Tadeusz Pawłowski: Osiągnęliśmy cel, który sobie założyliśmy [ROZMOWA]

Jakub Guder/Gazeta Wrocławska
Tadeusz Pawłowski, trener Śląska Wrocław
Tadeusz Pawłowski, trener Śląska Wrocław Polska Press
- Nie skupiałem się na tym, czy ta liga jest dobra, czy zła; czy jej reguły są dobre, czy nie. Były to inne rozgrywki, bo rok temu graliśmy w grupie spadkowej przez co pojawiało się więcej nerwów. Każdy mecz mógł nas spuścić w przepaść. Teraz nie było takiego obciążenia - mówi Tadeusz Pawłowski, trener Śląska Wrocław.

Koszykówka. Zmiana na tronie. Stelmet mistrzem Polski

To chyba był udany sezon dla Pana. Jest Pan w końcu drugim pod względem stażu szkoleniowcem w ekstraklasie, a to w Polsce duży sukces.
No tak, a chcę iść na rekord, bo mam nadzieję długo pracować w Śląsku (śmiech). Osiągnęliśmy cel, który sobie założyliśmy, czyli najpierw pierwszą ósemkę, a potem awans do europejskich pucharów. Może w grudniu, kiedy byliśmy na drugim miejscu, apetyty były większe.
Myślę jednak, że czwarte miejsce jest ogromnym sukcesem, zarówno zarządu jak i piłkarzy i moim. To piękny prezent dla kibiców. Mam nadzieję, że dzięki temu stadion zacznie się pomału zapełniać.

Jak był dl Pana najtrudniejszy moment w tym sezonie?
Wyzwaniem były kroki w kierunku oszczędności. Trudno było niektórych piłkarzy zastąpić, ale codzienną pracą pokazaliśmy jednak, że nie ma ludzi niezastąpionych. Po zlikwidowaniu kominów płacowych jest dużo zdrowsza atmosfera w zespole. Trudne momenty? Każdy mecz to jest jakaś presja. Wiedziałem, że od każdego punktu zależy nasza egzystencja w lidze, bo najpierw walczyliśmy o ósemkę, a potem o puchary. Trudne chwile były, gdy przegraliśmy w Bełchatowie czy z Pogonią Szczecin i pojawiły się opinie, że będziemy walczyli w grupie spadkowej. No i początek wiosny, kiedy zaczęliśmy od ciężkich meczów i mieliśmy wahnięcia formy. Pojawiło się dużo remisów i porażki. Bardzo się cieszę, że pięknie to zakończyliśmy, a gdyby nie ostatni mecz z Górnikiem, to mielibyśmy cztery zwycięstwa z rzędu. Mimo wszystko trzeba się cieszyć z tego, co osiągnęliśmy.

A jaki był ten sezon w ekstraklasie w porównaniu do poprzedniego?
Nie skupiałem się na tym, czy ta liga jest dobra, czy zła; czy jej reguły są dobre, czy nie. Były to inne rozgrywki, bo rok temu graliśmy w grupie spadkowej przez co pojawiało się więcej nerwów. Każdy mecz mógł nas spuścić w przepaść. Teraz nie było takiego obciążenia. Naturalnie wiem, że po jesieni wszyscy czekali na awans do pucharów, jednak dla mnie nie było to takie obciążenie, jak rok wcześniej. Wtedy debiutowałem, nie znałem jeszcze tak ekstraklasy. Musiałem się też zmierzyć z krytyką pewnych osób, które uważały, że nie dam rady.

Rozmawiamy na Gali Ekstraklasy w Warszawie. Spotkał Pan wielu znajomych? Z kim powitanie było najbardziej serdeczne?
Ja ze wszystkimi witam się serdecznie (śmiech). Wymieniliśmy kilka uwag ze Zbyszkiem Bońkiem na temat gry i polskiej piłki. Bardzo się cieszę, że nasza przyjaźń z boiska przetrwała do teraz i możemy rozmawiać o naszych doświadczeniach. Pogratulowałem serdecznie trenerowi Lecha Maciejowi Skorży, Michałowi Probierzowi. Przywitałem się z trenerami ze szkoły trenerskiej – z Dariuszem Pasieką i Stefanem Majewskim. Każdy tutaj ma jakąś role w piłce i każdego szanuję.

Prezesowi Bońkowi powiedział Pan, że gdyby kiedyś szukał trenera reprezentacji, to Pan czeka na telefon?
(śmiech) Teraz myślę przede wszystkim o Śląsku. Trener Adam Nawałka bardzo dobrze wykonuje swoją pracę więc nawet mi to na myśl nie przyszło. Ciszyłem się z gratulacji od prezesa Bońka, jakie za całą pracę dostał sztab WKS-u. Ja myślami wybiegam do losowania, przygotowań zespołu, do jesiennych meczów. Mam swoje sprawy, które zaprzątają mi głowę.

Udało się zamienić zdanie z Orestem Lenczykiem?
Orest Lenczyk był moim trenerem w Śląsku, bardzo mile ten okres wspominam. Nie mogę powiedzieć, że jest między nami jakaś wielka przyjaźń, ale jest nitka szacunku. Bardzo go szanuję i nie ukrywam, że od czasu do czasu dzwonimy do siebie i wymieniamy się poglądami. Dzisiaj akurat nie wpadliśmy na siebie.

Henning Berg nie zdobył mistrzostwa Polski, Mariusz Rumak spadł z ligi, Jerzy Brzęczek nie awansował do pucharów, a wszyscy na Gali Ekstraklasy nominowani byli do nagrody trenera roku. Pana zabrakło – jak to możliwe?
A nie wiem, to nie ja wybieram (śmiech). To fajna zabawa. Może muszę jeszcze ciężej pracować, albo Śląsk musi skończyć rozgrywki na podium (uśmiech). To jednak najmniej ważne – wszystkich oklaskiwałem.

A Pan – na kogo głosował wśród trenerów?
Faworytów miałem dwóch – Macieja Skorżę i Michała Probierza. Głosowałem na tego drugiego. Zrobił bardzo dobrą robotę w Jagiellonii – z mniejszym klubem, mniejszym budżetem. Wprowadził do drużyny dużo młodych zawodników.

Czytaj dalszy ciąg na stronie Gazety Wrocławskiej >>

Gazeta Wrocławska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24