Świerad: Będę wymagał od zawodników, aby solidnie zapieprzali na murawie

Dawid Kulig
Janusz Świerad objął Sandecję
Janusz Świerad objął Sandecję Miłosz Jańczyk
- Największym kłopotem Sandecji jest liczebność kadry. W momencie, kiedy odpada nam Arek Aleksander bądź Bartek Wiśniewski, to mamy wielkie problemy. Natomiast potencjał w tym zespole jest - mówi nowy opiekun Sandecji Nowy Sącz, Janusz Świerad.

Zawsze wiedziałem, że zostanie Pan kiedyś pierwszym trenerem Sandecji. Zastanawiam się tylko, dlaczego zarząd klubu wyrządził panu taką krzywdę i mianował sternikiem w momencie, gdy Sandecja jest futbolowym wrakiem, a nie zespołem piłkarskim. To trochę niesprawiedliwa szansa startu.
Mimo wszystko nie zgodzę się z tym, że Sandecja jest wrakiem. Jeszcze nim nie jest i mam nadzieję, że nie będzie. Gdybym uważał inaczej, to po prostu nie przyjąłbym propozycji objęcia zespołu.

Naprawdę wierzy Pan w powodzenie swojej misji? Z boku wygląda to tak, że przy takiej polityce klubu i takim składzie personalnym, to i Jose Mourinho niewiele by zdziałał.
Wierzę. Mam tylko nadzieję, że nie będą się nawarstwiać kłopoty kadrowe związane z kontuzjami i innymi przeciwnościami losu. Największym kłopotem Sandecji jest liczebność kadry. W momencie, kiedy odpada nam Arek Aleksander bądź Bartek Wiśniewski, to mamy wielkie problemy. Natomiast potencjał w tym zespole jest. Już nawet w tej rundzie zostało to udowodnione. Proszę zauważyć, że Sandecja wygrała wyjazdowy mecz z Termaliką, gdzie nie każdy może się takim dokonaniem pochwalić. Wygrała też z silną z Olimpią Grudziądz. Po dziesięciu kolejkach jest dwanaście punktów na koncie. Fakt, strefa spadkowa jest blisko, ale i do piątej lokaty figuruje strata ledwie czterech oczek.

Jakie zatem plany na rundę jesienną stawia Pan przed sobą i zespołem?
Przy tym potencjale ludzkim, który mamy, powinniśmy zająć miejsce w środkowej strefie tabeli. Tak z resztą mówiło się przed sezonem. I uważam, że jesteśmy w stanie zająć dobre miejsce. Mam tylko nadzieję, że będą nas omijać kontuzje i kartki.

W lidze utrzymacie się spokojnie, bo gra w niej duże więcej słabszych ekip niż Sandecja. Nie ma Pan jednak wrażenia, że to nie o to tutaj chodzi? Sądeckie środowisko nie chce walki o utrzymanie ligowego bytu, bo to poniżej ambicji miasta i tutejszych ludzi.
Nie wiem, gdzie został popełniony błąd związany z wyolbrzymieniem kibicowskich nadziei. Ktoś to musiał chyba źle odebrać. Nikt w klubie nie mówił o chęci wygrania ligi. Ja wiem, że apetyty kibiców zawsze są mocno pobudzone. Proszę zauważyć, że w poprzednim sezonie Sandecja z wielkim trudem wywalczyła utrzymanie. Gdyby kilka drużyn głupio się nie potknęło, to sezon mógłby się zakończyć nawet spadkiem.

Moim zdaniem chodzi o to, że nie tak dawno temu Nowy Sącz poczuł smak wielkiej piłki. Tylko malutka granica dzieliła Sandecję od gry w Ekstraklasie. Miasto oszalało na punkcie futbolu. Ja się teraz wcale nie dziwię, że kibice chcą czegoś więcej. Gdzieś chyba został popełniony błąd, bo tuż po zwolnieniu trenerów Tajdusia i Wójtowicza klub przestał być modny. Stracił na jakości i nikomu się to teraz nie podoba...
Zgadzam się. Ale proszę sprawdzić jaką kadrą dysponował trener Wójtowicz, a jaka kadra broni barw Sandecji obecnie. Powiem Panu szczerze, że gdy trenerem był Dariusz Wójtowicz, to w drugim zespole Sandecji (czwata liga) grali piłkarze pierwszoligowej Sandecji, a niektórzy z nich nawet siedzieli tam na ławce. I każdy z tych zawodników zarabiał więcej, niż obecni piłkarze grający w I lidze. Liczebność kadry zmalała. Jakość także. Klub zdecydował się na oszczędności i teraz sytuacja wygląda nieco inaczej.

I mimo wszystko podejmuje pan misję naprawczą?
Tak. Bo mimo wszystko stać nas na coś więcej. Liczę na to, że uda nam się odbudować morale i piłkarska złość wyzwoli w drużynie lepszą grę. Razem ze sztabem szkoleniowym skupiamy się na każdym kolejnym meczu. Nie będę znacznie wybiegał w przyszłość. Właśnie za chwilę zasiadam do dalszej pracy nad rozpracowaniem Stomilu Olsztyn. Ten mecz jest teraz najważniejszy.

Stomil nie wygrał jeszcze w tym sezonie na swoim stadionie. Miałem okazję rozmawiać z przedstawicielami tego klubu i powiem szczerze, że w Olsztynie bardzo się cieszą na przyjazd Sandecji. Ich zdaniem to doskonały moment na przełamanie złej passy. Jaki zatem plan na rywala?
Przepraszam, jeśli dla kogoś zabrzmi to brutalnie, ale będę wymagał od zawodników, aby solidnie zapieprzali na murawie. Chcemy przywieźć kibicom zadowalający wynik. Wierzę, że przy dużej determinacji i zaangażowaniu damy rade i ugramy korzystny rezultat. Taki jest cel.

Kilka dni temu kibice przyszli na trening liczną grupą. Widać, że bardzo im zależy. Przejmują się losami klubu i chcą dla niego jak najlepiej. Jakie były najtrudniejsze pytania ze strony fanów Sandecji?
Bardzo mi się spodobał ten moment. Kibice udowodnili, że zależy im na tym, aby zespół grał jak najlepiej. Oczywiście padło trochę gorzkich słów, ale nie były przesadnie ostre. Wszyscy stwierdziliśmy, że w drugiej połowie meczu z GKS-em Katowice zabrakło na murawie serca. I nie było osoby z zespołu czy sztabu, która by się z tym stwierdzeniem nie zgodziła. Takie spotkanie było bardzo potrzebne. Marcin Cabaj obiecał w imieniu zespołu, że w kolejnych meczach nie zabraknie determinacji oraz woli walki. I ja w to bardzo wierzę.

Rozmawiał Dawid Kulig

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24