Trener Granatu Skarżysko-Kamienna, Bolesław Strzemiński, przed startem wiosny w RS Active 4. Lidze: Systematycznie ubywa nam zawodników

Mimo problemów kadrowych Granat Skarżysko zaliczył niezłą rundę jesienną w czwartej lidze świętokrzyskiej i uzbierał aż 28 punktów. Podopiecznych trenera Bolesława Strzemińskiego chwalono, ale doświadczony trener znów musiał się mierzyć zimą z rozmaitymi problemami. – Więcej zawodników ubywa niż przybywa – mówi Strzemiński. Pierwszy mecz nowej rundy jego podopieczni zagrają w roli gospodarza z Orlętami Kielce. Będzie to w sobotę, początek o godzinie 14.

Jest pan zadowolony z zimowego okresu przygotowawczego?
To co sobie założyliśmy zrealizowaliśmy. Niestety, nie wszyscy zawodnicy przepracowali zimę w stu procentach – kontuzje, inne okoliczności, ale to jest wkalkulowane w piłkę nożną.

Jakie oczekiwania ma pan względem drużyny na rundę wiosenną?
Granatowi systematycznie ubywa zawodników, przed poprzednią rundą straciliśmy ośmiu, teraz sześciu, nawet siedmiu. Na dzień dzisiejszy mam do dyspozycji czternastkę w polu, a pozostali to młodzież z roczników 2007-2008, którą czeka pewnie rzucenie na głębokie wody. Będę musiał korzystać z naszych juniorów młodszych, bo przecież dotkną nas kartki, urazy, a runda wiosenna jest bardzo ciężka.

Młodzi nie są jeszcze gotowi na seniorski futbol na tym szczeblu?
Nie są na teraz do gry, trzeba ich wprowadzać stopniowo, chociaż to niezbyt dobry czas by ich ogrywać. Życie zmusi nas do pewnych rozwiązań, więc liczę się z problemami, ich nawarstwianiem. Ciągle coś tracimy, a pozyskać nowych nie jest łatwo, szczególnie zimą. Czterech piłkarzy do nas przyszło teraz i bardzo na nich liczę.

To kandydaci do podstawowej jedenastki Granatu?
Chyba tak. Bartka Styczyńskiego, który ostatecznie zrezygnował z gry może zastąpić na środku obrony Szymon Kiljanek, który ostatnio występował w Pilicy Białobrzegi. Skrajnym pomocnikiem jest Bartek Woźniak, do niedawna Oskar Przysucha, wychowanek Broni Radom. Z Szydłowianki doszedł do Granatu Bartek Drabik, a z ŁKS Łagów Dawid Tutaj, chłopak o niezłych umiejętnościach, ale musi więcej nad sobą pracować. Styczyński, Dołęgowski, Makowski, Materek, Grzela, jeszcze Filip Kaczmarski, który przeniósł się do GKS Zio-Max Nowiny to lista naszych ubytków, nie trzeba komentować.

Trudno sprowadzić piłkarzy do Granatu?
W tym okresie na pewno. Liczyłem na Piotra Dejworka, że przyciągnie ludzi z regionu kieleckiego, ale tu u was nie ma obecnie wielkiego wyboru. W radomskim też trudno szukać odpowiednich kandydatów, nie łudzę się, że jeszcze kogoś pozyskamy. Trzeba grać tym kogo mamy i liczyć, ze zaskoczy ktoś z młodych. Piłka nożna to nie jest sport, w którym można coś planować. Dodajmy, że w sparingach nam za dobrze nie wychodziło, kulało.

Odczuwa pan lekki stres przed rundą?
Nie, bo i tak uważam, że jesienią, biorąc pod uwagę naszą sytuację kadrową ugraliśmy dużo punktów. Szkoda porażki ze Stalą Kunów, trudno ją pojąć, a zwycięstwo w tym spotkaniu przesunęłoby Granat na czwarte miejsce w tabeli czwartej ligi świętokrzyskiej. Przed sezonem straciliśmy pięciu zawodników z podstawowej jedenastki, teraz jest podobnie, cieszy za to, że znowu możemy korzystać z Błażeja Millera, ważnego ogniwa Granatu. Ciężko, lecz nie ma co płakać, trzeba wychodzić na boisko i grać w piłkę.