomagać trenerom. Piąta klasa szkoły to też nie przelewki. Jak ma zadanie z matematyki i muszę się nad nim pochylić, to też zajmie mi z godzinę. Ostatnio dzielenie pisemne musiałem sobie przypomnieć. Byłem niezły z matematyki, więc jestem do tego oddelegowany. Wolny czas spędzamy w ruchu. Idziemy pograć w piłkę, na spacer, nad morze.

W czym pomagasz żonie? Gotowanie? Sprzątanie?
Nie jestem w tym najmocniejszy, ale do zmywarki włożę talerze. (śmiech)

Będziesz miał następcę na ligowych boiskach?
Jestem najspokojniejszy z tych rodziców, których widuję na Lechii. Mam najmniejsze parcie, żeby Mateusz teraz był najlepszy. Nie jest tak, że jak teraz będzie się wybijał, to tak samo będzie później w seniorach. Często jest odwrotnie. Jest średni w grupie i nawet się z tego cieszę. Gra jako prawy napastnik. Zachęcam go do tego. Młody zawodnik ma kiwać się i strzelać gole. Gra w obronie, w tym wieku to strata czasu.

Powiedziałeś, że masz za sobą 400 meczów i nie powiedziałeś ostatniego słowa. Co miałeś na myśli?
Plan na ten tydzień jest taki, że chcę zagrać z Zagłębiem lepiej niż w Bełchatowie. A myślę przede wszystkim o zdobyciu z Lechią medalu mistrzostw Polski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24